sobota, 23 marca 2024

Idźcie i kupcie sobie.

„Wtedy podobne będzie Królestwo Niebios do dziesięciu panien, które, wziąwszy lampy swoje, wyszły na spotkanie oblubieńca. A pięć z nich było głupich, pięć zaś mądrych. Głupie bowiem zabrały lampy, ale nie zabrały z sobą oliwy. Mądre zaś zabrały oliwę w naczyniach wraz z lampami swymi. A gdy oblubieniec długo nie nadchodził, zdrzemnęły się wszystkie i zasnęły. Wtem o północy powstał krzyk: Oto oblubieniec, wyjdźcie na spotkanie. Wówczas ocknęły się wszystkie te panny i oporządziły swoje lampy. Głupie zaś rzekły do mądrych: Użyczcie nam trochę waszej oliwy, gdyż lampy nasze gasną. Na to odpowiedziały mądre: O nie! Gdyż mogłoby nie starczyć i nam i wam; idźcie raczej do sprzedawców i kupcie sobie. A gdy one odeszły kupować, nadszedł oblubieniec i te, które były gotowe, weszły z nim na wesele i zamknięto drzwi. A później nadeszły i pozostałe panny, mówiąc: Panie! Panie! Otwórz nam. On zaś, odpowiadając, rzekł: Zaprawdę powiadam wam, nie znam was” Mt. 25, 1-12.

Świat jest tak skonstruowany, że za wszystko trzeba zapłacić. Nie ma prawie nic za darmo. Fundacje, czy kościoły obdarowują, ale za zarobione wcześniej przez kogoś środki. Niektórzy cieszą się socjalnym wsparciem od państwa, ale ktoś musiał wcześniej na to ciężko pracować. Płacimy w luksusie i w biedzie. Kupowanie i sprzedawanie przewija się przez całą historię ludzkości i będzie trwało aż do nagłego przyjścia Chrystusa.
Podobnie też było za dni Lota: Jedli, pili, kupowali, sprzedawali, szczepili, budowali. A w dniu kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba ogień z siarką i wytracił wszystkich. Tak też będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi” Łk. 17,28-30.

Jednak nie płacimy, gdy ktoś da nam prezent, nie płacimy za uśmiech, przyjaźń, miłość. Małżeństwo jest darmowe: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, i połączy się z żoną swoją, a tych dwoje będzie jednym ciałem. Tajemnica to wielka, ale ja odnoszę to do Chrystusa i Kościoła” Ef. 5,31-32. Gdyby żona musiałaby płacić mężowi za to, że jest jej mężem – taki związek nie mógłby się nazywać małżeństwem. Podobnie jest ze zbawieniem. Gdyby człowiek chciał zapracowywać na nie – nie mógłby być zbawiony: „A temu, kto pracuje, zapłata nie jest uznana za łaskę, ale za należność. Temu zaś, kto nie pracuje, lecz wierzy w tego, który usprawiedliwia bezbożnego, jego wiara zostaje poczytana za sprawiedliwość” Rz.4,4-5. Jeżeli myślimy, że Bóg dokonał 99,99 % w kwestii mojego zbawienia, a do mnie należy jedna setna procenta – będziemy potępieni. Polegniemy, gdy nasze osiągnięcia, nasze zabiegi i uczynki w kwestii zdobycia zbawienia staną się podstawą jej pewności. Ktoś mądrze powiedział:
„Uczynkowość jest dobrym przyjacielem, lecz złym zbawicielem. Jeśli diabeł nie odwiedzie nas od wykonywania pobożnych obowiązków, to jego następną taktyką będzie przekonanie nas, abyśmy uczynili z nich fundament naszej wiary, bo jeśli zaniedbamy nasze uczynki, to nasze dusze będą zrujnowane. Poleganie na własnej sprawiedliwości jest przeciwne Bożej sprawiedliwości. Jawna niegodziwość zabija tysiące, ale ludzka sprawiedliwość zabija znacznie więcej ludzi! Jawne grzechy są szeroką drogą, prowadzącą do piekła; ale ufanie swoim „pobożnym uczynkom” jest tą samą drogą, choć wydaje się bardziej „czysta”. Bezbożni ludzie i „dobrzy ludzie” spotkają się w końcu w tym samym miejscu”.
A natura ludzka ciągle chce być dobra, sprawiedliwa, chce zapłacić, dorzucić się, mieć swój udział, zasługę, chce zaskoczyć, zaimponować swoją inwencją, chce pokazać, że daje radę wyjść z najgorszych brudów swego życia i to przyczyni się do jej zbawienia, a nie wie, że tym samym sprzeciwia się Bogu i mija się z celem. Jest to w rzeczy samej egoizm. Nauczyciel biblijny Lawrence J. Crabb powiedział: 
„Upadła ludzka świadomość jest świetnym narzędziem okłamywania samego siebie. Może ona dopuszczać do siebie tylko te motywy naszego działania, które zachowują wypielęgnowany obraz nas samych jako dobrych i życzliwych ludzi, a wypierać, lub przynajmniej ukrywać przyziemne, egocentryczne cele, do których naprawdę dążymy. Tylko Duch Boży ukazując nam Swoją prawdę objawioną w Piśmie Świętym może dokonać przekroju naszych zakłamanych serc i odsłonić nasze egoistyczne motywacje. Dlatego musimy wciąż otwierać się na Jego oświecające działanie.”
Ofiara Chrystusa na krzyżu dokonała się raz na zawsze: „Jedną bowiem ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, których uświęca” Hbr. 10,14., nie musi być powtarzana, nie potrzeba specjalnej osoby, która pośredniczy w odpuszczaniu grzechów, nie potrzeba szczególnych ceremonii, liturgii, poświęceń. List do Hebrajczyków zwraca na to szczególną uwagę - zobacz też Hbr. 10,10; 7,27; 9,12; 9,26; 9,28; 10,2.

Głupie panny z przypowieści niestety nie weszły na wesele. Panny te przyzwyczajone lub nauczone były, że do ofiary Chrystusa trzeba coś dodać od siebie. Owszem,  hołdowały 
chrześcijańskim wartościom, były przeciwko aborcji, kochały Chrystusa, angażowały się religijnie, czekały na Jego przyjście, lecz nigdy nie porzuciły systemu uznawania własnej sprawiedliwości, własnego wkładu. Wiedziały o tym mądre panny i pewnie niejednokrotnie powtarzały im: „wyjdźcie z niego mój ludu! Niech nie spadną na was skutki jego grzechów ani ciosy jego klęsk” Obj. 18,4; oraz: nie wracajcie do swojej głupoty, zbawienie jest bardzo blisko was (Ps. 85,8-9). Końcowa scena tej przypowieści jest dramatyczna. Mądre panny nie mogą się podzielić zbawieniem: „O nie! Gdyż mogłoby nie starczyć i nam i wam; idźcie raczej do sprzedawców i kupcie sobie”. Zbawienie to sprawa indywidualna. Każdy człowiek musi sam przed Bogiem podjąć decyzję, czy chce Mu służyć, czy chce Mu oddać całe swoje serce i życie. „Ale co powiada Pismo? Blisko ciebie jest słowo, w ustach twoich i w sercu twoim; to znaczy, słowo wiary, które głosimy. Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz.” Rz. 10, 8-9. Nie daje zbawienia przynależność do jakiegoś kościoła, urodzenie w chrześcijańskiej rodzinie, religijna uczynkowość, ani nazywanie się chrześcijaninem. Apostoł Paweł był przerażony i przejęty religijnością swoich rodaków: „Bo muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu” Rz. 10,2.  I niestety tą drogą nie da się osiągnąć usprawiedliwienia przed Bogiem. „Dlaczego? Dlatego, że było to nie z wiary, lecz jakby z uczynków; potknęli się oni o kamień obrazy” Rz. 9,32

Panny głupie poszły za radą mądrych i udały się do sprzedawców. Ale rada mądrych nie była rzeczywistym rozwiązaniem problemu, mówiły raczej one: Jeżeli tak bardzo upierałyście się w kwestii zapracowywania na zbawienie, w kwestii sakramentów, odpustów, samousprawiedliwiania się lub samooskarżania, to idźcie do sprzedawców waszego zbawienia, którzy i tak was oszukiwali i i tak nic wam to znowu nie da. Czemu nas nie posłuchałyście wcześniej?

Być może proponuję tu nieco inne spojrzenie na przypowieść o pannach niż zazwyczaj się słyszy, jednak oczywistym jest, że cały świat, w tym nasz kraj również, trwa w mocy złego (1J. 5,19), a zwiedzenie religijne i laicyzacja społeczeństwa postępuje jak nigdy dotąd i niewielu znajduje drogę zbawienia (Mat. 7,14), a Bóg nie raz zachęcał człowieka do pełnego i prostolinijnego zaufania Mu i porzucenia bezwartościowego, niesycącego handlu: „Nuże, wszyscy, którzy macie pragnienie, pójdźcie do wód, a którzy nie macie pieniędzy, pójdźcie, kupujcie i jedzcie! Pójdźcie, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia wino i mleko! Czemu macie płacić pieniędzmi za to, co nie jest chlebem, dawać ciężko zdobyty zarobek za to, co nie syci?” Iz. 55,1-2. „Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony (uratowany), ale kto nie uwierzy, będzie potępiony” Mk. 16,16.

Jeżeli jako podstawę mego działania w życiu przyjmę to, co Chrystus już raz na zawsze dla mnie zrobił, zacznę doświadczać jak rzeczywiste jest bezpieczeństwo, które mam w Nim. A całe moje działanie będzie z tego wynikać. „Ten, kto w niego wierzy, nie będzie zawstydzony”, Rz. 10,11. Panny głupie zostały bezpowrotnie zawstydzone, a dokładniej słowo greckie użyte tu oznacza: zhańbione. Oblubieniec stwierdził: „nie znam was”. W tym momencie nie miały już szansy na jakąkolwiek decyzję. Jeżeli Bóg był konsekwentny w starożytności, tym bardziej te słowa są przestrogą współcześnie:
"Przez czterdzieści lat brzydziłem się tym pokoleniem. Stwierdziłem, że to lud, który sercem trwa przy błędzie, ludzie, którzy nie rozpoznali moich dróg. Dlatego przysiągłem w swoim gniewie: Nie wejdą do mojego odpoczynku" Ps. 95,10-11
Natomiast mądre panny weszły na wspaniałe wesele, ponieważ cały czas trwały we wierze, służyły Bogu dlatego, że On uczynił dla nich coś wielkiego, a nie dlatego żeby zaskarbić sobie zbawienie.
A teraz, dzieci, trwajcie w nim, abyśmy, gdy się objawi, mogli śmiało stanąć przed nim i nie zostali zawstydzeni przy przyjściu jego” 1J. 2,28.

Zbawienie to kwestia tu i teraz, a nie ulotnej nadziei, że może kiedyś..., jeżeli będę wystarczająco dobry... Mądre panny już dawno były pewne swojego zbawienia i nie było w tym nic zarozumiałego lecz był to przejaw życia opartego ściśle na Bożych Słowach, na Bożych obietnicach. „To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie żywot wieczny” 1J. 5,13

***
Poniżej fragment książki Jamesa G. McCarthy - "Ewangelia według Rzymu" z rozdziału pt.: "Ostateczne przeznaczenie".











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz