sobota, 17 czerwca 2023

Diagnostyka Ojca Świętego

Nie było jeszcze w historii świata tak precyzyjnej i szczegółowej diagnostyki z badania krwi, jaką może poszczycić się dzisiejsza medycyna, nie mówiąc już o powszechnej dostępności do badań. Za pomocą uzyskanych wyników wnioskować można o niedoborach witamin i składników mineralnych, toczących się w organizmie infekcjach, zakażeniach pasożytniczych, a nawet ciężkich chorobach hematologicznych. A jeszcze 100 lat temu upuszczano pacjentom 2 litry krwi, próbując wyleczyć np. zapalenie płuc. Dzisiaj dzięki diagnostyce można wyleczyć nawet z autyzmu.

Nigdy w historii nie było tak wielu przekładów Biblii na ojczyste języki. Dzisiaj każdy człowiek może korzystać z rozmaitych narzędzi, aby dokładnie wgłębiać się w Boże Słowo. Z Jego pomocą możemy ocenić stan duchowy naszej duszy, a nawet uzyskać dar wiecznego życia. Wulgata (Biblia po łacinie) aż po wiek XX, była podstawowym tekstem Kościoła zachodniego. A przed reformacją dostępna tylko dla „wybranych”. Dzięki Bogu za Gutenberga. Biblia wciąż jest bardziej aktualna niż jutrzejsza gazeta, a dziś wszyscy ludzie osobiście mogą z niej korzystać.

Jednak przy coraz większym zainteresowaniu nauką, maleje zainteresowanie wolą Bożą. Wiadomo co jest głównym tematem rozmów 60, 70-latków. Leki, lekarze, choroby. A przecież tuż przed nimi wieczność. Znam takich dziadków, którzy zachwyceni Chrystusem nie mogą powstrzymać się od poruszania tematu życia po śmierci. Lecz niewielu ich (Mt 7,14).

Można być perfekcyjnie zdrowym do końca życia i jednocześnie być potępionym po śmierci, co zresztą jest powszechne, a można nie być okazem zdrowia, a być zbawionym. Najlepiej oczywiście dbać o zdrowie według dostępnej nam wiedzy, a przy tym zagłębiać się w sprawy duchowe (Biblijne), uznając je za priorytetowe. W każdym razie zadziwiające jest jak dużo uwagi i energii człowiek poświęca zdrowiu, a jak mało sprawom życia wiecznego.

Rzućmy więc okiem na ewangelię Jana 17,11: „Ojcze święty zachowaj w twoim imieniu tych, których mi dałeś”. Jezus zwraca się do Swojego Ojca, który jest też Ojcem każdego, którego sam pociągnie do Chrystusa (Jan 6,44). Jednocześnie Chrystus przestrzega: „Nikogo na ziemi nie nazywajcie ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz, Ten w niebie.” Mat 23,9. Ojcem mogę nazwać rodzica biologicznego lub duchowego – tego, który przyczynił się do tego, że żyję (fizycznie, czy duchowo), ale nigdy nie będę tak tytułował ani czcił ani podnosił do takiej rangi czy urzędu żadnego człowieka. Na domiar złego rzekomy ojciec święty nazywany jest też głową kościoła (por. Ef 1,22; Kol 1,18).

W książce „Przekroczyć próg nadziei” Jan Paweł II sam siebie kompromituje przedkładając tradycję nad Słowo Boże:
Nie lękaj się!” gdy cię ludzie nazywają Namiestnikiem Chrystusa, gdy mówią do ciebie: Ojcze Święty, albo Wasza Świątobliwość, lub używając tym podobnych zwrotów, które zdają się być nawet przeciwne Ewangelii. Przecież Chrystus sam powiedział: „Nikogo […] nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus” (Mt 23,9-10). Jednakże zwroty te wyrosły na podłożu długiej tradycji. Stały się pewnego rodzaju przyzwyczajeniem językowym i również tych zwrotów nie trzeba się lękać."

Współczesny świat wciąż „upuszcza krew”, kalecząc i zakłamując obraz prawdziwego chrześcijaństwa w wielu aspektach. Tylko nieliczni wytrwale szukają i odkrywają to, co zakryte (Łk 10,21).

*

Trochę od innej strony ugryzłem ten temat podczas pandemii:

http://lion-vision.blogspot.com/2021/07/szczepic-sie-czy-nie.html


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz