W tym miejscu chciałbym przejść do krótkiej recenzji najlepiej sprzedającej się i poczytnej chrześcijańskiej książki (po Biblii) w historii świata. „Wędrówka pielgrzyma” została napisana przez Johna Bunyana w 1678 roku w więzieniu (jak zresztą wszystkie jego książki). Główny bohater nazywa się Bezłaski i mieszka w Mieście Zagłady. Tam pod wpływem czytania Biblii zaczyna czuć dyskomfort. Spotyka Ewangelistę, który kieruje go do Ciasnej Bramy, odtąd zaczyna się jego ucieczka z Miasta Zagłady i długa wędrówka, już jako Chrześcijanina. Mnóstwo przygód, spotkanych osób, pól, lasów, miast, ulic i budynków składa się na symboliczną opowieść o rzeczywistym życiu każdego, kto narodzi się duchowo i podąża za Jezusem. W książce możemy dostrzec też różnorodność reakcji niechrześcijan na decyzje i zachowania chrześcijan: szyderstwa, śmiech, obojętność, wrogość, zainteresowanie. Spotykamy więc tam takie postacie jak np: pan Obłudnik, pan Lizus, pan Zabobon, pan Wrogi, pan Ciemnota, pan Pochlebca, pan Gaduła itp. I tak na przykład bardzo ciekawą rozmowę prowadzą Wierny i Chrześcijanin z tym ostatnim. Jego imię jest dość wymowne, lecz nie do końca odzwierciedla jego osobowość. Wierny jest zachwycony konwersacją z tym tak obeznanym w każdej dziedzinie człowiekiem. W książce znamy jego imię, ale dziś często trudno odróżnić pustych gadułów od powołanych kaznodziei. Czasem potrzeba daru rozpoznawania duchów, a często wystarczy doświadczenie i czujna obserwacja. Gadułowie to ludzie sprawiający wielkie wrażenie - oczarowują elokwencją, erudycją, wiedzą teologiczną, przyjaznym nastawieniem, elastycznością i otwartością na dyskusje z każdym. Na fb mają setki lajków pod każdym wpisem, na YT tysiące subów oraz dziesiątki tysięcy wyświetleń swoich monologów. Tam też konstruktywna krytyka w komentarzach natychmiast jest usuwana – zostają same słodziaki.
W powieści zobaczymy co odróżnia Małowiernego od Ezawa, jak zareagowali przyjaciele Chwiejnego na jego rezygnację z podróży z Chrześcijaninem po tym jak wpadł do Bagna Rozterki; dowiemy się, czy Mężczyzna w klatce, który obraził Ducha Łaski ma jakąkolwiek szansę na pokutę; zdziwimy się dlaczego Ufny i Chrześcijanin po wielu trudach i zwycięstwach, wpadli w sieć utkaną przez Pochlebcę; poznamy pana Bojaźliwego i pana Mdłe Serce, znajdziemy też odpowiedź, który z nich dotarł na Górę Syjon, a może żaden lub obaj. Oliwy do ognia zagadki doleje fragment rozmowy z panem Rzetelnym:
„Stary pan Rzetelny rzekł: Czy nie poznałeś kiedyś pielgrzyma, któremu na imię było Bojaźliwy? Mdłe Serce: Ależ oczywiście, że go poznałem! Pochodził z Miasta Głupoty, które leży w odległości od miasta, w którym ja się urodziłem. Pomimo to dobrze się znaliśmy, ponieważ był on moim stryjem. Z usposobienia bardzo jesteśmy do siebie podobni. Jest on nieco niższego wzrostu, lecz z wyglądu byliśmy podobni. Rzetelny: Niewątpliwie znałeś go dobrze, wierzę też, że byliście spokrewnieni, gdyż jesteś również blady jak on, masz takie samo spojrzenie, a także bardzo podobny sposób mówienia. Mdłe Serce: Większość ludzi, którzy znali nas obu, twierdzili to samo. A zresztą, wiele jego znanych mi cech znajduję w większości i w sobie.”
Gdybym chciał zacytować ulubione fragmenty musiałbym przytoczyć całą książkę. Lecz to poruszające świadectwo pana Mdłe Serce ujęło mnie szczególnie:
„Jak widzicie jestem człowiekiem chorowitym, ponieważ zaś śmierć zazwyczaj raz dziennie pukała do moich drzwi, pomyślałem, że zapewne w domu moim nigdy już nie będę zdrowy; wyruszyłem więc na pielgrzymkę i zawędrowałem aż tutaj z miasta Niepewne; tam się bowiem urodziłem, skąd też pochodzi mój ojciec. Jestem człowiekiem bardzo wątłego ciała, a też i umysłu, ale pragnieniem moim jest spędzić resztę życia na drodze pielgrzymki, choćby nawet przyszło mi czołgać się na rękach i nogach. Gdy przyszedłem do Ciasnej Bramy, która znajduje się na początku tej drogi, Pan jej przyjął mnie bardzo serdecznie. Nie miał też żadnych zastrzeżeń z racji mego wątłego wyglądu, czy mdłego serca, lecz wyposażył mnie w to wszystko, co mi było potrzebne do podróży i rozkazał mi mieć nadzieję aż do końca. Gdy przyszedłem do domu Tłumacza, również doznałem wielkiej dobroci. Ponieważ byli tam zdania, że wdrapanie się na Wzgórze Trudów jest dla mnie zbyt wielkim wysiłkiem, polecili jednemu ze sług, aby mnie zaniósł na jego szczyt. Dużo mi też pomogli współpielgrzymi, choć żaden z nich nie chciał iść tak powoli, jak ja muszę to czynić. Gdy jednak któryś z nich znalazł się koło mnie, życzyli mi, abym nie tracił ducha i oświadczali, że jest to wolą Pańską, aby pociecha dana była bojaźliwym i słabym (1Tes5,14), a potem szli żwawo dalej. Gdy znalazłem się przy Ścieżce Napaści, zjawił się przede mną ten olbrzym i kazał mi stanąć do boju, Ale niestety! Przy mojej słabości, potrzeba mi było raczej jakiegoś środka na wzmocnienie serca!... Podszedł więc i zabrał mnie. Byłem jednak przekonany, że mnie nie zabije, nawet wtedy, gdy mnie zawlókł do swej jaskini. Wierzyłem, że mi się uda ujść stamtąd z życiem, a to dlatego, że nie poszedłem tam dobrowolnie, a słyszałem, że żaden pielgrzym pojmany gwałtem, jeśli całym sercem nadał lgnie do swego Pana, nie umrze z ręki wroga, lecz zostanie z niej wyrwany, stosownie do prawa Opatrzności. Tego, że zostanę obrabowany, spodziewałem się, i istotnie tak się stało. Niemniej, jak widzicie, ocalałem i za uratowanie mego życia dziękuję Królowi, jako Wybawcy, a wam, jako wykonawcom Jego woli. Mam przed sobą zapewne szereg dalszych ataków, ale to jedno postanowiłem: aby biec, gdy tylko będę mógł, aby iść, gdy nie będę mógł biec i aby czołgać się, gdy nie będę mógł iść. Co do zasadniczej sprawy — to jestem, dzięki Temu, który mnie umiłował, całkowicie upewniony: droga moja jest przede mną, a moje serce już jest po drugiej stronie tej rzeki, przez którą nie prowadzi żaden most, chociaż mam, jak widzicie, mdłe serce.”
Genialne jest to dzieło, choć wydaje się być z pozoru infantylne. Wciąga od pierwszej strony. (Żałuję, że to ja go nie stworzyłem.) Lektura obowiązkowa każdego chrześcijanina i nie tylko. Wszystko, co spotyka wierzących jest w tej książce. Możemy utożsamić się z przeżyciami głównego bohatera. Zobaczymy jak mogą być różnorodni chrześcijanie i jak różnorodni przeciwnicy (coraz to nowi w trakcie całej podróży). Uczymy się z niej praktycznego zastosowania Bożego Słowa. Książka jest oparta na Biblii, treść bogata jest w odnośniki do danego tekstu Pisma Świętego. Każda rozmowa, każde zdanie czy słowo jest dokładnie przemyślane przez autora. Na podstawie tej powieści powstał w zeszłym roku dość marny film animowany (USA) - wierność ideałom Bunyana pozostawia wiele do życzenia, zniekształcając tym samym prawdę Ewangelii, nie mówiąc już o bardzo wybiórczo dobranych postaciach i dialogach; również wersja polska technicznie i merytorycznie kuleje. Zatem zdecydowanie zachęcam do papierowej książki, której drugie wydanie w języku polskim ukazało się w 2021 roku staraniem wydawnictwa JACK.
Jeżeli nie jesteś chrześcijaninem, nie oddałeś swojego serca, poglądów, planów Jezusowi Chrystusowi, to znaczy, że żyjesz w Mieście Zagłady, w mieście bez perspektyw, przeznaczonym na zniszczenie i, jak większość ludzi, nieświadomie (lub teraz świadomie), idziesz szeroką, jałową drogą, bezdyskusyjnie wprost na sąd. Jest tylko jeden sposób aby zostać uratowanym – Jezus jest Bogiem, który da ci tą moc, abyś mógł jasno to zobaczyć oraz siłę, abyś mógł wyjść z tego miasta. Zaufasz Mu?