środa, 27 lutego 2019

Lekcje z prób i doświadczeń na podstawie listu Jakuba



List Jakuba, z powodzeniem może służyć za przewodnik chrześcijańskiego życia, chociażby nawet inne księgi Biblii w jakiś sposób zaginęły. Brat przyrodni Pana Jezusa nie lubi teorii – podejrzewam, że gdyby dziś wstąpił do przeciętnego zboru w Ameryce i widząc letniość, martwą religijność, chwiejność, rozgoryczenie oraz słuchając pustych chrześcijańskich sloganów, przeklinania, wymądrzania się – w jego sercu zawrzałoby, uniósłby się wewnętrznie, padłby na kolana i błagał Boga o miłosierdzie, a następnie zacząłby całkowicie reformować nauczanie. Być może zacząłby od… najwyższej radości (gr. haras)!

Za najwyższą radość…

…uważajcie, bracia moi, gdy spadają na was różnorodne próby. Jakub adresuje swój list do umiłowanych, drogich, najmilszych i kochanych braci w Chrystusie, nawróconych Żydów, którzy emigrowali z powodu prześladowań. Chce im przekazać w jaki sposób stać ludźmi dojrzałymi, cierpliwymi i wytrwałymi. W związku z tym, że chrześcijanie przechodzą próby, testy; że spadają one na nich z góry, często nieoczekiwanie, często są niezasłużone i wydają się niesprawiedliwe, poniżające, są bardzo przykre i bolesne - w swojej mądrości i autorytecie Jakub stwierdza, że tak ma być, że wszystko jest prawidłowo, że ten gorący piec doświadczeń jest niezbędny do dalszego wzrostu duchowego. Właściwa reakcja na doświadczenia ma kluczowe znaczenie w życiu wierzących i powinna stać się niezachwianym nawykiem. Jakub kładzie ogromny nacisk na to, aby każdy uczeń Chrystusa mógł głęboko zrozumieć nieprzypadkowość takiego ognia. Aby mógł wyciągać wnioski, modlić się, pytać o Bożą wolę.
Św. Jan Chryzostom (IV wiek po Chrystusie) tak pisze na ten temat:
Nadejdzie czas spokoju, jeśli tylko w czasie udręki nie zapomnimy o składaniu dziękowań Bogu. Wrzuceni do pieca trzej młodzieńcy nie przestraszyli się płomieni i nie pozbyli się bogobojności; objęci ogniem, wznosili święte modlitwy z większą serdecznością niż ci, którzy bezpiecznie siedzieli w pałacu. Płomień był dla nich ścianą, ogień ich odzieżą, a piec źródłem. Związani byli, gdy wrzucono ich do pieca, a wyszli uwolnieni z więzów. Ogień objął ciała śmiertelne, ale je nie tknął, jakby były nieśmiertelnymi; nie rozpoznał natury, ale uszanował pobożność. Tyran związał nogi, a nogi obezwładniły siłę ognia. O cudowne zdarzenie! Uwięzionych uwolnił ogień, a uwolnieni uwięzili płomienie. Pobożność młodzieńców zmieniła naturę rzeczy, a właściwie, nie zmieniła natury, ale, co jest bardziej zadziwiające, zmieniła jej istotę. (Pobożność) nie tyle zgasiła płomień, ale pozostawiwszy go odebrała mu jego moc.” („Mowy do Antiocheńczyków o posągach”).
Tertulian (II wiek po Chrystusie) zaś powiedział:
„Niewinność najlepiej wypróbowuje się przez nieprawość”.
A Robert Johnstone (XX wiek po Chrystusie) podsumowuje sens karania:
 „Zróżnicowana dyscyplina Boża ma na celu rodzić doskonale zrównoważoną całościowość charakteru. Istnieją zaś pewne elementy składowe świętego charakteru, które uzyskać można wyłącznie w trudnościach. Piękna łaska rezygnacji i współczucia nie może wyrastać na innej glebie aniżeli na tej, którą zaorał lemiesz cierpienia, którą zroszono deszczem łez.”

W naturalny sposób cieszymy się z podwyżki, nowego samochodu, czy zwycięstwa w zawodach. Próba musi stać się dla nas, w pewnym sensie, jeszcze większą radością. Pojawienie się bólu lub przeciwności niech nie wprowadza nas w stan ciągłego karmienia frustracji i skrupulatnego podlewania rozpaczy, lecz zjedzmy ten popiół w milczeniu i z godnością. Niech to będzie naszym całkowicie świadomym postanowieniem, że będziemy traktować takie ciężkie chwile jako pożyteczne i oceniajmy je jako najwyższą wartość i czystą radość. Nie jako zaburzenie, ale jako niezbędny element naszego nowego życia. Apostoł Piotr także to potwierdza: Przestańcie się dziwić … nie spotyka was nic niezwykłego. (4,12) Oczywiście w tym wszystkim nie chodzi o domaganie się prób, samobiczowanie, ascetyzm, „im bardziej boli, tym lepiej”. Fałsz tych skrajnych postaw możemy obserwować od początku powstania Kościoła po dziś dzień. Nie chodzi też o radość w sensie wesołości. Bo wiemy, że żadne karanie, dyscyplinowanie, doświadczanie nie jest przyjemne (Hebr. 12,11) i nikomu nie jest do śmiechu w takiej sytuacji. Ale mamy tu do czynienia z wewnętrzną radością, która oddaje chwałę Bogu; z radością, która uczy się ufać Jezusowi; z radością, która jest decyzją.

Jeśli komu brak mądrości…

niech prosi. Niektórzy wiedzą jak się zachować podczas prób, niektórzy proszą o mądrość. Ale wielu jest niestety takich, którzy nie wiedzą i nie proszą. Pozwalają, aby stara natura spontanicznie reagowała na trudności. Pytają się Boga: „czemu mnie to spotkało?” Proszą o natychmiastową ulgę, a jednocześnie wątpią, że Bóg jest dobry. Czują, że Bóg ma z nimi coś do załatwienia, ale nie chcą Mu ulec. Wyłudzając współczucie, znieczulają serca na głos Boży. Zazdroszczą i nie mogą nic osiągnąć. Modlitewne zaklęcia, terapeuci, izolacja, panika. Proszą, ale źle proszą. Sami nie wiedzą, czego chcą. Tacy nie otrzymają nic od Boga. A jednak, Bóg cierpliwie czeka, nie mówi: „już za długo to trwa – nie nadajesz się”. Niektórzy w końcu usłyszą pytanie: W co jeszcze można was bić, gdy nadal trwacie w odstępstwie? Cała głowa chora i całe serce słabe. Od stóp do głów nic na nim zdrowego: tylko guzy i sińce, i świeże rany; nie opatrzone ani nie przewiązane, ani nie zmiękczone oliwą. Iz 1,5-6 Wówczas zareagują, zaczną myśleć, uniżą się. Zwrócą się do Słowa, a Bóg zbliży się do nich. Pomyślą o Abrahamie, rozważą jaki koniec zgotował Bóg Hiobowi. Stwierdzą: Dobrze mi, żem został upokorzony, abym się nauczył ustaw twoich Ps. 119,71. Zanim zostałem upokorzony, błądziłem, Ale teraz strzegę twego słowa. Ps 119,67. Zauważą, że: Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do dyscyplinowania w sprawiedliwości, 2Tym 3,16.
Jesteśmy karani, dyscyplinowani, przychodzą na nas nagle ciężkie doświadczenia. Cierpienie jest wpisane w chrześcijaństwo. Cierpimy, albo z własnej głupoty i z powodu grzechu, albo spada na nas niezawinione hiobowe doświadczenie. W tym miejscu trzeba zauważyć, że niezależnie od tego jakie jest źródło doświadczeń, Jakub cały czas zwraca się do swoich adresatów, jako do kochanych braci, którzy narodzili się do nowego życia przez Ducha Świętego. Ich grzechy zostały przybite do krzyża, otrzymali dar życia wiecznego. Ofiara za grzech została złożona, kara została poniesiona, winy przebaczone. Żadna nałożona na nas kara nie byłaby w stanie zmyć brudu naszych grzechów. Wszelkie karanie, o którym czytamy w Biblii to dyscyplinowanie (paideia), wychowywanie, korygowanie, edukacja, kształcenie. Ja tych, których kocham, poprawiam i wychowuję Obj. 3,19.

Cierpi kto między wami?

…niech się modli. Niech nawiąże głębszy kontakt z Bogiem. Niech rozmawia i wylewa przed Nim swoje serce. Niech poświęca Mu czas. Nie może być nic ważniejszego w chwili próby od modlitwy. Duchowni, lekarze, psycholodzy, terapeuci, rodzice, nauczyciele, przyjaciele  - nikt nie może zająć miejsca, które należy się naszemu Zbawicielowi. To On w pierwszej kolejności żarliwie pragnie ducha, któremu dał w nas mieszkanie. Cierpienie jest bardzo dobrą okazją do rozpoczęcia regularnej modlitwy indywidualnej i w grupach modlitewnych.

Korona, którą jest życie.

Największym i najważniejszym celem prób i doświadczeń musi być złamanie i pokora owocująca pogłębioną relacją ze Zbawicielem. O to właśnie chodzi Bogu, który stworzył cały świat – żeby Jego stworzenie miało z Nim żywą, przyjacielską, serdeczną społeczność. Dlatego testy wiary musi przejść każdy. Jakub w swoim liście podejmuje tematy niestałości w postępowaniu, szybkiego przemijania (trawa, mgła), gani brak reakcji na Słowo, snobizm, ujarzmia język, promuje wiarę w działaniu i modlitwę, zachęca do wytrwałości w oczekiwaniu na przyjście Chrystusa. Być może prześladowania i trudności jakie przechodzili adresaci listu, wymusiły na nich koncentrację na przesłaniu listu Jakuba, skłoniły ich do refleksji, do działania, otworzyły drzwi ich serc. Być może brat Pański, pisząc wówczas ten list, spodziewał się dużej skuteczności swojego przekazu; spodziewał się, że przyniesie on większy owoc właśnie podczas prób, niż w przypadku na przykład dobrobytu i powodzenia tychże hebrajczyków żyjących w diasporze. Wszak Boża wola jest ważniejsza od ludzkiego zdrowia. Ale także i zdrowie możemy dostać od Boga jak sugeruje Autor pod koniec swojego listu. Jeżeli złamani i zmęczeni swoim grzechem w pokorze wrócimy do naszego Pana, wówczas modlitwa podźwignie chorego.
Jakub był znakomitym znawcą przyrody, obserwatorem życia fauny i flory. W swoim liście nawiązuje do natury aż 30 razy. Przenosi procesy w niej zachodzące do życia wierzącego człowieka. Podobnym przesłaniem podzieliła się kiedyś Maria Konopnicka (XIX wiek po Chrystusie). Czy ktoś pamięta bajkę „Jak to ze lnem było”? Osobiście bardzo przeżyłem tą historię w dzieciństwie. Oto mały spojler:
 Kazałeś go topić? Dobrześ uczynił, bo jego łodyżki w wodzie odmięknąć muszą. Kazałeś go z wody precz cisnąć? Dobrześ uczynił, bo go trzeba suszyć. Po moknięciu owym kazałeś go kijami z paździerzy obić? Dobrześ uczynił, bo tę złą paździerz obić trzeba z łodygi, żeby ją uprawić. Kazałeś je zaś powtórnie kijami obijać? I toś dobrze uczynił, bo do trzeciej skóry len obić trzeba i kijem go wyłamać, żeby do włókna się dostać.”
Ileż trzeba przejść, żeby był z tego pożytek… Więc aby dostać koronę życia – nie ma innego wyjścia. Życie wieczne już za bardzo niedługo stanie się udziałem każdego wierzącego, który przeszedł testy wiary. Sam Jakub odszedł do wieczności prawdopodobnie ponad dziesięć lat po napisaniu słów: W górę serca! przyjście Pana jest bliskie i, jeśli wierzyć historykom, został zamęczony na śmierć z powodu tego jak radykalnym i sprawiedliwym był człowiekiem.

Podsumowanie

Jakub długo nie wierzył Jezusowi, choć wiele lat mieszkali pod wspólnym dachem, a przynajmniej bardzo blisko. Przebywanie w otoczeniu Jezusa nie uczyniło go człowiekiem wierzącym, ale wszystko, co słyszał od Niego wydało wielki owoc w późniejszym życiu. Nawrócił się po osobistym spotkaniu ze Zmartwychwstałym Zbawicielem. Był potem przywódcą kilkutysięcznego zboru w Jerozolimie. Kazanie Jezusa na górze ponad 30 razy przewija się w liście przyrodniego brata Pańskiego. Podobnie jak jego Mistrz, został niesprawiedliwie oskarżony przez arcykapłanów. Umarł ukamienowany w 62 roku. W 2002 roku znaleziono kamienną skrzynkę, w której być może spoczywały kiedyś kości Jakuba Sprawiedliwego. Znajduje się na niej napis w języku aramejskim: Jaakow bar Josef ahui dUeszua - "Jakub, syn Józefa, brat Jezusa". Nie ma stuprocentowej pewności, czy był on bratem przyrodnim Jezusa, ale na pewno Jakub pozostawia nam w spadku cztery lekcje. Lekcję radości, lekcję mądrości, lekcję modlitwy oraz lekcję nadziei życia wiecznego. Lekcje te doprowadzają do umocnienia wytrwałości, ponieważ to właśnie przez wytrwałość dochodzi się do dojrzałości życia według ducha, czyli do takiego stanu, w którym człowiek w piękny sposób odzwierciedla charakter Chrystusa, nie wykazując w tym żadnych braków. Jk. 1,3,-4 NPD
Nie będę się rozpisywał, na temat niezdanych egzaminów z prób. Sam wielu nie zdałem. Wciąż się ucząc wiem, że Bóg jest cierpliwy, a Jego miłosierdzie przezwycięża sąd.
Lekcje z cierpienia obszernie (420 stron) opisuje Lynn Gardner w bardzo ciekawej książce pt: „Gdzie jest Bóg, gdy cierpimy?”. Niewłaściwe sposoby reagowania na doświadczenia, anty-przykłady do naśladowania wśród wierzących i niewierzących, opisane są w rozdziale „Postawy cierpiących wobec Boga”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz