środa, 7 marca 2018

Wieczerza Pańska a Eucharystia


„Dlaczego ufam Kościołowi? Biblijny podręcznik obrony wiary.” To tytuł książki Marka Piotrowskiego, który napisał ją w dużej mierze jako polemikę z protestantami (w ogólnym tego słowa znaczeniu).  Bardziej technokratycznie niż filozoficznie uporządkowane i opisane są tu najważniejsze tematy dotyczące Kościoła Rzymskokatolickiego. Jest wielce imponujący wkład pracy autora, jego pomysłowość, logika, próby obalenia stereotypowego myślenia, reakcja na slogany, wiedza teologiczna i historyczna oraz trafność cytatów z wielu rozmaitych źródeł. Bardzo podoba mi się podejście autora do swojej wiary – nie opiera się na wizjach, doznaniach, emocjach, czy przeżyciach; w przeciwieństwie np. do takiej wypowiedzi Ulfa Ekmana:
 „Stając się katolikiem, poczułem, że to nie na mnie opiera się Kościół, ale że to ja opieram się na Kościele. Doświadczam tej sakramentalności i jest to naprawdę wspaniałe odkrycie i doświadczenie. Ponadto sakramenty, a w szczególności Eucharystia i idea rzeczywistej obecności, całkiem realnej obecności, to coś wspaniałego. Trzeba to odkryć. Ja to odbieram jako cud, coś zdumiewającego. Coś, co daje siły i rodzi głęboki szacunek dla Pana Boga. I bardzo to cenię.”

Temat Eucharystii w książce jest omówiony z każdej strony, podparty
patrystyką, współczesnymi pisarzami, Katechizmem Kościoła Katolickiego i Pismem Świętym. Rozpatrzone są wszelkie wątpliwości i zarzuty. (Książka powstała między innymi w oparciu o dyskusje internetowe autora.) Treść jest jednak tendencyjna i jakby związana umową lojalnościową z KK– podane przykłady i cytaty (przyznam, że głęboko wyszukane) są w taki sposób przywołane, aby pokrywały się z nauką Kościoła Katolickiego. Można by powiedzieć, że książka jest objaśnieniem i komentarzem Katechizmu KK. Cała praca robi oczywiście ogromne wrażenie rzetelności, naukowości, fachowości i profesjonalizmu.
Nie chcę wchodzić w polemikę z panem Markiem, spróbuję jedynie wyrazić kilka swoich refleksji, które nasunęły mi się czytając rozdział na temat Eucharystii.

Mój syn będąc w tym miesiącu na Malcie, burzył się w swoim duchu na widok państwa oddanego bałwochwalstwu (podobnie jak apostoł Paweł w Atenach). W 17. rozdziale Dziejów Apostolskich czytamy: „Rozprawiał więc [Paweł] w synagodze z Żydami i z pobożnymi,  a na rynku każdego dnia z tymi, którzy się tam przypadkiem znaleźli.” To jego [Pawła] wzburzenie wywołało rozmowy,  rozważania, dyskusje; obudziło konieczność pokazania, uświadomienia, udowodnienia prawdy i głoszenia dobrej nowiny o Panu Jezusie Chrystusie. Stąd, widząc tego typu książki na naszym rynku księgarskim chciałbym w jakiś sposób zareagować.

Z książki:
„Jeżeli jednak Kościół myli się co do Eucharystii, to jesteśmy bałwochwalcami. Jeśli protestanci mają rację, to my, katolicy, od niemal 2000 lat oszukujemy w haniebny sposób miliardy ludzi. Jeśli zaś prawdą jest to, co głosi na ten temat Kościół, wówczas miliony protestantów od 500 lat pozbawiają się największej Łaski, jakiej może doświadczyć człowiek jednoczący się z Bogiem i braćmi jednocześnie, w sposób symbolizujący Kościół, który żywi się Ciałem Jezusa i staje się Ciałem Jezusa. Przypomnijmy Mt 26, 26-28 oraz Jan 6. Jak widać sprawa jest poważna – zależy od niej życie wieczne i trwanie w Chrystusie.”
Temat delikatny, dotykający najczulszych strun duszy wielu katolików. Zacznę więc od tego, że szanuję katolików i doceniam ich prace na przestrzeni wszystkich wieków. Doceniam ich działalność charytatywną, kulturalną, naukową, oświatową, medyczną itp. Nie ma sensu licytować się czy taka lub taka religia przyniosła więcej korzyści dla społeczeństwa, a z innej to było więcej szkody niż pożytku. Ale złem jest, gdy w imię źle pojętej miłości nie mówimy prawdy.


JAKI KOŚCIÓŁ?

„Dlaczego ufam Kościołowi? Biblijny podręcznik obrony wiary.” Ten tytuł idealnie pasuje do książki, którą sam chętnie bym napisał. Z tą różnicą, że słowo Kościół dla mnie oznaczałoby Ciało Chrystusa, czyli ludzi dotkniętych, wybranych i powołanych przez samego Boga Ojca jeszcze przed założeniem świata (Ef 1,4-7). Kościół założony przez Pana Jezusa, którego On sam jest głową, a którego członkami są tylko i wyłącznie narodzeni z Ducha Świętego zielonoświątkowcy. Oczywiście to ostatnie to żart – z tego zdania wykreślamy słowo  „zielonoświątkowcy” i zastępujemy je słowem „ludzie”.  W moim rozumieniu Kościoła, nie chodzi o żadną denominację, o żadną etykietkę, o żadną ludzką przynależność. W Kościele Jezusa Chrystusa może być i katolik i protestant, ale jest też tak, że wielu katolików i wielu protestantów nie należy do takiego Kościoła. Kościół jest Oblubienicą, a nie matką. Ekklesia (gr.) - społeczność, zgromadzenie tego ludu, który odpowiedział na Boże wezwanie.
A tak poza tym: nigdy bym nie napisał książki o takim samym tytule, zakładając, że słowo Kościół oznaczałoby daną denominację, w której jestem.


DWA RÓŻNE TEMATY

Należy rozróżnić wydarzenia podczas ostatniej wieczerzy (Łk 22), czy też wspólnotowe spożywanie wieczerzy od wydarzeń, podczas których Pan Jezus nakłania do jedzenia i picia jego ciała i krwi, czyli od duchowego karmienia się Chrystusem każdego dnia (J6). Oto te fragmenty:
Łk 22,19-20: Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie połamał go i podał mówiąc: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę! Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana. 
Jan 6, 54-56: Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.

Z książki:
„Jezus ustanowił Eucharystię podczas ostatniej wieczerzy,  Łk 22,19-20, a ze spożywaniem jej wiążą się wielkie obietnice:  J 6,54-56”
Kościół Katolicki twierdzi, że silnik jest samochodem. Pokazuje nam tłoki, cylindry, pompę, chłodnicę i mówi, że to samochód. Jest oczywiście jakaś zależność i powiązanie między silnikiem a samochodem, ale bez silnika samochód nie pojedzie. Tak samo ostatnia wieczerza (Łk 22, Mat 26, lub Mk 14)jest oddzielnym wydarzeniem (od jedzenia chleba/ciała z Jana 6), na którym Jezus błogosławi swojego Ojca i ustanawia, ustala, ma takie życzenie, żeby podobną wieczerzę chrześcijanie organizowali na pamiątkę. Czyli nie uczestniczymy w pamiątce wieczerzy, tylko w wieczerzy na pamiątkę; nie uczestniczymy w dziękczynieniu (eucharystia), ale z wdzięcznością spożywamy chleb i pijemy wino; nie uczestniczymy w przemianie, bo sami jako przemienieni przez jego krew możemy godnie w tej wieczerzy brać udział; nie uczestniczymy w ofierze, bo ona raz na zawsze została złożona za nasze grzechy. Poza tym Jan jako jedyny ewangelista nie napisał nic o ustanowieniu wieczerzy, nie ma więc żadnej rozsądnej podstawy biblijnej ani pozabiblijnej, aby łączyć słowa z szóstego rozdziału ewangelii Jana z ostatnią wieczerzą. Ewentualnie, gdyby wypowiedzi Jezusa o jedzeniu jego ciała z Jana 6 nastąpiłyby po wieczerzy – wówczas można by się zastanowić nad logiką i sensem eucharystii. Jednak były to zupełnie inne wydarzenia, a słowa Pańskie dotyczyły innego tematu, choć w jakimś sensie powiązanego z wieczerzą (samochód może ruszyć dzięki silnikowi, a dzięki wierze możemy przystępować do wieczerzy). Dwa kompletnie różne konteksty. W J6 Piotr zrozumiał (i nie tylko Piotr), że życie wieczne można było otrzymać przez uwierzenie w Chrystusa, a nie przez spożywanie Jego ciała: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Bożym. J6,68-69

Z książki:
Zarzut: „Tu nie chodziło o Ciało i Krew Jezusa tylko o Słowo Boże lub wiarę. W Piśmie czytamy: Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa które Ja wam powiedziałem są duchem i są życiem (J 6,63)”
W naszej książce pan Marek odpowiada na powyższy zarzut:
„Hipoteza jakoby spożywanie ciała i krwi Jezusa oznaczało słuchanie Ewangelii nie wytrzymuje konfrontacji z Pismem Świętym. Nijak z tą hipotezą nie da się uzgodnić choćby następujących fragmentów: Łk 22,19-20 – Fragment ten założywszy, że chodzi o Słowo Boże musiałby brzmieć „Następnie wziął Biblię, odmówiwszy dziękczynienie, otworzył, podał , mówiąc To jest Ciało moje, które za was będzie czytane ….”itd.
Rozdzielając te dwa wydarzenia, tematy – właśnie wniosek autora nie wytrzymuje konfrontacji z Pismem Świętym.


NIEKOSEKWENCJE

Z książki:
„Jeżeli jednak Kościół myli się co do Eucharystii, to jesteśmy bałwochwalcami.”
– Tak panie Marku, Kościół Katolicki myli się co do eucharystii. Chleb i wino są ani mniej ani więcej jak symbolem ciała i krwi naszego Pana Jezusa i dlatego powinny być spożywane „godnie" (1Kor  11), jednak podczas i po wieczerzy są zwykłym chlebem i winem i mają być spożywane zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Wezwanie do oddawania czci chlebowi i winu znieważa Boga i nie jest niczym innym jak bałwochwalstwem.
Jeżeli wykładnia tych słów („Kto spożywa ciało moje i pije krew moją…”) przyjęta w kościele rzymskokatolickim byłaby prawdziwa, to nikt, kto nie przyjmuje eucharystii, nie mógłby być zbawiony, jak również całe jego życie duchowe byłoby uzależnione od regularnego przyjmowania eucharystii. Taka myśl jest absurdem i jest sprzeczna z wieloma jednoznacznymi wypowiedziami Biblii, a też KK zaprzecza sam sobie w idei kręgów przynależności do Kościoła, czy też nazywając protestantów braćmi odłączonymi, a o niewierzących mówi :
 „Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie” KKK 847.
Inny przykład: 1Kor 11,25: "Kielich ten jest nowym przymierzem we krwi mojej". Jeżeli chleb (opłatek) jest prawdziwym ciałem Jezusa, to czy kielich jako naczynie, literalnie jest przymierzem?

Kolejną niekonsekwencją jest bezkrwawa ofiara ciała Chrystusa przed ukrzyżowaniem. Przede wszystkim tego ciała już nie ma. Zostało przemienione w uwielbione. Więc o jakie ciało chodzi?

Z książki:
„W przypadku Eucharystii owo budowanie pokrewieństwa widać jeszcze wyraźniej. Jezus ukształtował swe ciało z ciała kobiety, członkini ludzkiej społeczności – zaś my, karmieni Jego Ciałem i Krwią, które staje się częścią naszego ciała – składamy się po części z Ciała i Krwi Boga, stając się Jego krewnymi”
Budowanie pokrewieństwa…, Jezus ukształtował swe ciało…, stajemy się Jego krewnymi… ? Przekombinowana teoria. Biblia mów jasno:  „Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.” J. 1,12 Stajemy się dziećmi Bożymi przez zbawczą wiarę.

Z książki:
„W żadnym wypadku Kościół nie naucza o przemianie FIZYCZNEJ lecz MISTYCZNEJ. Jest to obecność realna, rzeczywista i cielesna, nie mniej nie oznacza to, że następuje jakaś fizyczna przemiana chleba w Ciało czy wina w krew.”
Faktycznie, trzeba uważać i sprawdzać jakich sloganów używamy, aby wykazać błąd. Choć w tym wypadku to nic nie zmienia. Obecność cielesna, ale nie fizyczna?! Już nie zabobon, ale jeszcze nie magia? Albo może: już nie metafizyka, ale jeszcze nie antropofagia? Już nie mistyka, ale jeszcze nie mistyfikacja? Następuje jakiś niezidentyfikowany, nieokreślony cud, który trudno sklasyfikować, który nie mieści się w normach Biblii, ani w żadnych ludzkich lub nieludzkich normach. W przeciwieństwie do cudów, które znamy z Nowego Testamentu. Pastor Dariusz Suszek, były ksiądz, stwierdza: „Cud przeistoczenia nie istnieje w Biblii ani w historii ojców kościoła, jest raczej owocem średniowiecznej filozoficzno- spekulacyjnej myśli i należy do kategorii cudów mniemanych.” Możemy dodać, że wcześniej wierzono już w podobne historie z jedzeniem bóstwa:
„Jedzenie boga" występowało w bardzo wielu wcześniejszych wierzeniach przedchrześcijańskich (np. mitraizm, mandeizm, orfizm, misteria eleuzyjskie, w Egipcie kapłani piekli specjalne ciastka, które po poświęceniu miały się przemienić w ciało Ozyrysa). Idea jej to spożywanie boga. W komunii greckich misteriów z Eleuzys występowało nawet spożycie boga pod dwoma postaciami: poświęconej mąki i boskiego napoju, podobnie w mitraizmie, gdzie występował sakrament ciasta i napoju "Haoma". Tak samo podobna była Eucharystia morderczych Azteków (czyniono zaczyn z ciasta mający być wyrazem bóstwa, który następnie wierni spożywali). Teofagia występowała również u Germanów, Skandynawów i Saracenów”  - Mariusz Agnosiewicz, Redaktor naczelny Racjonalisty
Zatem "cud" ten nie jest ani wyjątkowy, ani niepowtarzalny, ani oryginalny, ani jedyny w swoim rodzaju.
Bóg nie mieszka w rzeczach, nie mieszka w przedmiotach, nie mieszka w budynkach, nie mieszka w zwierzętach i roślinach, nie mieszka też w chlebie i winie. Bóg mieszka w ludziach wierzących. Ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was i którego macie od Boga 1Kor 6,19

Zastanawiam się czy przeciętny katolik, spożywając opłatek, wierzy, że Jezus w nim mieszka teraz bardziej niż przedtem? Czy ta wiara góruje nad wiarą w zmartwychwstanie? Czy może chodzi o przypieczętowanie takiej wiary tą drugą wiarą. Jedyną pieczęcią o jakiej mówi Nowy Testament jest chrzest Duchem Świętym obiecany nawróconym ludziom - po uwierzeniu, po otrzymaniu zbawczej wiary (i nie ma on nic wspólnego z tzw. bierzmowaniem). Biblijne chrześcijaństwo tym odróżnia się od wszelkich religii, systemów, filozofii, że tu zbawienie jest dziełem Boga, natomiast w innych chodzi o ludzkie starania, uczynki, osiągnięcia, sakramenty. Najważniejszy list w NT - list do Rzymian - w którym zawarte jest nauczanie głównych chrześcijańskich doktryn; w przepiękny sposób pokazuje usprawiedliwienie tylko z wiary, życie wiarą, życie w zwycięstwie nad grzechem. List ten jest kamieniem węgielnym prawd wiary, jest konstytucją chrześcijaństwa. W liście tym nie ma ŻADNEJ wzmianki o eucharystii.


Zwróćmy jeszcze uwagę na poniższe porównanie symboliki:

1. Jezus mówi: zburzcie tą świątynię
2. Jezus mówi: to jest ciało moje


1. Jezus wskazuje na siebie, a oni myśleli, że chodzi o budynek
2. Jezus wskazuje na siebie, a oni myśleli, że chodzi o chleb


PRAWO I GRZECH

Słowa Jezusa z kazania na górze, dzisiaj mogłyby brzmieć tak: „Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz spożywał przemienione moje ciało i pił przemienioną moją krew. A ja wam powiadam: Uwierzcie we mnie, w moją śmierć za grzech świata, która się dokonała raz na zawsze,  a ja wam przebaczę i oczyszczę was. I chodźcie za mną, słuchajcie mojego głosu i mnie naśladujcie. To właśnie znaczy jeść ciało i pić krew.” To jest istotą i głównym zamierzeniem Boga Ojca. Tak samo jak wtedy faryzeusze stworzyli własne wyobrażenie Prawa Mojżeszowego, własną interpretację, własną tradycję, tak samo po Chrystusie ludzie zaczęli stopniowo odbiegać od nauki apostołów, zaczęli interpretować Pismo na potrzeby swoich nauk i z wieku na wiek wprowadzać co raz bardziej odstępcze dogmaty. Zbrodnia pociąga zbrodnię. Przypomina to „Makbeta” Szekspira. Cechy dramatu szekspirowskiego oraz postać głównego bohatera idealnie pasują do specyfiki i działań Kościoła Rzymskokatolickiego.
„Prawo wkroczyło, by pomnożyć upadek” Rz. 5.20 Podobnie szósty i siódmy rozdział Listu do Rzymian mówi o pewnej walce dwóch przeciwieństw: prawo i grzech. Gdy prawo mówi, żeby danej rzeczy nie robić, pobudza w grzesznym człowieku myśl o tej właśnie zakazanej rzeczy. Wyobraźnia pracuje i pcha nas do tego konkretnego działania. Jeśli prawo nie zabraniałoby robienia tego, nikt by tego nie robił. Prawo pobudza, ujawnia, uzewnętrznia grzech. Pokazuje, że nie możemy inaczej. Kiedy pisałem ten artykuł, odwiedził mnie mój ośmioletni bratanek. Wiedział, że u mnie w pokoju ma zakaz dotykania głośników – ale właśnie te głośniki kusiły go, więc palcem dotknął kopułki i niestety zniszczył głośnik. 
Kilka innych przykładów:

Adam i Ewa
Prawo: I dał Pan Bóg człowiekowi taki rozkaz: Z każdego drzewa tego ogrodu możesz jeść, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz. Rodz 2,16
Grzech: A gdy kobieta zobaczyła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia i że były miłe dla oczu, i godne pożądania dla zdobycia mądrości, zerwała z niego owoc i jadła. Dała też mężowi swemu, który był z nią, i on też jadł. Rodz 3,6
Salomon
Prawomożesz ustanowić nad sobą króla, którego Pan, twój Bóg, wybierze. (…)Tylko niech nie trzyma sobie wiele koni i niech nie prowadzi ludu z powrotem do Egiptu, aby mnożyć sobie konie, gdyż Pan powiedział do was: Nie wracajcie już nigdy na tę drogę. Niech też nie bierze sobie wiele żon, aby nie odstąpiło jego serce. Także srebra i złota niech wiele nie gromadzi. Powt Prawa 17,15 
Grzech: Salomon miał cztery tysiące stajni dla koni.  Sprowadzano też dla Salomona konie z Egiptu i ze wszystkich krajów. 2Kron 9 Miał on siedemset żon prawowitych i trzysta nałożnic, a te jego kobiety omamiły jego serce.  Gdy się zaś Salomon zestarzał, jego żony odwróciły jego serce do innych bogów, tak że jego serce nie było szczere wobec Pana, Boga jego 1Król 11,3  Doprowadził też król do tego, że srebra i złota było w Jeruzalemie jak kamieni 2Kron 1,15
Eucharystia
Prawo: Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem. Jan 6,63 Innymi słowy: Dosłowne, fizyczne ciało na nic się nie przyda.
Grzech: „Kto zaprzecza temu, że w sakramencie świętej eucharystii zawarty jest cały Chrystus prawdziwie, rzeczywiście i w swojej istocie, to jest jego ciało, krew, dusza i jednocześnie jego boska natura, i twierdzi, że jego obecność jest symboliczna albo jest tylko działającą mocą, niech będzie wyłączony/przeklęty". (Sobór w Trydencie, 1551)
Ofiara
Prawo:  wszedł raz na zawsze do świątyni nie z krwią kozłów i cielców, ale z własną krwią swoją, dokonawszy wiecznego odkupienia. Hebr 9,12  Wykonało się! Jan 19,30
Grzech: z książki:  „Ofiara nie osiągnie swojego kresu. (…) Dla wyrażenia, odnowienia, odświeżenia i umocnienia naszego pokrewieństwa z Bogiem – na każdej Mszy św. jest składana ta sama Ofiara.” „A skoro w tej Boskiej ofierze, dokonującej się we Mszy świętej, jest obecny i w sposób bezkrwawy ofiarowany ten sam Chrystus, który na ołtarzu krzyża ofiarował samego siebie w sposób krwawy, ofiara ta jest naprawdę przebłagalna" [KKK #1367]
Celibat
Prawo: Biskup zaś ma być nienaganny, mąż jednej żony 1Tym 3,2
Grzech: Obowiązek celibatu (Kodeks Prawa Kanonicznego)


HISTORIA

Z książki:
„Nieprawdą jest jakoby Eucharystia nie była czymś integralnym w chrześcijaństwie pierwszych wieków. Oczywiście istniały spory na ten temat, jednak bez większego znaczenia. Najlepszym dowodem na to jest fakt, przytaczany często przez nieświadomych jako oskarżenie, że dogmat o transsubstancjacji sformułowano dopiero 1215r. (Niezorientowanym wyjaśniam – dogmat ogłasza się wówczas, gdy w danej materii następują duże i trudne do rozstrzygnięcia spory doktrynalne. Dopóki takich poważnych sporów nie ma , nie ma powodu do ogłaszania dogmatów)”
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa nie było mowy o transubstancjacji. „Spory dotyczące tego, co dzieje się z chlebem i winem w czasie Eucharystii – czyli rozumienia sakramentalnej  obecności Chrystusa w postaciach eucharystycznych rozpoczęły się stosunkowo późno, w czasach renesansu karolińskiego w IX i X wieku.” (Wikipedia) I nie były to spory bez znaczenia.
„Otóż doktryna o ofierze eucharystycznej kształtowała się przez długie wieki. Warto przypomnieć, że we wczesnym okresie chrześcijaństwa, aż do połowy II stulecia, zgromadzenia wiernych cechowała prostota, a głównymi elementami zgromadzeń były modlitwy, pieśni, czytanie hebrajskich pism (później również pism apostolskich) oraz kazanie (por. 1Kor 14.26). Wspomniane więc w Dziejach Apostolskich łamanie chleba nie należy wiązać z Wieczerzą Pańską, lecz z wieczornymi posiłkami wspólnoty (tzw. agapa). Początkowo bowiem Wieczerzę Pańską obchodzono raz w roku, w czasie święta Paschy (1Kor 5.7-8). Dopiero w drugiej połowie II stulecia na wskutek nacisków biskupa Aniceta (162 r.) i Wiktora I(190 r.) chrześcijanie zachodniej części Imperium Rzymskiego odcięli się od daty biblijnej Paschy i ustalili rzymską Wielkanoc na pierwszą niedzielę po czternastym dniu nisan. Dodajmy, że w tym czasie nie było jeszcze kapłanów, ofiar, kościołów i ołtarzy. Pojawiły się natomiast pierwsze sygnały dotyczące eucharystii, która początkowo wyrażała się jedynie w dziękczynieniu (gr. eucharystia = dziękczynienie) wiernych za dary – za ciało i krew Chrystusa. Dopiero w III stuleciu Cyprian z Kartaginy (200-258) połączył Wieczerzę Pańską z ofiarą złożoną przez kapłana, czyli z bezkrwawym powtórzeniem ofiary Jezusa na Golgocie, i wprowadził zamiast chleba małe okrągłe opłatki, które otrzymały nazwę hostii (z łac. jagnię ofiarne). Dodajmy, że nie wszystkim się to spodobało. Stanowiska tego bowiem nie podzielali Justyn, Ireneusz i wielu innych, dla których Wieczerza Pańska stanowiła jedynie ofiarę dziękczynną wiernych, nie zaś powtórzenie ofiary Chrystusa. Mimo to, już pod koniec IV wieku, przyjęło się określenie ,,msza” (łac. missa), które dopiero później nabrało charakteru ofiary mszalnej, podczas której kapłan dokonywał rzekomego ,,przemienienia” chleba i wina w ciało i krew Chrystusa. Przypomnijmy, że ta nowa forma kultu, która rozwinęła się na przełomie III i IV wieku (w 394 r. wprowadzono codzienną celebrację mszy), znalazła początkowo zwolenników jedynie w Kościele zachodnim.” Oficjalna strona Mesjańskich Zborów Bożych
Anna Szuba pisze: „Szkoła aleksandryjska, antiocheńska, filozofia platońska i nauki Arystotelesa, miały więc swój udział w próbie zrozumienia i wytłumaczenia, co Jezus miał na myśli, mówiąc: To jest Ciało moje, to jest Krew moja, to czyńcie na moją pamiątkę. Taka różnorodność w tłumaczeniu czegoś oczywistego dla pierwszych uczniów, musiała spowodować konflikt. Wydaje mi się, że właściwy spór o obecność Chrystusa w postaciach eucharystycznych rozpoczął się w IX i Xw. Paschazjusz Radbertus, napisał w latach 831–833 rozprawę „O ciele i krwi Pańskiej.” 
Wówczas jego pomysł przemienienia zawarty w tym dziele został odrzucony i uznany jako heretycki. Pojawiające się mistyczne idee o przeistoczeniu negowali: mnich Ratramnus z Korbei (zm868) i teolog Berengariusz z Tours (zm. 1088). I dopiero
„przeistoczenie jako dogmat zostało podane przez papieża Innocentego III na IV Soborze Laterańskim w 1215 r. Natomiast Sobór Trydencki (1545–1563) potwierdził naukę o przeistoczeniu. W 1380r., w odpowiedzi na ogłoszenie dogmatu o transsubstancjacji, wydano dzieło „O Eucharystii.” Autorem tego dzieła był Jan Wiklif (angielski teolog i reformator Kościoła, profesor teologii Uniwersytetu w Oksfordzie i duchowny katolicki). Opierając się na Biblii, wykazał błędy w rozumieniu i interpretacji wersetów biblijnych dotyczących Wieczerzy Pańskiej.” Anna Szuba – „Doktryna o Jezusie Eucharystycznym w nauczaniu i praktyce Kościoła Rzymskokatolickiego w świetle nauczania Biblii”
Jan Wiklif we wspomnianym dziele mówi: „Nie macie żadnych uprawniających do tego mocy, ani słów zostawionych wam na ziemi, dzięki którym moglibyście to wykonać, ale pozorujecie tą umiejętność swoimi obłudnymi błędami, których niektórzy z was nie rozumieją” Ten traktat, czy też rozprawka teologiczna bardzo szczegółowo i rzetelnie omawia temat eucharystii, skutecznie odpierając ideę transsubstancjacji. Gorąco zachęcam do zapoznania się z treścią tej książeczki.



PATRYSTYKA

Ponad wszelką wątpliwość Św. Augustyn nie wierzył w przemienienie. Natomiast na pewno został przemieniony ponadnaturalną mocą Bożą w nowego człowieka. I o takie przemienienie chodzi w chrześcijaństwie. Prawdziwy chrześcijanin to taki, który jest przemieniony mocą Bożą i otrzymał dar życia wiecznego. Tego nie dokona żaden człowiek, żadna ceremonia. 
Na potrzeby tego artykułu kupiłem książkę z rozważaniami, traktatami Augustyna na temat Ewangelii Jana napisane około 413 roku. Książka została współcześnie opatrzona zupełnie nietrafionym tytułem: „Znak jedności tajemnica eucharystii”. Oto świadectwa Augustyna z Hippony (cytaty ze wspomnianej książki) oraz Tertuliana i Justyna na temat chleba i wina.

Augustyn
„Powiedzieli więc do Niego: Co mamy czynić, żebyśmy czynili dzieła Boga?”. Powiedział im bowiem wcześniej: „Zabiegajcie o pokarm, który nie przemija, ale który pozostaje na życie wieczne”. „Co więc mamy czynić?” – mówią – zachowując jakie przykazania zdołamy wypełnić to polecenie? „Jezus odpowiedział i rzekł im: to jest dziełem Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On posłał” (J 6,28-29). To znaczy więc spożywać „pokarm, który nie ginie, ale który pozostaje na życie wieczne”. Czemu przygotowujesz zęby i żołądek? Wierz! I wtedy spożyłeś.
 „Jezus zaś im powiedział: Ja jestem chlebem życia, kto do mnie przychodzi, nie będzie głodny, a kto wierzy we mnie, nie będzie nigdy pragnął” (J 6,35). „Kto do Mnie przychodzi”, jest tym samym co: „kto wierzy we Mnie”. Tak samo słowa:” „nie będzie głodny”, należy rozumieć w sensie, że: „nie będzie pragnął”. Obie te wypowiedzi wskazują na wieczne nasycenie, gdzie nie ma żadnego niedostatku. Pragniecie chleba z nieba, macie go przed sobą, a nie spożywacie. „Lecz powiedziałem wam, że zobaczyliście Mnie, a nie uwierzyliście” (J 6,36).
Mając więc dać Ducha Świętego Pan powiedział, że jest chlebem, który zstąpił z nieba, zachęcając, abyśmy w Niego wierzyli. Wierzyć w Niego oznacza spożywać chleb żywy. Kto wierzy, spożywa; w sposób niewidzialny się nasyca, ponieważ w sposób niewidzialny się odradza. Jest wewnątrz niemowlęciem, jest w środku kimś nowym. Tam, gdzie się odnawia, tam się nasyca. (…)Chodzi o człowieka, który spożywa wewnątrz, nie zewnętrznie, który spożywa w sercu, a nie który przyciska pokarm zębami.
„Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba”. Dlatego żywy, że zstąpił z nieba. Z nieba zstąpiła także manna, ale manna była cieniem, a tu jest prawda. „Jeśli ktoś będzie spożywał z tego chleba, będzie żył na wieki: a chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” (J 6,51). Jak ciało może pojąć to, że chleb nazwał ciałem? Nazwane jest ciałem to, czego ciało nie pojmuje: i tym bardziej ciało tego nie pojmuje, że nazwane jest ciałem. Byli tym przerażeni, mówili, że to dla nich za dużo, uważali, że to jest niemożliwe. „Moje ciało – mówi – jest dla życia świata”. Wierzący rozumieją ciało Chrystusa, jeśli nie zaniedbują bycia ciałem Chrystusa. Niech się staną ciałem Chrystusa, jeśli chcą żyć z ducha Chrystusa. Przecież tylko ciało Chrystusa żyje duchem Chrystusa.
Chcesz więc i ty żyć duchem Chrystusa? Bądź w ciele Chrystusa! Czy bowiem moje ciało żyje twoim duchem? Moje żyje moim duchem, a twoje twoim. Nie może więc ciało Chrystusa żyć inaczej niż duchem Chrystusa. Dlatego apostoł Paweł wyjaśniając nam, czym jest ten chleb, mówi: „My liczni jesteśmy jednym chlebem, jednym ciałem” (1 Kor 10,17). O, sakramencie pobożności! O, znaku jedności! O, węźle miłości! Kto chce żyć, ma skąd czerpać życie, ma źródło życia. Niech przystąpi, niech uwierzy i włączy się w ciało, aby zostać ożywionym.
To więc oznacza spożywać ten pokarm i pić ten napój: trwać w Chrystusie i mieć w sobie Chrystusa na trwałe.
Oni uważali, że miał rozdać swoje ciało, a On powiedział, że ma wstąpić do nieba, oczywiście w całości. „Gdy zobaczycie Syna człowieczego wstępującego tam, gdzie był wcześniej”, to albo zobaczycie, że nie rozdaje swojego ciała w taki sposób, jak wy myślicie, albo zrozumiecie wtedy, że Jego łaski nie spożywa się kęsami.
Tertullian:
Ponieważ również Słowo stało się ciałem, powinniśmy pragnąć Go, żeby mieć żywot i pożerać uchem, i przeżuwać Go zrozumieniem i trawić Go przez wiarę ("O Zmartwychwstaniu" XXXVII).
Justyn:
Jest już przecież jasne, że w tym proroctwie chodzi o chleb, który nasz Chrystus dał nam do jedzenia na pamiątkę tego, że przyjął On ciało ze względu na tych, którzy w Niego uwierzą, bowiem w Nim właśnie miał cierpieć; i kielich, który nam dał do picia, składając dziękczynienie, na pamiątkę swojej krwi –  Dialog z Żydem Tryfonem
Po zakończeniu modlitw przekazujemy sobie nawzajem pocałunek pokoju. Z kolei bracia przynoszą przewodniczącemu chleb i kielich napełniony wodą zmieszaną z winem. Przewodniczący bierze je, wielbi Ojca wszechrzeczy przez imię Syna i Ducha Świętego oraz składa długie dziękczynienie (po grecku: eucharistian) za dary, jakich nam Bóg raczył udzielić. Modlitwy oraz dziękczynienie przewodniczącego kończy cały lud odpowiadając: Amen. Gdy przewodniczący zakończył dziękczynienie i cały lud odpowiedział, wtedy tak zwani u nas diakoni rozdzielają obecnym Eucharystię, czyli Chleb, oraz Wino z wodą, nad którymi odprawiano modlitwy dziękczynne, a nieobecnym zanoszą ją do domów.
Ciekawe, że ten sam fragment Apologii św. Justyna na potwierdzenie swojej tezy cytuje Marek Piotrowski. 


PODSUMOWANIE


Z książki:

„Nauka o misterium transsubstancjacji (choć nie nazwa „transsubstancjacja”!) powstała nie tyle w czasach, co w czasie Ostatniej Wieczerzy”, w chwili kiedy Jezus powiedział To jest ciało moje, które za was będzie wydane (Łk 22,19). Doprawdy, trudno mi uwierzyć, iż ktoś może kwestionować słowa naszego Pana i to pod zarzutem … niebiblijności!
Cóż, niebiblijność jest niestety mocną stroną tej książki. Trochę kwasu całe ciasto zakwasza, a tu nie jest tylko trochę; zatem nie polecam chleba z tej książki.
Mamy więc smutny obraz nadużywania Pisma Świętego, nadużywania Bożego Słowa do własnych idei, do  ludzkich celów. Arogancka pewność siebie, "skrajny system ułatwień uwalniający chrześcijan od pokuty, posłuszeństwa i niesienia krzyża" (Tozer). Utylitarna zupa z politycznej kałuży przyprawiona pieprzem mistycyzmu, zwietrzałą solą i koperkiem gnozy. Zaznaczam, że cały czas mówię o instytucji, o systemie, o rzymskiej machinie, która ograbia ludzi z bezpośredniej relacji z Jezusem. O cyrkonii imitującej diament. Książka jest tylko pretekstem.

Natomiast jest wielu szczerze wierzących, wspaniałych, szlachetnych katolików, którzy kochają Pana Jezusa Chrystusa. Tym chcę powiedzieć: stańcie się Berejczykami (Dz 17,10-11)! Codziennie badajcie Pisma, czy tak się rzeczy mają. Poszukajcie wspólnoty, kościoła, zboru ze zdrową nauką, zdrowym, pełnowartościowym pokarmem (nic nie jest odjęte z Biblii, ani nic nie jest do niej dodane), pełną Ewangelią gdzie będziecie mogli wzrastać, duchowo spożywając ciało Chrystusa i pijąc Jego krew. W Biblii mamy wyraźnie nakreślony obraz nowotestamentowego modelu Kościoła i nie jest to Kościół Rzymskokatolicki, ani nie są to – modne ostatnio – tzw. Kościoły domowe. Nie zginiesz, gdy opuścisz „Rzym”, nie zdradzisz Boga, a wręcz przeciwnie – jeżeli zaufasz Bożemu Słowu – będziesz żył w świetle. Spotkanie z Jezusem to coś zupełnie wyjątkowego, realnego, wzniosłego, potężnego, pięknego; to nie skostniała religia, ani sentymentalne odczucia. „Bo jeśli ktoś uwierzył w Chrystusa, jest zupełnie nową istotą. To, co było kiedyś, minęło. Teraz nastało coś zupełnie nowego.” (2 Kor 5,17; przekład Słowo Życia).

Artykuł na pewno nie jest wyczerpujący, zawarłem tu tylko kilka spostrzeżeń, na które ostatnio się natknąłem. Napisałem go z własnej ciekawości i miłości do katolików. Gdy poznałem Chrystusa, dane mi było widzieć jasno niebiblijność  KRK. Gdy ktoś ma do czynienia z prawdziwymi banknotami, np. pracownik Narodowego Banku Polskiego, w jednym momencie pozna fałszywkę.  Nie musi zajmować się sposobami podrabiania pieniędzy, lepiej zrobi jak pozna szczegółowo budowę, elementy charakterystyczne i metody produkcji oryginału. Dlatego działanie chrześcijanina nie jest działaniem antykatolickim, lecz pro biblijnym, jest związane z ciągłym zachwytem i poznawaniem i głoszeniem Pana Jezusa Chrystusa.

Książka Marka Piotrowskiego jest nieobiektywną polemiką z chrześcijaństwem ewangelicznym. Brak w niej stwierdzeń typu: „nie ma wystarczającego potwierdzenia w Piśmie Św. na taki czy inny dogmat katolicki”.  Choć taką obiektywną wątpliwość wyraża np. biskup Kazimierz Romaniuk w książce „Sakramentologia Biblijna”: „Danych Biblii na temat Eucharystii jest, jak widać, stosunkowo dużo. […] Lecz mimo tego ilościowo – jakościowego bogactwa tekstów nowotestamentalnych dwa działy teologii Eucharystii są udokumentowane słabo. Chodzi o zagadnienie przeistoczenia i realnej obecności Jezusa w Najświętszym Sakramencie poza sprawowaniem świętej Ofiary. Niedomogi te dawały o sobie znać już niejeden raz w postaci różnych dewiacji nauki o Eucharystii” 
Oczywiście duży plus dla pana Marka za wyprowadzanie z błędnego potocznego myślenia w niektórych tematach. Bardzo mądrze jest np. wytłumaczone – dlaczego warto naśladować Marię, lub czym się różni zastępstwo od następstwa, jednak cała książka, jak już wspomniałem jest lojalnym, rozwiniętym komentarzem  Katechizmu Kościoła Katolickiego. Wielka gorliwość, ale oparta na niewłaściwym poznaniu (Rz 10,2). Wiele by można pisać o każdym rozdziale. Niestety autor w bardzo wielu kwestiach nie trzyma się Słowa Bożego i wykazuje się niezrozumieniem, lub niedoczytaniem w tematach chrześcijaństwa ewangelicznego. Dość wspomnieć np. zagadnienie sola scriptura. 13. stron niepotrzebnych przemyśleń opartych na niezrozumieniu istoty (np. dziecinnie śmieszny wniosek z książki: „aby zasada sola scriptura mogła działać, niezbędne byłoby ciągłe objawianie, w sposób nieomylny, każdemu czytającemu właściwej interpretacji Biblii.”, albo kompletnie nielogiczna treść podrozdziału: "zasady sola scriptura nie ma w Biblii"). Przeciętny katolik weźmie to oczywiście za dobrą monetę i nie będzie wnikał czy to prawda. Również tytuł i podtytuł  książki są mylące, ponieważ nie jest to obrona wiary chrześcijańskiej przed ateizmem, a raczej walka KRK z biblijnym chrześcijaństwem. Moim zdaniem książka powinna być zatytułowana: „Dlaczego ufam Kościołowi Katolickiemu ? – Katolicki podręcznik obrony wiary przed wiarą ewangeliczną według KKK”
Na koniec, chciałbym, aby osoby czytające ten artykuł - tu powtórzę za panem Markiem -„zachwyciły się tym, czym ja – żelazną logiką Ewangelii, jej cudowną konsekwencją i spójnością”

_________________________________________________________________________________

Książki, które pomogą zrozumieć błędy doktryny i dogmatów Kościoła Rzymskokatolickiego.



A inne religie - Werner Gitt /pdf
Być katolikiem - Tony Coffey
Co Biblia mówi o … - Jerry Dean
Czy jesteśmy razem? Katolicyzm okiem protestanta - R.C. Sproul
Czym jest Wieczerza Pańska? - R.C. Sproul /pdf
Daleko od Rzymu, blisko Boga - Richard Bennet /pdf
Doktryna o Jezusie Eucharystycznym - Anna Szuba / pdf
Ewangelia według Rzymu - James G. McCarthy /pdf
Ja też jestem katolikiem – Wolfgang Büchne /pdf
Jaka jest różnica? - Fritz Ridenour
Jakie są różnice - Rzymskokatolicyzm a Chrześcijaństwo Ewangeliczne - Tomasz Kmiecik
Jak zerwać więzy religijne - Han Bouman
Jedyny Zbawiciel - Louis Vogel /pdf
Kobieta jadąca na bestii - Dave Hunt
Kontrowersja Rzymskokatolicka - James R. White
Kościół dogmatów i tradycji - Jan Grodzicki
Kult maryjny w Kościele rzymskokatolickim - Robert Kałamański /pdf
Najczęstsze pytania o protestantyzm - Mateusz Wichary
Namiestnicy Chrystusa – Peter de Rosa
O Eucharystii - Jan Wiklif /pdf
Od religijnego dogmatu do wiary biblijnej - Ks. Louis Vogel
Oto wielka tajemnica wiary - Kościół a Biblia - Grzegorz Nowak
Pielgrzymka z Rzymu - Bartholomew Brewer
Pięćdziesiąt lat w Kościele Rzymskim - Chiniquy
Rzymski Katolicyzm - Piotr Słomski

Sędziowie myśli z dziejów inkwizycji - Piotr Setkowicz /pdf
Wiara wyzwolona z więzów – David Gooding
Wiara, władza, pycha - Dr Hans Heinz
Wyjdź z niego ludu mój - Peter Whyte
Z ciemności do światłości - Frank Joan Testa

Zrozumieć Rzymski Katolicyzm - Rick Jones