czwartek, 6 września 2018

Sukces to łaska Boża ze mną


Zastanawiając się co jest moim sukcesem w życiu pomyślałem o mojej trójce wierzących dzieci, z których jestem bardzo dumny. Nie wiem czy to mój sukces, czy zapracowałem na to, czy to moja zasługa, że trwają w Chrystusie, że podejmują mądre decyzje, że jesteśmy dla siebie przyjaciółmi… Na pewno jest to dla mnie niezwykłe, zaskakujące i fenomenalne. Myślę, że mogę za Pawłem powtórzyć: Pracowałem więcej od nich wszystkich – od wielu ludzi z mojego pokolenia - nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną (na podst. 1Kor 15,10). Na moją pracę składają się trzy elementy, trzy wyznaczniki sukcesu, które towarzyszyły mi od momentu nawrócenia. Wybrałem kilka fragmentów z książek na temat szczęścia, sukcesu i zwycięstwa, które znakomicie opisują te wyznaczniki.
1.Sukces to szczęście, które jest produktem ubocznym życia opartego na właściwych wartościach.
2.Sukces to zapominanie o sobie i zwrócenie się ku innym, usługiwanie. 
3.Sukces to świadomość, że Bóg na pewno może poradzić sobie z tym co niemożliwe – a przede wszystkim i głównie z grzechem.


1.Fritz Ridenour – Jak mogę cieszyć się życiem?

Wiersz Ralpha Waldo Emersona podaje następujące kryteria tego, czym jest sukces:

Śmiać się często i serdecznie,
Zdobyć szacunek ludzi inteligentnych
I sympatię dzieci,
Zdobyć aprobatę uczciwych krytyków
I znieść zdradę fałszywych przyjaciół
Cenić piękno,
Znajdować w innych to, co w nich najlepsze
Dać samego siebie,
Zostawić Świat nieco lepszym.
Lepszym o zdrowe dziecko, grządkę w ogrodzie lub
Lepsze warunki społeczne.
Bawić się i śmiać się z entuzjazmem i śpiewać radośnie,
Wiedzieć, że choćby jednej istocie żyje sie lepiej,
Ponieważ ty żyjesz
- To znaczy odnieść sukces.

Chociaż między Pawłem i transcendentalistą Emersonem istnieją różnice
teologiczne, apostołowi podobałby się powyższy wiersz. Dla Pawła zdobycie szacunku i sympatii innych było czymś cennym, podobnie jak uznanie ze strony uczciwych krytyków i umiejętność znoszenia zdrady fałszywych przyjaciół. Umiał docenić to, co piękne, umiał też znajdować u innych rzeczy najlepsze. Zapewne też pozostawił świat nieco lepszym, a wielu ludziom żyło się z powodu niego lepiej. Jednakże Paweł poszedł o milowy krok dalej niż to wszystko. Cenił sukces, ale tylko na Bożych warunkach. Chciał odnieść sukces, ale tylko na chwałę Boga, a nie swoją.
Zakończenie Listu do Filipian stanowi sumę trzech myśli składających się na Pawłową filozofię sukcesu:

*Umiem się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek. Flp 4,12

*Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie. Flp 4,14
*A Bóg mój zaspokoi wszelką potrzebę waszą według bogactwa swego w chwale, w Chrystusie Jezusie. Flp 4,19
Dlaczego pogoń za szczęściem nie prowadzi do niczego?
Ludzie myśląc o sukcesie, myślą też często o szczęściu. Co więcej, wielu uważa, że prawdziwy sukces polega na byciu szczęśliwym. Każdego dnia miliony z nich uganiają się za szczęściem. Harold Kushner, autor bestselleru „When Bad Things Happen to Good People (Gdy dobrych ludzi spotyka zło) twierdzi, iż ,,Deklaracja Niezależności"' gwarantuje wszystkim obywatelom amerykańskim prawo do ,,Życia, wolności i dążenia do szczęścia”. Ale dokument polityczny nie może nas ustrzec od frustracji towarzyszącej próbom egzekwowania naszych ,,praw". Kushner uważa, że takie dążenie do szczęścia jest złym celem. ,,Nie stajesz sie szczęśliwy przez dążenie do szczęścia. Stajesz sie szczęśliwy prowadząc życie mające wartość.” Widzi on szczęście jako produkt uboczny naszego życia, a nie jako jego nadrzędny cel. Uważa, że szczęście jest podobne do motyla. Gdy za nim gonisz, odlatuje i ukrywa się, gdy jednak dasz mu spokój i zajmiesz sie pożytecznymi rzeczami, ,,zakradnie się z tyłu i usiądzie ci na ramieniu"

Paweł oczywiście nigdy nie gonił za szczęściem. Naśladował Chrystusa, dążąc zawsze do celu, aby stać się takim, jak pragnie Jezus (zob. Flp 3,12-16). Paweł nie mówi o szczęściu, ale za to dużo miejsca poświęca radości, którą można by nazwać  szczęściem pochodzącym z osiągniętej dojrzałości.
Szczęście zależy od okoliczności. Gdy wszystko układa sie dobrze, panuje ono niepodzielnie. Gdy sprawy idą źle, szczęście wybiega na środek pokoju i tupie nogami.
Radość natomiast nie zależy od okoliczności ale raczej nad nimi panuje. Gdy wszystko układa sie dobrze, woła: ,,Radujmy się! Chwała Panu!”, a gdy sprawy idą źle, wtedy nieugięcie mówi: ,,Mimo to radujmy się!”

    2.Alfred Palla – Sukces w twoich rękach

Dwie żaby  (Autor nieznany)

Dwie żaby wpadły do garnka ze śmietaną.
Jedna z nich odważną żabą była,
Druga w mig zwątpiła. „Utonę! Ty ze mną!”
Bo pesymistycznie na życie patrzyła.
Ale pierwsza żaba, nieustannie dzielna
I optymistyczną wciąż mająca duszę,
Zadecydowała jak zawsze bez strachu:
 „Wyskoczyć się nie da, lecz próbować muszę.
Będę pływać wkoło póki sił mi starczy.
Gdy umrę, to pewna, że wszystko zrobiłam”.
I z determinacją krążąc po śmietanie
W efekcie śmietanę na masło ubiła.
A kiedy poczuła pewny grunt pod sobą,
Wyskoczyła z garnka już w jednej sekundzie.
 Jaka nauka z tej bajki dla nas wynika?
Choć wyjścia nie widać, nie ustawajmy w trudzie.


Jeśli kochamy Boga, nie trzeba nas ciągnąć do służby na rzecz innych. Tutaj jest odpowiedź na często stawiane pytanie: „Dlaczego ludzie nie chcą usługiwać innym?” Dlatego, że najpierw musimy sami być pełni, aby dać coś z siebie innym. Z pustego nawet Salomon nie naleje. 
Należy więc zacząć od tego, aby codziennie poddawać swe życie Duchowi Świętemu. Jak napełnić swój puchar? Przez studiowanie Słowa Bożego z modlitwą, budującą lekturę oraz czas spędzony na wielbieniu Boga z innymi w kościele, a także przez właściwe odżywianie się i odpowiedni relaks. Wszystko to jest konieczne, abyśmy mogli być napełnieni Duchem Świętym i usługiwać z radością.
„Kto nie czyta dobrych rzeczy, ten  niestety, niczym się nie różni od analfabety.” Włoskie powiedzenie

Wielu czeka na odpowiedni nastrój czy nastawienie, aby usługiwać, tymczasem jeśli usługiwanie nie stanie się zasadą, będziemy czekali na próżno. Ile razy mamy chęć pozmywać naczynia, wynieść śmieci czy wymienić olej w samochodzie? Ile rzeczy byłoby niezrobionych, gdybyśmy pracowali tylko wtedy, gdy przyjdzie nam ochota? Usługiwanie musi być zasadą życia, tak samo jak codzienne studium Słowa Bożego i modlitwa. Prorok Daniel modlił się regularnie trzy razy dziennie nie czekając, aż poczuje chęć. W rezultacie nawet najbardziej niesprzyjające okoliczności nie mogły go oderwać od tej praktyki.

Jeśli naszym życiem nie kierują zasady, wówczas rządzą nim okoliczności. Wtedy zaś dryfujemy przez życie służąc sobie, przez co zaprzepaszczamy część potencjału. Człowiek z przypowieści Jezusa, który zakopał swój talent, utracił go. Podobnie jest z nami. Nie usługując innym swoimi talentami, tracimy je. Wybierz służbę na rzecz innych, zamiast służenia sobie, gdyż szczęście przychodzi z dawania innym z siebie. Pan Jezus powiedział: „Więcej szczęścia jest w dawaniu niż braniu (Dz 20,35).
„Najwyższy czas, aby ideał sukcesu ustąpił ideałowi usługiwania.”  Albert Einstein

Samolubstwo prowadzi do bezczynności, a bezczynność do grzechu i ruiny. Ludzie, którzy wiele pracują fizycznie, mają wyrobione mięśnie, ci zaś, którzy siedzą bezczynnie tracą siły i witalność. Bezczynność zawsze prowadzi do ruiny.

W hiszpańskiej Segowii był akwedukt zbudowany przez Rzymian w 109 roku. Przez dziewiętnaście stuleci spływała nim do tego miasteczka woda z gór. Sześćdziesiąt pokoleń piło z niego wodę, aż pojawiła się generacja, która orzekła, że taki cud, jak ten akwedukt, powinien być zachowany dla przyszłych pokoleń jako cenny zabytek. Przegłosowano, aby odciążyć go od pracy, którą wykonywał od starożytności. W jego miejsce zaczęto używać wodociągu. Starożytne kamienie otrzymały swój zasłużony odpoczynek. Wtedy jednak akwedukt zaczął się rozpadać. Słońce wysuszyło i skruszyło zaprawę murarską. Kamienie zapadły się i groziły zawaleniem. To, czego nie dokonały wieki pracy, zamieniło się w ruinę za sprawą bezczynności.

Lepiej już zużyć się usługując innym, niż zardzewieć. Usługiwanie nadaje życiu sens. Radość i wzrost przychodzą z usługiwania innym. Dlatego jest ono głównym składnikiem sukcesu w dobrze rozwijających się kościołach, biznesach, domach i państwach.
„Tylko życie w służbie dla innych jest warte życia.” Albert Einstein


3. Watchman Nee – Zwycięskie życie
 
Pewna siostra bardzo pragnęła zwyciężać. Uporządkowała przed Bogiem wiele spraw. Codziennie pisała do innych listy, przepraszając za swoje występki i udawała się na górę, aby się modlić. Za każdym razem, kiedy wracała, pytałem ją, czy zwyciężyła swoje przeszkody. Odpowiadała mi wtedy, że wykopała na górze kolejny grób i znowu coś pochowała. Kiedy pytałem ją nazajutrz, odpowiadała mi, że znalazła jeszcze trochę grzechów i rozprawiła się z nimi. Przez ponad dwadzieścia dni rozprawiała się ze swoimi grzechami. Na koniec zapytałem ją: „Czy już prawie skończyłaś?” Odpowiedziała: „Po tylu staraniach myślę, że prawie zwyciężyłam”. Powiedziałem wtedy na osobności siostrze, która ze mną pracowała: „Tylko poczekaj, a zobaczysz”. Pewnego dnia poszedłem do jej domu i zastałem ją bardzo smutną. Nie pytałem o powód. Zawsze to dobrze być smutnym i nie zawsze dobrze jest powstrzymywać kogoś przed smutkiem. Nic nie powiedziałem. Trwało to sześć dni. Codziennie wyglądała na niezmiernie smutną.

Po sześciu dniach jeden z braci zaprosił wszystkich na posiłek. Zaproszenie to dotyczyło również tej siostry. Przyszła na posiłek, ale prawie nic nie jadła. Siedziała naprzeciwko mnie i uśmiechała się, ale w rzeczywistości była wewnątrz bardzo smutna. Tego dnia było tam ponad dwudziestu braci i tylko trzy siostry. Napisałem nową pieśń i po posiłku poprosiłem ją, aby zagrała ją na pianinie. Gdy zagrała dwa takty, z oczu zaczęły jej płynąć łzy. Pozwoliłem jej płakać i nic nie mówiłem. Po dłuższej chwili zapytałem: „Co się stało?”

Odparła: „To beznadziejne! Nie mogę zwyciężyć jednej rzeczy, bez względu na to, jak bardzo się staram”. Była to nieśmiała siostra, ale płakała tam przed ponad dwudziestoma braćmi. Nie mogła się powstrzymać i nadal płakała. Zapytałem ją, czego nie potrafi przezwyciężyć. Powiedziała, że od tygodnia walczy z jedną sprawą, ale wciąż nie umie jej pokonać. Powiedziała: „Bracie Nee, w ciągu kilku ostatnich tygodni codziennie walczyłam ze swoimi grzechami. Rozprawiłam się ze wszystkimi”. Mogłem zaświadczyć, że naprawdę rozprawiła się ze swoimi grzechami, Mówiła dalej: „Ale pomimo tego wszystkiego, co zrobiłam w zeszłym tygodniu, nie byłam w stanie poradzić sobie z tym jednym grzechem”. Pomyślałem, że musiał to być bardzo poważny grzech. Zapytałem, czego nie mogła przezwyciężyć. „To bardzo mała rzecz powiedziała, ale nie mogę sobie z tym poradzić. Mam ten nawyk od młodości. Lubię coś jeść. Po śniadaniu lubię coś od czasu do czasu przekąsić. Przed obiadem znowu chcę coś przekąsić. Po obiedzie też czegoś chcę i zanim położę się wieczorem spać, znowu szukam czegoś do jedzenia. W ciągu ostatnich kilku dni czułam, że muszę zająć się tą sprawą. Nie powinnam bez przerwy jeść. Zaczęłam z tym walczyć. Próbowałam przez sześć dni, jednak każdego dnia ponosiłam porażkę. Jestem gorsza niż trójka moich dzieci. Jak tylko widzę coś do jedzenia, wkładam to do ust. Nie mogę przestać jeść”. Podczas gdy to mówiła, płakała. Ale kiedy to usłyszałem, zacząłem się bardzo cieszyć. Śmiałem się. Byłem bardzo szczęśliwy. Gdy ona płakała, niektórzy bracia odeszli, a siostry próbowały na to nie patrzeć. Ona gorzko płakała, ale ja śmiałem się z całego serca. Ona płakała, a ja się śmiałem. Zapytała mnie, z czego się tak cieszę. Odpowiedziałem: „Jestem bardzo szczęśliwy. Moje serce tańczy z radości. Czy masz pewność, że tego nie potrafisz? Czy po tych dwudziestu lub więcej dniach zdałaś sobie sprawę ze swojej niezdolności? Dzięki Bogu, że wreszcie zrozumiałaś, iż nie jesteś zdolna nic zrobić. Pozwól, że ci coś powiem: kiedy ty już nie jesteś zdolna, On staje się zdolny. Na tym polega zasada zwycięstwa”. Godzinę później w jej życiu nastąpił przełom i w pełni wkroczyła w doświadczenie zwycięstwa.



1 komentarz: