piątek, 18 lutego 2022

Wędrówka przez życie | recenzja

Czy ktoś z was myślał sobie kiedyś (np. w dzieciństwie), że jest sam jak palec na świecie, a wszystkie postacie, wydarzenia oraz cała infrastruktura materialna są skonstruowane i zaprogramowane specjalnie dla niego samego? Trochę jak w grach – pokonujesz przeszkody, likwidujesz intruzów, zdobywasz, lub tracisz jakieś levele, punkty. Ja tak miałem – wyobrażałem sobie (a czasem rzeczywiście tak czułem), że rodzice, koledzy są robotami, tak jak i wszyscy ludzie. A ostatnio byłem pewien, że pandemia wybuchła tylko i wyłącznie ze względu na mnie, abym wreszcie mógł zrobić remont w mieszkaniu. Zastanawiałem się, czego mogę się nauczyć z danej konfrontacji; eksperymentowałem, na ile odporne są te cyborgi na moje ataki, mój upór, moje podstępy itp. Dziwiłem się przy tym wszystkim, że ciągle mnie coś zaskakuje (mimo, że nic nowego pod słońcem), że nie mogę polegać na wypracowanych, utartych schematach myślowych. Przedłużanie takiej zabawy wiązało się ze wzrostem ja-centryzmu. Ale cóż, prawdziwe, codzienne życie każdego człowieka jest nie tak bardzo inne. Dynamiczne, bogate w różnorodne doświadczenia, pełne smutnych i wesołych emocji. Wobec tego, czy wędrówka chrześcijanina jest jakoś szczególnie inna niż niechrześcijanina? Owszem! Wszystko jest inne, wszystko stało się nowe, choć pozornie może wyglądać podobnie. Chrystocentryczne życie otwiera nas na nieznane dotąd sposoby reagowania na okoliczności. Słusznie zauważył John G. Reisinger: „To nie ma znaczenia, że jakieś wydarzenie wprawia nas w zakłopotanie. Jeśli coś się wydarza, to znaczy, że jest w tym Boża ręka, w przeciwnym razie nigdy by się to nie zdarzyło.”

W tym miejscu chciałbym przejść do krótkiej recenzji najlepiej sprzedającej się i poczytnej chrześcijańskiej książki (po Biblii) w historii świata. „Wędrówka pielgrzyma” została napisana przez Johna Bunyana w 1678 roku w więzieniu (jak zresztą wszystkie jego książki). Główny bohater nazywa się Bezłaski i mieszka w Mieście Zagłady. Tam pod wpływem czytania Biblii zaczyna czuć dyskomfort. Spotyka Ewangelistę, który kieruje go do Ciasnej Bramy, odtąd zaczyna się jego ucieczka z Miasta Zagłady i długa wędrówka, już jako Chrześcijanina. Mnóstwo przygód, spotkanych osób, pól, lasów, miast, ulic i budynków składa się na symboliczną opowieść o rzeczywistym życiu każdego, kto narodzi się duchowo i podąża za Jezusem. W książce możemy dostrzec też różnorodność reakcji niechrześcijan na decyzje i zachowania chrześcijan: szyderstwa, śmiech, obojętność, wrogość, zainteresowanie. Spotykamy więc tam takie postacie jak np: pan Obłudnik, pan Lizus, pan Zabobon, pan Wrogi, pan Ciemnota, pan Pochlebca, pan Gaduła itp. I tak na przykład bardzo ciekawą rozmowę prowadzą Wierny i Chrześcijanin z tym ostatnim. Jego imię jest dość wymowne, lecz nie do końca odzwierciedla jego osobowość. Wierny jest zachwycony konwersacją z tym tak obeznanym w każdej dziedzinie człowiekiem. W książce znamy jego imię, ale dziś często trudno odróżnić pustych gadułów od powołanych kaznodziei. Czasem potrzeba daru rozpoznawania duchów, a często wystarczy doświadczenie i czujna obserwacja. Gadułowie to ludzie sprawiający wielkie wrażenie - oczarowują elokwencją, erudycją, wiedzą teologiczną, przyjaznym nastawieniem, elastycznością i otwartością na dyskusje z każdym. Na fb mają setki lajków pod każdym wpisem, na YT tysiące subów oraz dziesiątki tysięcy wyświetleń swoich monologów. Tam też konstruktywna krytyka w komentarzach natychmiast jest usuwana – zostają same słodziaki.

W powieści zobaczymy co odróżnia Małowiernego od Ezawa, jak zareagowali przyjaciele Chwiejnego na jego rezygnację z podróży z Chrześcijaninem po tym jak wpadł do Bagna Rozterki; dowiemy się, czy Mężczyzna w klatce, który obraził Ducha Łaski ma jakąkolwiek szansę na pokutę; zdziwimy się dlaczego Ufny i Chrześcijanin po wielu trudach i zwycięstwach, wpadli w sieć utkaną przez Pochlebcę; poznamy pana Bojaźliwego i pana Mdłe Serce, znajdziemy też odpowiedź, który z nich dotarł na Górę Syjon, a może żaden lub obaj. Oliwy do ognia zagadki doleje fragment rozmowy z panem Rzetelnym:

„Stary pan Rzetelny rzekł: Czy nie poznałeś kiedyś pielgrzyma, któremu na imię było Bojaźliwy? Mdłe Serce: Ależ oczywiście, że go poznałem! Pochodził z Miasta Głupoty, które leży w odległości od miasta, w którym ja się urodziłem. Pomimo to dobrze się znaliśmy, ponieważ był on moim stryjem. Z usposobienia bardzo jesteśmy do siebie podobni. Jest on nieco niższego wzrostu, lecz z wyglądu byliśmy podobni. Rzetelny: Niewątpliwie znałeś go dobrze, wierzę też, że byliście spokrewnieni, gdyż jesteś również blady jak on, masz takie samo spojrzenie, a także bardzo podobny sposób mówienia. Mdłe Serce: Większość ludzi, którzy znali nas obu, twierdzili to samo. A zresztą, wiele jego znanych mi cech znajduję w większości i w sobie.”


Gdybym chciał zacytować ulubione fragmenty musiałbym przytoczyć całą książkę. Lecz to poruszające świadectwo pana Mdłe Serce ujęło mnie szczególnie:

„Jak widzicie je­stem człowiekiem chorowitym, ponieważ zaś śmierć zazwy­czaj raz dziennie pukała do moich drzwi, pomyślałem, że za­pewne w domu moim nigdy już nie będę zdrowy; wyruszyłem więc na pielgrzymkę i zawędrowałem aż tutaj z miasta Niepew­ne; tam się bowiem urodziłem, skąd też pochodzi mój ojciec. Je­stem człowiekiem bardzo wątłego ciała, a też i umysłu, ale pra­gnieniem moim jest spędzić resztę życia na drodze pielgrzymki, choćby nawet przyszło mi czołgać się na rękach i nogach. Gdy przyszedłem do Ciasnej Bramy, która znajduje się na początku tej drogi, Pan jej przyjął mnie bardzo serdecznie. Nie miał też żadnych zastrzeżeń z racji mego wątłego wyglądu, czy mdłego serca, lecz wyposażył mnie w to wszystko, co mi było potrzeb­ne do podróży i rozkazał mi mieć nadzieję aż do końca. Gdy przyszedłem do domu Tłumacza, również doznałem wielkiej do­broci. Ponieważ byli tam zdania, że wdrapanie się na Wzgórze Trudów jest dla mnie zbyt wielkim wysiłkiem, polecili jedne­mu ze sług, aby mnie zaniósł na jego szczyt. Dużo mi też pomo­gli współpielgrzymi, choć żaden z nich nie chciał iść tak powoli, jak ja muszę to czynić. Gdy jednak któryś z nich znalazł się koło mnie, życzyli mi, abym nie tracił ducha i oświadczali, że jest to wolą Pańską, aby pociecha dana była bojaźliwym i słabym (1Tes5,14), a potem szli żwawo dalej. Gdy znalazłem się przy Ścieżce Napaści, zjawił się przede mną ten olbrzym i kazał mi stanąć do boju, Ale niestety! Przy mojej słabości, potrzeba mi było raczej jakiegoś środka na wzmocnienie serca!... Podszedł więc i zabrał mnie. Byłem jednak przekonany, że mnie nie zabije, nawet wte­dy, gdy mnie zawlókł do swej jaskini. Wierzyłem, że mi się uda ujść stamtąd z życiem, a to dlatego, że nie poszedłem tam dobro­wolnie, a słyszałem, że żaden pielgrzym pojmany gwałtem, jeśli całym sercem nadał lgnie do swego Pana, nie umrze z ręki wro­ga, lecz zostanie z niej wyrwany, stosownie do prawa Opatrz­ności. Tego, że zostanę obrabowany, spodziewałem się, i istot­nie tak się stało. Niemniej, jak widzicie, ocalałem i za uratowa­nie mego życia dziękuję Królowi, jako Wybawcy, a wam, jako wykonawcom Jego woli. Mam przed sobą zapewne szereg dal­szych ataków, ale to jedno postanowiłem: aby biec, gdy tylko będę mógł, aby iść, gdy nie będę mógł biec i aby czołgać się, gdy nie będę mógł iść. Co do zasadniczej sprawy — to jestem, dzięki Temu, który mnie umiłował, całkowicie upewniony: droga moja jest przede mną, a moje serce już jest po drugiej stronie tej rze­ki, przez którą nie prowadzi żaden most, chociaż mam, jak wi­dzicie, mdłe serce.”


Genialne jest to dzieło, choć wydaje się być z pozoru infantylne. Wciąga od pierwszej strony. (Żałuję, że to ja go nie stworzyłem.) Lektura obowiązkowa każdego chrześcijanina i nie tylko. Wszystko, co spotyka wierzących jest w tej książce. Możemy utożsamić się z przeżyciami głównego bohatera. Zobaczymy jak mogą być różnorodni chrześcijanie i jak różnorodni przeciwnicy (coraz to nowi w trakcie całej podróży). Uczymy się z niej praktycznego zastosowania Bożego Słowa. Książka jest oparta na Biblii, treść bogata jest w odnośniki do danego tekstu Pisma Świętego. Każda rozmowa, każde zdanie czy słowo jest dokładnie przemyślane przez autora. Na podstawie tej powieści powstał w zeszłym roku dość marny film animowany (USA) - wierność ideałom Bunyana pozostawia wiele do życzenia, zniekształcając tym samym prawdę Ewangelii, nie mówiąc już o bardzo wybiórczo dobranych postaciach i dialogach; również wersja polska technicznie i merytorycznie kuleje. Zatem zdecydowanie zachęcam do papierowej książki, której drugie wydanie w języku polskim ukazało się w 2021 roku staraniem wydawnictwa JACK.

Jeżeli nie jesteś chrześcijaninem, nie oddałeś swojego serca, poglądów, planów Jezusowi Chrystusowi, to znaczy, że żyjesz w Mieście Zagłady, w mieście bez perspektyw, przeznaczonym na zniszczenie i, jak większość ludzi, nieświadomie (lub teraz świadomie), idziesz szeroką, jałową drogą, bezdyskusyjnie wprost na sąd. Jest tylko jeden sposób aby zostać uratowanym – Jezus jest Bogiem, który da ci tą moc, abyś mógł jasno to zobaczyć oraz siłę, abyś mógł wyjść z tego miasta. Zaufasz Mu?