poniedziałek, 15 grudnia 2025

Tozer - Prorok

W grudniu tego roku ukazała się w języku polskim jedna z lepszych książek mojego ulubionego A.W. Tozera – „Głos proroka”. Bardzo dobre tłumaczenie i korekta pozwalają skupić się na przesłaniu. Trzeba pogratulować wydawnictwu „Świadome chrześcijaństwo” sukcesu w zdobyciu licencji i całej pracy związanej z wydaniem. Jedyna jej wada, że jest za krótka.
Autor rozważa rolę dzisiejszego Kościoła, dzisiejszych wierzących, dzisiejszych proroków na podstawie doświadczeń kilku postaci ze Starego i Nowego Testamentu. Między innymi Abrahama, Jakuba, Eliasza, Elizeusza, Izajasza, Jana Chrzciciela. Książka rzeczywiście jest „prorocza” - jeszcze bardziej aktualna niż w czasach kiedy Tozer żył (1897-1963). Tym bardziej, że Europa ciągle myśli, że jest chrześcijańska, Polacy myślą, że są religijni, Amerykanie myślą, że są wolni w Chrystusie. Kultura, tradycja, poglądy, religia - to wszystko może nosić chrześcijańską etykietkę, ale prawdziwe chrześcijaństwo polega na staniu się uczniem Chrystusa przez Ducha Świętego. Tozer skutecznie burzy mity chrześcijańskiej kultury, a jednocześnie buduje wiarę radykalnego Kościoła.

Kilka cytatów dla zachęty.
***

Spotkałem chrześcijan, którzy nieustannie biją się w piersi z powodu najmniejszej drobnostki. Niektórzy z nich boją się powiedzieć o sobie cokolwiek dobrego, obawiając się, że naruszą jakiś aspekt pokory, którą zupełnie mylnie pojmują. Są to najsmutniejsi ludzie, jakich kiedykolwiek mógłbyś spotkać. Przebywanie w ich towarzystwie mogłoby cię bardzo zasmucić. Dlaczego chrześcijanie mieliby chodzić smutni? Ta myśl jest mi zupełnie obca. Powinniśmy być najradośniejszymi ludźmi na tej zielonej planecie.
***

Wszystkie problemy w swej istocie są duchowe; a jeśli zdobędziesz Boga, wszystko inne się ułoży. Nie ma jednak większego znaczenia, czy wszystko się ułoży, czy nie, ponieważ nie masz zbyt wiele czasu, aby tu pozostać. Świadomość doprowadzi do słuchania Boga. Wierzyć w Boga i nigdy Go nie słyszeć jest tym, o co chodzi w religii. Nie wystarczy biernie wierzyć, że gdzieś musi być Bóg. Nie wystarczyło to Abramowi i nie wystarczy nam dzisiaj. Bóg chce stworzyć w nas Boską świadomość, abyśmy mogli widzieć Boga i słyszeć głos Boga.
***

Nie potrafię napisać ani jednej linijki muzyki, ani zaśpiewać, jak należy, ale potrafię cieszyć się muzyką aż do bólu. Wierzę, że można docenić dobrych ludzi, nawet lepszych niż my sami. Dlatego wierzę w ciągłą lekturę Pisma Świętego, aby mieć społeczność ze świętymi mężczyznami i kobietami. Jeśli nie jestem aż tak dobry, to przynajmniej mogę ich docenić, gdy z nimi przebywam. Przez pewnego rodzaju duchową osmozę do mojego serca przenika odrobina tego, czym oni są i jestem lepszym człowiekiem dzięki temu, że z nimi przebywałem.
***

Moja rada jest taka, że jeśli jesteś przygnębiony swoim życiem duchowym, a nawet jeśli jesteś tylko trochę przygnębiony, to nie pozwól, aby radośni chłopcy przyszli i cię rozweselili. Nie pozwólcie, by przychodzili do was pocieszyciele i mówili: „Wszystko jest w porządku, wszystko jest w porządku”. Oni wyrządzili Królestwu Bożemu więcej szkody, próbując przyodziać ludzi, których Bóg rozebrał.
***

Musimy zrobić miejsce dla tajemnicy — tej tajemnicy, którą jest Bóg. Tajemnicy, która nie może być tak płynna. Kiedy słyszę człowieka modlącego się zbyt płynnie, to wiem, że niczego nie widzi. Mając zdolność do wyrażania siebie w modlitwie, o ile nie przyjdzie na niego nagłe wylanie Ducha Świętego, będzie w stanie modlić się tylko przeciętnie; kiedy modlimy się zbyt płynnie, wówczas nie widzimy zbyt wiele.
***

Celem Boga w odkupieniu jest przywrócenie właściwego porządku, co przyniesie zdrowie całemu wszechświatowi, Bóg zasiada na tronie, a w każdym sercu powinna być świadomość, że istnieje taki tron. Albo zasiada na nim Bóg, albo człowiek. Kłopot ze światem polega na tym, że każdy człowiek siedzi na swoim własnym tronie.
***

Teraz musimy znosić krzyże, radzić sobie ze stratą, tracić nasze dobra, być źle postrzeganymi. Teraz jesteśmy powołani do bycia mniejszością, pogardzaną mniejszością. Pomysł, że można uczynić krzyż Chrystusa społecznie akceptowalnym, jest herezją naszego pokolenia. Wiele ugrupowań ewangelicznych stara się udowodnić światu, że wcale nie jesteśmy tacy głupi. Coś znaczymy. Jesteśmy teraz kimś na własnych prawach i też wierzymy w Jezusa. Równie dobrze możesz zrezygnować. Gdy tylko hańba krzyża zniknie z twojego życia, wówczas moc zniknie z twojego życia. Gdy tylko przestajemy być pogardzaną mniejszością, przestajemy być potężnymi ludźmi.
***

Nie ma to znaczenia czy sprawy tego świata są negatywne czy pozytywne. Na świecie ludzie są zagubieni i dopóki nie przyjdą do wiary w Jezusa Chrystusa, Bóg nie ma nic do powiedzenia na ich temat. Czeka ich sąd, który ma nadejść.
W Kościele jest inaczej. Niezależnie od tego, jak bardzo dana osoba pobłądziła, Bóg zawsze ma dla niej przygotowaną drogę powrotu. Nikt nigdy nie zrobił niczego, co byłoby zaskoczeniem dla Boga.