środa, 18 marca 2020

Wirus radości i szczęścia

Przy okazji urodzin czy imienin zarówno wierzący jak i niewierzący najczęściej życzą sobie radości i szczęścia. W tym też czasie, w kilka osób właśnie rozpracowujemy krótki list więzienny apostoła Pawła – List do Filipian. Ktoś policzył, że tekst ten zawiera aż 15 słów związanych z radością. Z innych listów Pawła, jak również z Dziejów Apostolskich można wnioskować, że był to człowiek szczęśliwy i radosny zarażający tym wirusem innych – Radujcie się , powtarzam, radujcie się. Apostoł Piotr, nie raz zasmucony przez Mistrza, po swoim nawróceniu nakazuje wierzącym: cieszcie się, gdy jesteście zasmucani różnorodnymi próbami (1Pt 1,6). Podobnie Jakub radzi, aby trudne próby uznawać za najwyższą radość (1,2). Dla apostoła Jana nie ma większej radości od tej, gdy słyszy, że jego dzieci żyją w prawdzie (3J4). Dla nauczycieli Słowa, dla ewangelistów, dla założycieli zborów, liderów, źródłem radości jest lud Boży. Bo któż jest naszą nadzieją albo radością, albo koroną chwały przed obliczem Pana naszego Jezusa Chrystusa w chwili jego przyjścia? Czy nie wy? Zaiste, wy jesteście chwałą naszą i radością (1Tes2,19)
Mędrcy szukający nowonarodzonego Króla, gdy ujrzeli gwiazdę, ucieszyli się niezmiernie wielką radością (Mat2,10). Gdy Filip z Ewangelią przybył do Samarii wielka radość zapanowała w tym mieście (Dz8,8). Przekaz o zbawieniu jest szczególnie radosną wiadomością. Ptōchoi euangelizontai – taką informację przekazał Jezus uwięzionemu Janowi Chrzcicielowi, czyli: ubogim jest głoszona radosna nowina (Mat11,5). O tej samej wielkiej radości usłyszeli 30 lat wcześniej pasterze (Łk 2,10).
Wiemy też, że nawet w obliczu potężnego kryzysu, tragedii, czy przeciwności, ludzie, którzy nawracają się doświadczają ponadnaturalnej radości: A wy staliście się naśladowcami naszymi i Pana, przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego (1Tes1,6).

Do dziś niewielu ludzi rozumie skąd ta radość. Dla większości chrześcijaństwo wydaje się być infantylną religią. Ale patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należytej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę (Hbr12,2), rozumiemy, że tam w niebie panuje nieustanna radość, a krzyż jedyną do niej drogą. Całe Pismo jest przepełnione Bożą radością i szczęśliwością oraz cała wieczność w Królestwie Bożym to nie pokarm i napój, ale sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym (Rz14,17). Tam radość nie będzie niczym zmącona. Niestety do dziś większość ludzi nie przyjmuje do wiadomości diagnozy o swoim tragicznym stanie, zadowalając się płytkimi zamiennikami szczęścia lub religijnymi zapychaczami pustki.

Pomyślmy czym mogłoby być chrześcijaństwo bez radości. Czym byłoby chrześcijaństwo, gdyby Chrystus nie wypowiedział tych zdań: To wam powiedziałem, aby moja radość trwała w was i aby wasza radość była pełna (J15,11). Będziecie smutni, ale wasz smutek zamieni się w radość (J16,20). Proście, a otrzymacie, aby wasza radość była pełna (J16,24)? Chyba tylko jakimś tajnym, ponurym stowarzyszeniem. I gdyby tak, Jezus nie ucieszył się, a pełen urzędowego patosu powiedział: Panie nieba i ziemi – dobrze, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi… A jednak w tej godzinie rozweselił się w Duchu Świętym i powiedział: Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je ludziom o dziecięcej prostocie! Tak, Ojcze, uczyniłeś tak, gdyż takie było Twoje życzenie (Łk10,21). Tak, żadne wyniosłe, dumne serce nie zobaczy Boga. To wielka radość, że żadnego zła tam nie będzie.

W tym rozważaniu konieczne jest, aby przyjrzeć się krótko dwóm rodzajom postaw: radość przez łzy i głupkowata radość. Obydwie postawy występują w 4Mojż25,1-8.
Gdy Izrael osiadł w Szittim, zaczął lud uprawiać nierząd z Moabitkami.
Zapraszały one lud na rzeźne ofiary swoich bogów, a lud jadł i oddawał pokłony ich bogom. Izrael sprzęgnął się z Baalem Peor. Wtedy Pan rozgniewał się na Izraela, i rzekł Pan do Mojżesza: Zbierz wszystkich naczelników ludu i wbij ich na pal przed Panem w słońcu, a odwróci się płomienny gniew Pana od Izraela. I rzekł Mojżesz do sędziów izraelskich: Niech każdy zabije ze swojej grupy tych mężów, którzy się sprzęgli z Baalem Peorem. Akurat w tym czasie ktoś przyprowadził do swoich braci Midianitkę na oczach Mojżesza i na oczach całego zboru synów izraelskich, i to właśnie wtedy, gdy oni płakali u wejścia do Namiotu Zgromadzenia. Gdy to zobaczył Pinechas, syn Eleazara, wnuk kapłana Aarona, wstał i wyszedł ze zboru, wziął do ręki włócznię i poszedł za tym mężem izraelskim do namiotu, i przebił oboje, tego męża izraelskiego i ową kobietę przez jej podbrzusze. Wtedy została odwrócona klęska od synów izraelskich.

Można walczyć w wielkim smutku w modlitwie, stać przed obliczem Bożym w płaczu, żalu i błaganiu, ale jednocześnie posiadać radość z przebywania w Bożej obecności; i można też mieć niestety głupkowatą radość, która nie rozumie powagi sytuacji.
„Ponieważ istotą szczęścia jest nasza społeczność z Bogiem, utrzymywać i pogłębiać musimy tę społeczność. Szczęście, czyli mocne, trwałe uczucie zadowolenia, pełności życia, radości i błogości dać nam może tylko pozostawanie w bezpośrednim kontakcie duchowym z Bogiem. Jak długo trwa taki kontakt, jesteśmy bezgranicznie szczęśliwi, jak tylko ustanie, szczęście nasze zamieni się w pustkę.” Fragment książki Józefa Kajfosza z 1988 roku „Sens życia”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz