czwartek, 12 grudnia 2024

Miłość Najwyższa (recenzjo-esej)

Mija właśnie równo 60 lat od napisania pięknego poematu poświęconego Bogu – Psalmu Johna Coltrane’a oraz nagrania jednego z najsłynniejszych albumów jazzowych w historii świata przez tegoż saksofonistę – „A Love Supreme”.

Właśnie też przeczytałem książkę (jedyną w języku polskim o nim) - nie do zdobycia poza niektórymi bibliotekami -„Coltrane według Coltrane’a” w znakomitym przekładzie Filipa Łobodzińskiego. Prawie 500 stron i tylko trzy literówki ;). Jest to zbiór wywiadów ledwie zarysowujący sylwetkę artysty. Może trzeba by było przeczytać z dziesięć książek o nim, żeby cokolwiek go poznać. Jednak cytując co ciekawsze wypowiedzi pokuszę się o kilka wniosków.
Od młodości słucham Coltrane’a i nigdy mi się nie znudził. Jego muzyka skłania do zadumy, ożywia, łamie schematy, jest pełna ognia, ekspresji i wirtuozerii, ale ze smakiem, czasem minimalistyczna, inspiruje do pięknego życia.

Trane – jak o nim mówią – urodził się w chrześcijańskiej rodzinie w 1926r., miał dwóch dziadków pastorów metodystycznych. Jego talent dość szybko został zauważony i dość szybko grał ze sławami i sam stał się sławny. Po drodze uzależnił się od heroiny i alkoholu, a w 1957r. przeżył duchowe przebudzenie, dzięki czemu przezwyciężył nałogi i oddał się intensywnej pracy twórczej. Dwukrotnie żonaty, trójka dzieci z drugą żoną – Alice. Zmarł niespodziewanie w wieku 40 lat na raka wątroby. Drugi syn - Ravi – nosi imię na cześć Ravi Shankara – w którego sitarze zasłuchiwał się John. (Ravi z zespołem odwiedzi nasz kraj w marcu przyszłego roku).

W mojej ocenie najważniejszym epizodem w życiu Coltrane’a jest fakt, że za swoją twórczość publicznie oddał chwałę Bogu. Oprócz Psalmu pochwalnego, całą płytę „A Love Supreme” ofiarował Bogu. Oczywiście, że można się czepiać duchowego poznania, znajomości Biblii, tego, że był też otwarty na różne tradycje, że „studiował Koran, Biblię, kabałę i astrologię z równą szczerością”, że zajmował się także hinduizmem, Jiddu Krishnamurtim, historią Afryki, naukami filozoficznymi Platona i Arystotelesa oraz buddyzmem zen. Jednak bardzo podoba mi się jego uniżenie przed Bogiem – niewielu artystów stać na coś takiego.

Pierwsza rozmowa z poniższych fragmentów książki (nagrywana bez wiedzy Johna) daje pewne światło w kwestii jego światopoglądu, wątpliwości, rozczarowań, poszukiwań, motywacji i celów. Być dobrym (świętym) i dawać dobro, aby cały świat był dobry i szczęśliwy. Trochę naiwnie próbował znaleźć wspólny mianownik dla wszystkich religii, szukał zjednoczenia i pojednania. Wiele trafnych spostrzeżeń co do hipokryzji, co do szukania podstaw, filozofowania. Wiele takich dialogów już słyszałem w biografiach znanych punkowców, reggae’owców, rockowców, hippisowców. A teraz czytam z zaciekawieniem rozmowy Trane’a.

Idea oddzielania tego co nas dzieli, na dłuższą metę ma krótkie nogi. Nie da się uczynić raju po tej stronie życia. Chrystus przyszedł do swoich, ale oni Go nie przyjęli, i dzisiaj również jest niemile widziany w tym świecie. Sam niejednokrotnie mówił, że prawdziwi uczniowie będą prześladowani, że powstanie naród przeciwko narodowi, że niewielu znajduje tę drogę; apostołowie nie raz przestrzegali: nie dajcie się zwieść, uważajcie na takich i takich ludzi, wiara nie jest rzeczą wszystkich, cały świat jest w mocy złego! Zatem tendencje i idee zjednoczeniowe wspólnej religii dla wszystkich, wspólnego rządu, zawsze mają na celu podporządkowanie jednych kosztem drugich. Rozumiem i cieszę się z takich rozmów o szukaniu jedności i prawdy, jeżeli są szczere, ponieważ świadczą one o tym, że każdy człowiek ma w sobie cząstkę Boga i w jakiś swój sposób Go rozumie. Warto więc nie zaniechać szukania Prawdy i Miłości – tej Najwyższej, nie zadowalając się podróbkami, martwymi kultami i uciekając od niebezpiecznych religii. Bóg jest niezwykle łaskawy – dał się poznać przez Chrystusa – zostawił ludzkości swoje Słowo – obietnice nie bez pokrycia. To właśnie On jest drogą, prawdą i życiem, poza Nim wszystko prowadzi na manowce, jest fałszywe i martwe. Nie da się tych dwóch grup zjednoczyć. Jego Królestwo to sprawiedliwość, pokój i radość! A świat z natury jest skażony i zmierza do upadku całkowitego. „Starajmy się więc poznać, usilnie poznać Pana; że go znajdziemy, pewne jest jak zorza poranna, i przyjdzie do nas jak deszcz…” Oz 6,3. Dzisiaj ludzkość szuka różnych odpowiedzi i radzi się sztucznej inteligencji, a Bóg nie jest sztuczny, Jego Słowo ma moc zmienić wszystko i każdy kto prosi może otrzymać dar życia wiecznego.
Zatem jak mawiał Trane: Zaiste, tak właśnie jest: „szukajcie, a znajdziecie”.

***
1958r.

Blume: Zanim zainteresowałeś się filozofią i...
Coltrane: Coś ci powiem...
Blume: ...zanim zacząłeś myśleć o filozofii, to co...
Coltrane: Już ci mówię. Zaczęło się chyba od religii. [nieczytelne|
A potem zacząłem kwestionować religię. Tak się wszystko rozpoczęło. Wiesz, przyszedł taki wiek, kiedy zacząłem zastanawiać się nad różnymi sprawami.
Blume: John, w jakiej wierze zostałeś wychowany?
Coltrane: W kościele metodystów.
Blume: Metodystów? Prowadziliście surowe życie religijne czy…
Coltrane: Dosyć, nie było bardzo surowe, ale owszem, raczej tak. Mój dziadek, obaj moi dziadkowie byli pastorami, Matka była bardzo religijna. W dzieciństwie na przykład co niedziela chodziłem do kościoła i w ogóle, byłem pod dużym wpływem dziadka - to był dominujący cizio w rodzinie. Był najbardziej oblatany, działał w polityce. Więcej działał niż mój ojciec, krawiec, ale on [ojciec] w ogóle niewiele się odzywał. Pilnował swojego interesu, tyle, kapujesz? Za to z dziadka to był kawał bojownika. Zakręcony politycznie i w ogóle. Jego terenem była religia. Czyli tak właśnie dorastałem, w czymś takim. I jakoś to akceptowałem, wczuwałem się w te sprawy. I dopiero jak już dobiegałem dwudziestki, to się trochę zacząłem wyłamywać. Dorastałem, to i zacząłem kwestionować różne rzeczy, które napotykałem w religii. Zacząłem się zastanawiać. Jakieś dwa, trzy lata później, kiedy miałem ze dwadzieścia dwa, dwadzieścia trzy lata, pojawił się islam. Zapoznano mnie z tym. Normalnie szok. Wiesz, mnóstwo moich kolegów przerzuciło się na islam. No nic, sporo o tym myślałem, doszedłem do punktu, do którego nigdy wcześniej nie dotarłem — do innej religii, nie? Było o czym myśleć.
Ale w końcu nic z tym nie zrobiłem. [chichot] Tylko sobie rozmyślałem. Miałem kupę innych zajęć i po prostu wyleciało mi z głowy. Chyba dałem sobie z tym spokój na ładnych kilka lat. Nawet nie próbowałem do tego wracać. I dopiero ostatnio uznałem - wiesz, zacząłem się przyglądać, co ludzie w ogóle uważają, czujesz? Bo zdałem sobie sprawę, że właśnie ja jestem na tym etapie. Dlatego właśnie zaczęły się u mnie te tematy. Nie poświęcam temu tyle czasu, ile bym chciał, nie nauczyłem się, nie ogarnąłem takiego obszaru, jaki by należało. Chciałbym ogarnąć więcej. Chciałbym zebrać myśli w jakieś spójne coś, co miałoby ręce i nogi. Byłem religijny, zawsze - i poczułem wielkie rozczarowanie, kiedy okazało się, jak dużo jest religii i jak...
Blume: Rozczarowany?
Coltrane: No...
Blume: Na jakiej zasadzie?
Coltrane: Nie tyle rozczarowany — ach, diabli wiedzą. Jak się okazało, że jest tyle tych religii i że niektóre stoją w opozycji do innych i tak dalej, to mi zlasowało łeb [śmiech]. No i nie wiem. Miałem mętlik. Nie umiałem przyjąć, że każdy - że jakiś jeden tylko koleś akurat ma rację. Bo jeżeli on ma rację, to jakiś inny musi być w błędzie, nie?
Blume: Jeśli ją naprawdę ma.
Coltrane: I na odwrót, co nie?
Blume: A może jest szansa, że wszystkie te istniejące religie jakoś tam są ze sobą powiązane? Wiesz, nieważne, co tam jeden mówi czy myśli, chodzi mi o to, że podstawowe sprawy w jednej religii są wspólne z podstawowymi sprawami w religii, w którą wierzy ten drugi koleś, te z kolei z następnymi i tak dalej. I że wraz upływem czasu kolejni ludzie coś wymyślali i przekonywali, że ja mam rację, a ty nie masz racji, bo ty mówisz o sobie tak, a ja mówię tak. I że to ludzie tak naprawdę zmienili, że tak powiem, postać religii, ale podstawowe rzeczy są ciągle wspólne, co?
Coltrane: Jasne, myślę, że wspólne rzeczy jakoś ludzi w końcu zjednoczą. Gdyby tylko można - gdyby ktoś powiedział raz a dobrze: „No, zjednoczmy się”.
Blume: Innymi słowy, wolałbyś jedną powszechną religię zamiast tych wszystkich różnic, gdzie jeden gość szarpie drugiego tylko z powodu innej wiary...
Coltrane: Tak, tak powinno być. Powinno być coś takiego.
Blume: ...że podstawowe sprawy są dla wszystkich wspólne i że powinni się zjednoczyć.
Coltrane: Tak, chyba tak być powinno. Dokładnie w ten sposób. Wiesz, kiedy zaczynasz ślęczeć nad książkami, to widzisz, jak różnie ci faceci gadają o tym, co jest „dobre”. Filozofowie [śmiech], kiedy zaczynają mówić o tym, co „dobre”, co „złe”, to wyczyniają z tymi dwoma słówkami najróżniejsze rzeczy. I sprawa może się zrobić bardzo zawiła. A powinna być bardzo prosta, żeby mógł z niej płynąć jakiś pożytek. Żeby naprawdę coś pojąć, musisz sprowadzić to do podstaw. I myślę, że religie to całkiem nieźle załatwiają, mają to załatwione, o ile potrafią się podogadywać, bo ja nie... kiedy mówią, że nauczają dobra, to dla mnie jest w porządku.
Blume: Czy sądzisz, że kiedy już przeczytasz ileś tam książek i zdołasz wchłonąć i przemyśleć to, co w nich jest, to odmieni cię to, odmieni twoje podejście do życia?
Coltrane: Mnie chyba nie zmieni, co najwyżej pomoże mi zrozumieć, czujesz, będę się lepiej orientował w świecie. Pozbędę się trochę niepewności, ale pozostanę sobą.
Blume: Czy twoim zdaniem wielu muzyków odczuwa taką normalną, w sumie, niepewność w związku ze sprawami religijnymi? I że mogliby mieć ochotę, tak jak ty miałeś, żeby trochę więcej z tego wszystkiego zrozumieć, wyczuć, o co w tym chodzi? Czy twoim zdaniem wielu z nich podpada właśnie pod taką kategorię? Rozmawiałeś z jakimkolwiek muzykiem na te tematy?
Coltrane: No więc... według mnie większość muzyków chciałoby poznać prawdę. Tak powinno być, bo ta materia, materia muzyczna, sprowadza się do prawdy. Jeżeli grając, stawiasz jakąś tezę, tezę muzyczną, i jeśli ta teza ma podstawy, to ona z samej swojej istoty niesie prawdę. A jeżeli ściemniasz podczas gry, to wiesz, że ściemniasz [śmiech]. A przecież każdy muzyk zębami i pazurami walczy o to, żeby maksymalnie zbliżyć się do perfekcji. Czyli do prawdy, czujesz. Dlatego żeby tak grać, żeby grać prawdę, trzeba żyć jak najbliżej prawdy. A co do religijności - jak ktoś jest religijny, to według mnie poszukuje dobra, chce wieść dobre życie. I niech sobie mówi, że to jest religijne życie, albo że on sam jest religijny. A może powie: „Prowadzę dobre życie. A ktoś religijny powie o nim: „To religijny facet, prowadzi dobre życie”. I wielu gości myśli o tym, z wieloma na ten temat gadałem.
Blume: A czy przychodzą ci na myśl jacyś faceci, którzy mają poglądy bliższe prawdy niż pozostali? Jacyś, których szanujesz właśnie za poglądy?
Coltrane: No... nie, tak od ręki to nie umiałbym wymienić, nikogo bym nie wyróżniał. A rozmawiałem naprawdę z wieloma Wszyscy muzycy, których znam, czegoś tam poszukują, próbują coś tam osiągnąć. A niektórzy w ogóle nie chcą o tym gadać. Wyglądają na całkiem zadowolonych, może właśnie znaleźli to, co chcieli... nie wiem [chichot].
Blume: To jest bardzo poważna materia, niełatwo się w nią zagłębić.

***
Sam Coltrane nie jest jeszcze pewien, w jakim kierunku zmierza jego muzyka. Jednak ten bezapelacyjnie inteligentny muzyk z pewnością przymierza się do stworzenia muzyki, jakiej jeszcze dotąd nie słyszeliśmy. Mówi się o nim czasem jako o najważniejszym jazzmanie od czasów Birda — zapytałam go więc o to, co sądzi o swoim własnym wkładzie w muzykę jazzową.

„Zasadniczo staram się nie popaść w zastój. Zmierzam to tu, to tam, nie wiem, dokąd zaniesie mnie na kolejnym etapie. Zastój oznaczałby dla mnie, że straciłem zainteresowanie.
Tworzenie muzyki przedstawia ogromną ilość zagadnień. Chociażby pytanie o sens życia jako takiego; o moje życie, w którym w tylu jeszcze aspektach nie dotarłem do ostatecznych rozstrzygnięć; są sprawy, których jeszcze nie zdołałem zamknąć, a trzeba je pozamykać, zanim człowiek zabierze się za tworzenie dźwięków. Do tej mądrości się dorasta.
Jak byłem młody, nie sądziłem, że tak będzie, ale teraz wiem, że przede mną jeszcze długa droga. Może w wieku sześćdziesięciu lat będę już z siebie zadowolony, ale kto to wie... Wiem tylko, że z czasem będę tworzyć z większym przekonaniem. Wiem, że chciałbym tworzyć muzykę piękną, taką, która daję ludziom dokładnie to, czego pragną. Taką, która podniesie ich na duchu, pozwoli im poczuć szczęście - na takich wartościach mi zależy.
Niektórzy mówią: «w twojej muzyce jest pełno gniewu», «męczarni», «uduchowienia», «ta muzyka obezwładnia» czy co tam jeszcze. Najróżniejsze rzeczy. Są tacy, co się czują przy niej błogo — sam w końcu nie wiesz, czego się spodziewać. Muzyk może zrobić jedno — starać się jak najbardziej zbliżyć do naturalnych źródeł i poczuć jedność z harmonią przyrody. Wtedy zrozumie, że stara się je zinterpretować wedle swych najlepszych możliwości, i zechce przekazać to innym.
Co do samej muzyki, co do jej przyszłości, absolutnie nie zmniejszy się siła, z jaką porusza ludzi, jestem przekonany. Będzie nadal wspaniała — albo jeszcze wspanialsza. Ale jeśli zapytać, jak to osiągnie, tego nie wiem. To już zadanie dla ludzi, którzy ją tworzą — oni na pewno będą to wiedzieć!".

***
Próba oceniania języka Coltrane’a za pośrednictwem muzykologii za pomocą dotychczasowej skali wartości – to herezja. Szansę złapania jego sensu mają tylko ci, którzy pozostaną wierni jego duchowi, a nie literze, jego intencjom, a nie jego słownikowi - ponieważ ten ostatni na razie nie ujawnił nam jeszcze większości swoich tajemnic. Jeżeli szczęśliwie zdołamy dostrzec całe piękno Coltrane’owskiej improwizacji i damy się mu ponieść lub chociażby pojąć tę pewność siebie i oszałamiającą konsekwencję, dyscyplinę graniczącą z ascezą, coraz subtelniejsze podejście, które wbrew pozorom jest prawdziwą istotą muzyki, a wreszcie zdolność do wyrażenia bólu, w naszym stuleciu obecną zaledwie w kilku dziełach - zatem jeżeli okażemy się wrażliwi na to wszystko i na jeszcze więcej - będziemy mogli towarzyszyć Coltrane’owi w jego pochodzie do przodu. Jeżeli zaś nie, zapewne nigdy go nie dogonimy. Sami musimy się z nim skonfrontować, nadzy, bez naszych nawyków, uprzedzeń, wspomnień. W nagrodę otrzymamy tyle, na ile zasłużymy. Wygląda na to, że sam Coltrane jeszcze nie wie, jak daleko zdoła dotrzeć. Zaufajmy mu. Nawet jeśli znajdzie się w impasie, my zachowamy przynajmniej wspomnienie nadzwyczajnej, inspirującej podróży pośród krajobrazów, których istnienia bez jego pomocy nawet byśmy z pewnością nie podejrzewali.

***
Coltrane: Łatwo jest wyjść na scenę i oznajmić: „Mam tu dla was przesłanie”, wyrazić to wszystko słowami, ale kiedy posługujesz się muzyką jako środkiem wyrazu ,to już nie jest tak prosto. Ale mimo to nie należy się izolować.
Nasze głębokie emocje powinny być publiczności zakomunikowane. Faktem jest jednak, że nie zawsze mam pewność, czego ludzie oczekują, staram się odgadnąć, ale boję się, że nie zgadnę. A zresztą - czy każdy z nas pojedynczo chce tego samego, czego jego bliźni? Chcąc mieć pewność, że dotarłem do jak najszerszej liczby ludzi, układam teraz program bardzo zróżnicowany, dzięki czemu mogę operować na jak największym obszarze emocji. Tak zwiększam szanse na to, że przemówię do większości, a sam pozostaję sobą i przez to jestem coraz lepszy. Bez wątpienia każdy ma swoje własne preferencje. Chciałbym móc obdarzyć ludzi czymś, co można by nazwać szczęściem. Cudownie byłoby znaleźć sposób na to, że jeśli chcę, żeby padało, to zaczyna padać. Gdyby mój przyjaciel zachorował, ja mógłbym zagrać melodię, po której on poczułby się lepiej. Gdyby nagle stracił wszystko, mógłbym zagrać coś innego, dzięki czemu on odzyskał potrzebne mu pieniądze. Ale wciąż nie wiem, co to są za utwory i jak można by je rozpoznać. Wciąż nie znamy prawdziwej potęgi muzyki. Myślę, że ambicją każdego muzyka powinna być chęć kontrowania tej potęgi. Fascynuje mnie wiedza o tych nieznanych siłach, Chciałbym umieć wywołać u publiczności reakcje, wywołać określoną atmosferę. W takim kierunku chcę podążać i dotrzeć jak najdalej. Ufam, że to, czego dotąd dokonałem, stanowi początek tej drogi.

***
Nie tylko Bell Telephone już sposobi się na Przyszłość: Coltrane także. [...] Oglądanie i słuchanie Johna Coltrane’a bezpośrednio to jakby spoglądanie od razu w rok 1984. Jego sugestywne, powykręcane frazy przypominają krzyki grzeszników, którzy już wiedzą, że stoją u wrót piekielnych.

***
Tekst na okładce „A Love Supreme”

W swoich osobistych refleksjach na okładce pomnikowego albumu „A Love Supreme” Coltrane pisze, że „Psalm” to „temat «Najwyższej Miłości» opowiedziany językiem muzyki”. Wedle szczegółowej analizy dokonanej przez Lewisa Portera” w książce John Coltrane: His Life and Music (na stronach 244-249) Coltrane gra swój wiersz na saksofonie - pierwszy zwrócił uwagę na ten fakt Doug Pringle” w piśmie „CODA” w numerze z października-listopada 1965: „[W] «Psalmie» [...] Coltrane [..] podkłada muzykę pod tekst z tyłu okładki, fraza po frazie, niczym w liturgicznej monodii. Prawdziwą siłę muzyki można poczuć dopiero, kiedy wraz z nią śledzi się słowa. Niezwykła jest wokalność gry Coltrane’a - w tym kontekście znalazł on najlepszy sposób, by przekazać słuchaczom swoje odczucia w związku z wartościami duchowymi, jakie napotkał w swym życiu muzyka” („CODA” strona 32).

DROGI SŁUCHACZU, Wszelka Chwała Bogu, bo Jemu Wszelka Chwała Się Należy.

Podążajmy za Nim drogą prawości. Zaiste, tak właśnie jest: „szukajcie, a znajdziecie”. Przez Niego bowiem tylko zaznamy cudowniejszej schedy. W 1957 roku za sprawą Bożej łaski doświadczyłem przebudzenia duchowego, dzięki któremu doszedłem do życia bogatszego, pełniejszego i bardziej twórczego. Zdjęty wdzięcznością, błagałem podówczas pokornie, ażeby dane mi były środki i przywilej, by móc nieść ludziom szczęście. Czuję, że stało się tak za sprawą Jego łaski. WSZELKA CHWAŁA BOGU.

Czas mijał, mijały zdarzenia, a we mnie trwał okres niezdecydowania. Osiągnąłem fazę sprzeczną z mym błaganiem, oddalałem się od tak drogiego celu. Szczęśliwie jednak, z pomocą nieomylnej a miłosiernej ręki Bożej, przejrzałem i na nowo pobrałem naukę o WSZECHMOGĄCYM, o tym, że Go pragniemy i od Niego zależymy. I obecnie pragnę wam powiedzieć, że NIEZALEŻNIE OD WSZYSTKIEGO... WSZYSTKO JEST U BOGA. ON JEST ŁASKAWY I MIŁOSIERNY. JEGO ŚCIEŻKĄ JEST ŚCIEŻKA MIŁOŚCI, W KTÓREJ WSZYSCYŚMY SKĄPANI. ZAPRAWDĘ TO - NAJWYŻSZA MIŁOŚĆ-.
Ten album to skromny dar Jemu ofiarowany. Próba powiedzenia „DZIĘKI CI, BOŻE” za pomocą naszej muzyki, jednako z tym, co wyrażamy naszymi sercami i naszymi językami. Oby Bóg wspierał i umacniał wszystkich ludzi we wszelkich ich szlachetnych zamierzeniach.

Muzyka tu zawarta składa się z czterech części. Pierwsza nosi tytuł „DZIĘKCZYNIENIE”, druga „POSTANOWIENIE”, trzecia „DĄŻENIE”, czwarta zaś i ostatnia to opowiedziany językiem muzyki temat „NAJWYŻSZEJ MIŁOŚCI”, wpisanej w całe to dzieło, a nosi ona tytuł „PSALM”.

Na zakończenie pragnąłbym podziękować muzykom, którzy swoje niezwykłe talenty zaangażowali w powstanie tego albumu i wiele poprzednich przedsięwzięć.
Elvinowi, Jamesowi i McCoyowi chciałbym podziękować za to, co dajecie z siebie, ilekroć gracie na swych instrumentach A także Archie’emu Sheppowi (saksofoniście tenorowemu i Artowi Davisowi (kontrabasiście) — wzięli oni udział w nagraniu utworu, który niestety tym razem nie trafi na płytę - przyjmijcie wyrazy mojej wielkiej wdzięczności i podziwu dla wasze twórczości, dawniejszej i obecnej. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości zdołamy rozwinąć dzieło, które tu dopiero rozpoczęliśmy.
Dziękuję producentowi Bobowi Thieleowi, naszemu realizatorowi Rudyemu Van Gelderowi i personelowi wytwórni ABC -Paramount. Wyrazy wdzięczności i podziękowania niech przyjmą wszyscy ludzie dobrej woli i dobrej roboty na całym świecie, albowiem w banku życia nie ta inwestycja jest dobra, która przynosi najwyższe i najbardziej upragnione dywidendy.

Obyśmy nigdy nie zapominali, że w pełnym słońcu życia, w czas burz i podczas deszczu — wszystko jest poprzez Boga - na wszelkie sposoby i po wsze czasy.
WSZELKA CHWAŁA BOGU. Z wyrazami miłości i podziękowania, [podpisane] John Coltrane

„Najwyższa Miłość”

Zrobię wszystko, co w mej mocy, by zasłużyć na Ciebie O Panie.
Wszystko temu służy.
Dzięki Ci Boże.
Pokój.
Nie ma nic więc).
Bóg jest. To takie piękne.
Dzięki Ci Boże. Bóg jest wszystkim.
Pomóż nam przegnać nasze lęki i słabości.
Dzięki Ci Boże.
W Tobie wszelka rzecz możliwa jest.
Wiemy. Tak nas stworzył Bóg.
Wpatruj się w Boga.
Bóg jest. Zawsze był. Zawsze będzie.
Cokolwiek się dzieje... to czyni Bóg.
Jest łaskawy i miłosierny.
Najważniejsze jest to, że Cię poznałem.
Słowa, dźwięki, mowa, ludzie, pamięć, myśli, lęki i emocje - czas - wszystko się wiąże... wszystko z jednego pochodzi... wszystko w jednym powstało
Błogosławione niech będzie imię Jego.
Fale myśli - fale ciepła - wszelkie drżenia - wszelkie ścieżki prowadzą do Boga. Dzięki Ci Boże.
Jego droga... jest tak piękna... jest łaskawa.
Jest miłosierna - dzięki Ci Boże.
Jedna myśl milion drżeń może sprawić, a wszystkie powrócą do Boga - jak wszystko.
Dzięki Ci Boże.
Nie lękaj się... wierz... dzięki Ci Boże.
Tyle jest cudów we wszechświecie. Bóg jest Wszystkim.
Jego droga... jest tak cudowna.
Myśli - czyny - drżenia itd.
Wszystkie one wracają do Boga, a on wszystko oczyszcza.
Jest łaskawy i miłosierny... dzięki Ci Boże.
Chwała Bogu... Bóg jest tak żywy.
Bóg jest.
Bóg kocha.
Obym znalazł akceptację w Twych oczach.
Wszyscyśmy jednością w Jego łasce.
Nasze istnienie jest podziękowaniem Tobie o Panie.
Dzięki Ci Boże.
Bóg otrze wszelkie nasze łzy...
Jak zawsze dotąd.
Jak zawsze odtąd.
Poszukuj Go codziennie. Na wszelkie sposoby poszukuj Boga codziennie.
Bogu śpiewajmy wszystkie pieśni.
Któremu należy się cześć... czcijmy Boga.
Żadna droga nie jest łatwa, ale wszystkie wiodą znów do Boga.
Bogiem dzielimy się ze wszystkim.
Wszystko jest poprzez Boga.
Wszystko jest poprzez Ciebie.
Bądź posłuszny Bogu.
Błogosławiony jest.
Jesteśmy z jednego... z woli Boga... dzięki Ci Boże.
Widziałem Boga - widziałem bezbożnych - nic nie jest większe - nic się Bogu nie równa.
Dzięki Ci Boże.
On stworzy nas na nowo... jak zawsze dotąd i zawsze odtąd.
To prawda - błogosławione Imię Jego - dzięki Ci Boże.
Bóg całą pełnią tchnie przez nas... delikatnie, że prawie nie czujemy… a wszak to jest nasze wszystko.
Dzięki Ci Boże.
EUFORIA - ELEGANCJA – EGZALTACJA –
Wszystko od Boga.
Dzięki Ci Boże. Amen.


John Coltrane - grudzień 1964

***
- Pańska ostatnia płyta powstała „na chwałę Boga”. Dlaczego?
Coltrane: Kilka lat temu odzyskałem dawną wiarę. Bo już parokrotnie ją zyskiwałem i traciłem. Wychowałem się w rodzinie religijnej, noszę to ziarno w sobie i w pewnych sytuacjach odnajduję wiarę. To wszystko wiąże się z tym, jak się żyje.
- Religia pomaga panu w życiu i w graniu?
Coltrane: Ona jest dla mnie wszystkim. Muzyka to forma wyrażenia Bogu moich podziękowań.


***
***
Ciekawostki:

Utwór Psalm można sobie przeczytać (lub zaśpiewać) po angielsku stosownie do akcentów i melodii saksofonu Johna tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=BmbWRZfOgwc&t=1s

Po śmierci Coltrane'a, zgromadzenie o nazwie Yardbird Temple w San Francisco zaczęło czcić go jako wcielonego Boga. Grupa została nazwana na cześć Charliego „Yardbirda” Parkera , którego utożsamiali z Janem Chrzcicielem . Zgromadzenie przyłączyło się do Afrykańskiego Kościoła Prawosławnego ; wiązało się to ze zmianą statusu Coltrane'a z boga na świętego. Powstały w ten sposób Afrykański Kościół Prawosławny św. Jana Coltrane'a w San Francisco jest jedynym afrykańskim kościołem prawosławnym, który włącza muzykę Coltrane'a i jego teksty jako modlitwy do swojej liturgii.

piątek, 15 listopada 2024

Preludium…

… to instrumentalna forma muzyczna, która jest wstępem do większego dzieła muzycznego. Doczesność jako Preludium Wieczności? Oczywiście! Są różne preludia – krótsze lub dłuższe, spełnione lub nieudane, złote lub słomiane, lecz nie są tym utworem głównym, właściwym, docelowym. Są ledwie cieniem, szkicem, pyłkiem lub suchym liściem wskazującym, że jest jakieś drzewo.

Są też preludia jako krótkie, samodzielne utwory instrumentalne powstałe w okresie romantyzmu. Tego typu twórczość zaprezentował jako pierwszy Fryderyk Chopin. Jest dużo piękna w takich miniaturach, jednak symbolicznie, traktowanie preludium jako części głównej, jako niezależnej i skończonej formy, zawężanie utworu do li tylko kulturowego preludium, jest lekceważeniem zamysłu Autora. Jakkolwiek brzmi to delikatnie, natchniony Tekst przekazuje to perfekcyjnie:

„Przyjście Człowieka bezprawia dokona się zgodnie z działaniem całej mocy szatana. Towarzyszyć mu będą znaki i fałszywe cuda, a w przypadku tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości Prawdy, dzięki której mogli dostąpić zbawienia, da o sobie znać cała zwodniczość niesprawiedliwości. Właśnie dlatego Bóg wystawia ich na działanie oszustwa. Czyni to, aby uwierzyli kłamstwu, i aby przez to zostali osądzeni wszyscy, którzy odrzucili prawdę, a znaleźli upodobanie w niesprawiedliwości” 2Tes2

„Jeśli Chrystus jest naszą nadzieją tylko w tym życiu, to jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej godni pożałowania” 1Kor15

„Nasze życie rozciąga się na lat siedemdziesiąt, A jeżeli starczy sił, to na lat osiemdziesiąt. Co ich chlubą? Trud i znój. Tak. Błyskawicznie przemijają, a my — odlatujemy” Ps 90

„Czym jest wasze życie? Jesteście jak mgła, która pojawia się na chwilę, a następnie znika” Jk 4

Transatlantic - Love Made a Way (Prelude)








*Fotka autorstwa Louis-Auguste Bisson - Ernst Burger: Frédéric Chopin. München 1990, S. 323, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=113046

niedziela, 20 października 2024

Instrukcja

Kupiłem niedawno meble w Ikea i zacząłem je składać. Pomagał mi znajomy - wiekowy i doświadczony stolarz. Sam jestem synem stolarza, ale zawsze unikałem pracy z drewnem z powodu surowości mojego ojca. Mój znajomy chciał zacząć od skręcania podstawy mebla. Jednak zauważyłem, że warto by zajrzeć do ikeowskiej instrukcji. Zaczęliśmy więc od punktu nr 1 – w tym wypadku okazało się, że nie od podstawy tylko od środka. Przed punktem nr 2 znajomy powiedział: na logikę teraz powinniśmy skręcić tamtą półkę. Nie, nie – poczekaj, sprawdźmy w instrukcji – mówię. A tam oczywiście było inaczej niż chciał doświadczony stolarz. I tak jeszcze kilka razy jego logika i doświadczenie przegrywało z prostolinijnym zaufaniem instrukcji. Gdybym chociaż raz go posłuchał – mebel nie zostałby właściwie złożony.

To stare, utarte porównanie instrukcji obsługi do Bożego Słowa kolejny raz daje do myślenia. Osoby, które podają się za przewodników duchowych często nie są tymi za których się lub ich uważają. A logika i doświadczenie tych ekspertów od Boga rzadko idą w parze z Biblią. Stolarz to zawód z tradycjami i czasem intuicja, czy doświadczenie może pokrywać się z punktami instrukcji, chociaż całościowo i tak nie wyjdzie zamierzony mebel. Dobry stolarz stosuje instrukcję w pierwszej kolejności i wspiera się doświadczeniem.

Z Bożym Słowem jest tak, że dopóki Ono nie stanie się żywe i nie zamieszka wewnątrz nawróconego grzesznika – będzie nieznane i obce nawet dla najbardziej religijnej osoby. ”Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje – mówi Pan” Iz 55,8. Dopiero skruszony człowiek, który być może wcześniej uciekał od Boga, albo pytał gdzie był Bóg, gdy działo się to lub owo i nie chciał mieć nic z Nim wspólnego – dopiero taki złamaniec rezygnując z siebie i godząc się na Jego wolę doceni wartość Instrukcji.

czwartek, 5 września 2024

Chrzest jak ślub

Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest” Ef 4,5

Gdyby Karol Strasburger w Familiadzie zapytał uczestników: kogo lub co chrzcimy? - na pierwszym miejscu, z największą liczbą odpowiedzi ankietowanych byłoby: dzieci (przynajmniej w naszym kraju). Na kolejnych miejscach pewnie byłyby: paliwo, statek, piwo, Polskę, buty.

Przez stulecia narosło wiele nieporozumień i wypaczeń w sprawie chrześcijańskiego chrztu wiary. „Wraz z zanikaniem elementu osobistego wyznawania wiary, zaczął coraz wyraźniej wyłaniać się element sakramentalno-magiczny. Następowało stopniowe odchodzenie od pierwotnego chrześcijaństwa".* Zmianie ulegają też motywacje. Chrzcimy, aby nie zapeszyć; bo tak chce magisterium; bo jesteśmy posłuszni organizacji; bo co ludzie powiedzą; bo wierzymy w moc obrzędu. Natomiast Bóg ma zupełnie inne zdanie na ten temat.

Tylko jeden chrzest zachowuje ważność w Bożych oczach, chociażby ktoś był chrzczony w różnych religiach X razy. Chodzi o chrzest przez zanurzenie, który następuje po nawróceniu. Przesłanie Ewangelii od czasów Chrystusa nierozerwalnie wiąże się z chrztem. Zarówno poganie jak i Żydzi, którzy mogliby przecież tłumaczyć swoje przywiązanie do Kościoła obrzezaniem, muszą się ochrzcić, jeżeli przeżyli duchowe narodzenie. Tak też działo się przez pierwsze wieki Kościoła. Chrzest nie ma żadnej mocy, jest znakiem, że już coś się stało oraz znakiem, że od tego momentu coś nowego zacznie się dziać. Zatem chrzest wskazuje i poświadcza. Tylko i aż.

Chrzest jest jak ślub – pragnienie, poszukiwanie, wybranie i zakochanie, postanowienie, narzeczeństwo, a potem poświadczenie tego przez publiczny ślub, który oznacza, że nie jesteś już kawalerem/panną i już nim/nią nie będziesz. 
Chrzest to Przymierze, które następuje po nawróceniu – po świadomej, indywidualnej decyzji o poddaniu swojego życia Bogu – wówczas możemy mówić o chrześcijańskim życiu w wierze. Podobnie sama miłość nie czyni małżeństwem związku kobiety i mężczyzny. Małżeństwem są, gdy zawrą Przymierze, pobiorą się i jako dowód otrzymają akt małżeństwa.
Czym się kierują ludzie tworząc, nomen omen, rzymskie związki?
1. Tradycja. Ufają sobie. Znają się dobrze i postanawiają, że będą ze sobą na dobre i złe, i często tak jest do śmierci. Tak było u ich rodziców i dziadków i oni kontynuują tę tradycję.
2. Furtka. Ufają sobie, ale jak się sobą znudzą to znajdą kogoś innego – czasem wiedzą o tym wzajemnie, czasem jest to ukrywane. Symbolizuje to liberalne podejście do Kościoła – Bogu świeczkę a diabłu ogarek. Kościelni turyści z chrześcijańskimi poglądami.
W obu przypadkach nie możemy mówić o małżeństwie. Życie na kocią łapę w żadnym wypadku nie czyni zakochanych małżeństwem. Pomijam tu przypadki ślepego zauroczenia toksycznym partnerem i świadomego wyboru samotności - choć te grupy ludzi są najliczniejsze.

To niedoskonałe porównanie trzeba uzupełnić o pokutę (bynajmniej nie o taką w powszechnym rozumieniu), opamiętanie - przemianę myślenia (metanoia) poprzedzającą chrzest oraz uznanie autorytetu Słowa - przede wszystkim i nade wszystko.
Sam ślub/chrzest nie powoduje zmiany w sercu - to co istotne, stało się już wcześniej. Ślub bez miłości, bez zakochania lub ślub małych dzieci nie ma sensu, ważności i wartości; chyba że chodzi o kasę. :- )

No a co z nawróconym łotrem na krzyżu? Wyjątek potwierdzający regułę? Tak. Ten przykład potwierdza, że żaden uczynek, ani sakrament, ani człowiek, ani idea nie mogą zbawić ludzkiej duszy. Twórcą nowego życia jest Duch Święty. Łotr umarł, bez wątpienia zbawiony, choć bez chrztu. W jego przypadku oczywistym jest, że gdyby w jakiś sposób przeżył, zostałby ochrzczony.

Zbawienie to najważniejszy temat w historii ludzkości. Dar życia wiecznego, ratunek przed Bożym gniewem i potępieniem można otrzymać nawracając się do Boga i stając się uczniem Pana Jezusa Chrystusa, którego śmierć, pogrzeb, i zmartwychwstanie ilustruje chrzest. W momencie ślubu małżonkowie przestają być stanu wolnego i stają się jednym ciałem aż do śmierci, a chrzest jest pogrzebem dotychczasowego życia, starej natury i pieczętuje decyzję tego, który uwierzył i należy do ciała Chrystusa na wieki.

______________

Nowotestamentowy chrzest wiary nawróconego dorosłego człowieka, przez zanurzenie, jest częścią Tradycji Apostolskiej oraz nauki Ojców Kościoła. Jak doszło do chrztu niemowląt?



***
Na YT utworzyłem playlistę z wykładami na temat chrztu wiary - mówcy z różnych krajów i środowisk - temat ugryziony z różnych stron, ale w tym samym Duchu:


***
podobny artykuł: Chrzest a chrzciny

sobota, 18 maja 2024

Blizny

Jules Riding z Nowej Zelandii nie spodziewał się, że jego najnowszy album (dwunasty) zostanie w całości wyprzedany już w połowie jego trasy koncertowej po Europie. Załapałem się na jedną z ostatnich CD. Przepiękna to muzyka. Balladowa, z anielskimi backingowymi wokalami prawie dziesięciu osób w różnych konfiguracjach. Tu i ówdzie zapłacze gitara Gilmoura, a może i Rotherego, usłyszymy konga, mandolinę, ukulele, ale też bas, perkusję, klawisz i oczywiście akustyczną gitarę Julesa i jego głęboki i ciepły śpiew. Poczujemy klimat Cohena, Simona&Garfunkela, Dylana, Pink Floyd.

Inspiracją do jej nagrania stał się między innymi najwyższy na świecie wskaźnik samobójstw wśród nastolatków, właśnie w jego ojczyźnie. Jak pisał rok temu na swoim profilu na fb:

„Pracuję nad nowym albumem zatytułowanym „Scars”. Utwór tytułowy został zainspirowany bliznami, które widziałem na ramieniu przyjaciela, powstałymi w wieku 15 i 16 lat. Przypomina mi się, że Nowa Zelandia ma wysoki wskaźnik samobójstw (który wzrośnie wraz z legalizacją eutanazji) i niepokojąco wysoki wskaźnik samobójstw wśród nastolatków. Wygląda na to, że narodowa religia Nowej Zelandii, świecki humanizm (który uczy ewolucji), płaci żałosną dywidendę nastolatkom, którzy nie wiedzą, kim są ani po co tu są, ani nie wiedzą, jaki jest cel życia.”

Sam Jules miał bardzo trudne dzieciństwo, wiele lat cierpiał na depresję. Na koncertach opowiada w jaki sposób został z niej uwolniony dzięki Bożej łasce i pomocy przyjaciół i lekarzy. Jego piosenki są nie tylko muzyczną terapią, ale przede wszystkim mocnym świadectwem całkowitego uzdrowienia. Teksty ściśle zakorzenione w biblii, niosą rozwiązanie, otuchę, nadzieję, pokój, wzbudzają wiarę.

Pierwszy utwór Word of God – nie pozostawia złudzeń co do radykalnych i bezkompromisowych przekonań Autora. Wielokrotnie powtarzany refren nawiązuje do Listu do Hebrajczyków 4,12-13: „Słowo Boże jest żywe, skuteczne i ostrzejsze niż obosieczny miecz i tak przenikliwe, że aż rozdziela spojenia i rdzenie duszy i ducha, a zdolne jest rozsądzać myśli i zamiary serca. Żadne stworzenie nie ukryje się przed Nim, lecz wszystko jest obnażone i odsłonięte dla oczu Tego, przed którym mamy zdać sprawę”. Już na samym początku płyty Jules stawia sprawę jasno – Sola scriptura. Żaden człowiek, ani żadna idea nie ma takiej mocy jak Słowo Boże. Jest ono skuteczne i pożyteczne do nauki, wykazywania błędów, do poprawy i wychowywania, jak pisze Jules nawiązując do drugiego listu do Tymoteusza.

Następna piosenka, trochę w stylu Leonarda Cohena The Lord Heals the Brokenhearted oparta jest na Psalmie 147: „Uzdrawia tych, których serce znękane, i rany ich opatruje”. Uzdrowienie serca jest bardzo powiązane z oddawaniem czci Bogu w duchu i w prawdzie. Wielki błąd popełnił kiedyś król Asa (2 Księga Kronik), gdy poważnie zachorował na nogi – nie zwracał się w tej chorobie do Boga, lecz tylko do lekarzy. Jules nie kwestionuje medycyny, psychologii, psychiatrii – w pełni korzystał z ich pomocy, ale w pierwszej kolejności powierza swoje sprawy Bogu.

Trzeci utwór Coming of the Lord – mówi o buncie przeciw Bogu, o antychryście i o końcu świata. Świadomość bliskości powtórnego przyjścia Chrystusa na ziemię skłania do refleksji nad sensem moich dzisiejszych decyzji.

Red Red Blood of Jesus zachęca do szukania światła w świecie ogarniętym ciemnością.

The Gift – „Ignorujemy Wąską Ścieżkę. Odwracamy twarz...decydujemy się odwrócić” - śpiewa Jules, jakby prorokując, że ludzkość nie chce i nie skorzysta z tego wielkiego daru jaki został jej dany.

Życie jest podróżą – „Życie to podróż wypełniona bliznami i wspomnieniami… Zmarnowane chwile, utracone horyzonty… Mętne myśli wydają się błędne… Starzejący się włóczęga, który przeminął z deszczem”. Wielu znanych wykonawców, gdy dochodzi do pewnego wieku, np. z siódemką z przodu, z mniejszą lub większą świadomością tego, co „po”, często śpiewa o życiu jako podróży, snuje refleksyjne opowieści o przemijaniu, podsumowują, rozliczają, wyciszają się, przekazują zasadę siania i zbierania. Dość wspomnieć nowe produkcje Marka Knopflera, Davida Gilmoura.

Siódma piosenka to utwór tytułowy. Scars. Gdy przyjrzymy się Julesowi na zdjęciach, a tym bardziej na żywo, zobaczymy wypisany na jego twarzy smutek, a jednocześnie radość. „Na mojej twarzy jest blizna… Odległy czas, odległe miejsce… Minęły lata, minęły lata… Otwórz swoje serce, otwórz oczy naprawdę szeroko”. Jakby zwracał się do poranionej psychicznie przyjaciółki : „Historia Twojej blizny nie określa, kim jesteś”.

Shake The Earth. Ponownie piosenka o końcu, o wstrząsach, o arogancji człowieka i blasku chwały Chrystusa, gdy każdy w końcu Go ujrzy, o zniszczeniu przeciwnika tchnieniem swoich ust.

W For you alone stwierdza, że w obliczu rozmaitych przeciwności i przeciwników, w obliczu zawodności ludzkiej pomocy, warto stawać przed Bogiem sam na sam. „W czasach paraliżujących kłopotów… W dniach ciemnej rozpaczy… Obciążony nieustającym smutkiem… Łapię rozrzedzone powietrze… Którzy przyjaciele mnie opuścili, którzy pozostali w tyle… Kto był okrutny i bez serca… Kto miał miękkie serce i był życzliwy? Tak, stanąć przed Twoim świętym tronem… Śpiewam..Śpiewam tylko dla Ciebie”.

Ostatnia piosenka I Will Give You Rest to delikatny walczyk, który jest prostoduszną zachętą na koniec, do nawiązania bliskiej, osobistej, prawdziwej i praktycznej relacji ze Zbawicielem ludzkości. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy zapracowani i obciążeni, Ja wam zapewnię wytchnienie. Moje jarzmo jest łatwe, moje jarzmo jest łatwe, Moje jarzmo jest łatwe, moje brzemię lekkie”.


strona Julesa:
mój wywiad z Julesem:

wtorek, 30 kwietnia 2024

Zamaskowany okultyzm

Bóg stworzył świat duchowy i materialny, a jeden z aniołów zbuntował się pociągając za sobą armię demonów. Szatan, wąż starodawny, smok, diabeł. Imituje to, co Boże, zwodzi ludzi, zawsze kłamie. Ma swoich sprzymierzeńców w systemie tego świata i w upadłej ludzkiej naturze: „Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata. I świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki” 1J 2,16-17. Dlatego Zło jest niezwykle atrakcyjne i fascynuje człowieka od samego początku, szczególnie takiego, który nie wierzy w istnienie szatana. Opakowane w rozrywkę (kulturę, sztukę, muzykę), niekonwencjonalną medycynę i religie (wszelkie mutacje New Age, sekty) osłabia czujność i prowadzi do nieszczęść. A zazwyczaj ludzie praktykujący np. Tai Chi Chuan, czy stawiający Tarota, czy uprawiający różne formy ezoterycznych terapii – nie kojarzą tragedii, które dzieją się w ich rodzinach, z tymi ich działaniami.

Okultyzm przybiera bardzo przyjazne formy, a nawet podszywa się pod chrześcijaństwo. Jeżeli w tej samej wypowiedzi usłyszymy słowa: mistrz Jezus, energia, świadomość - z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy ocenić ją jako naukę New Age. Przeważnie mamy do czynienia z ludzką kreatywnością, rzadko z ponadnaturalnymi zjawiskami. Tak, czy inaczej przeciwnik Boży ma się dobrze i odnosi wielkie sukcesy. W polityce, religiach, przemyśle rozrywkowym, w gospodarce (w styczniu tego roku na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos w Szwajcarii szamanka odprawiła swoje rytuały i dmuchnęła w czoła m.in. dyrektora Międzynarodowego Funduszu Walutowego, prezesa Banku Światowego; dyrektora generalnego IKEA).

Ostatnio obejrzałem (na kanale YT: 7 metrów pod ziemią) wywiad z wróżką przewidującą wydarzenia za pomocą kart Tarota. Stawiała np. diagnozę zdrowym aktorom grających chorych pacjentów w serialu „Dr House”, co, na koniec odcinka okazywało się prawdą. Ale również dawała nadzieję ludziom chorym na raka, przewidując, że guz jest niezłośliwy. Rozpoznała też usterkę w ogrzewaniu podłogowym i przewidziała katastrofę Smoleńską. Pani wróżka jest osobą bardzo elegancką, przyzwoitą, elokwentną, wzbudzającą zaufanie, posiadającą swoistą etykę pracy. Chce dawać ludziom to, czego najbardziej potrzebują – nadzieję i wiarę; chce im przepowiadać rzeczy dobre: miłość, zdrowie i pieniądze. Nie nadużywa i nie nadwyręża kart do spraw błahych (np. ktoś ją pytał, czy dojedzie gdzieś na uszkodzonej oponie), nie mówi o sprawach pesymistycznych.

Znam chrześcijan, którzy chodzą do wróżki szukając rozwiązań w kartach, znam też chrześcijanina, który zajął się Tarotem na „pełen etat”. Znam też chrześcijan, którzy wyolbrzymiają działania wiary (czy to nie graniczy z wizualizacją?), kosztem innych wartości i innych wierzących. Trzeba by poddać w wątpliwość ich chrześcijaństwo, lub jest ono połowiczne. Biblia ostrzega przed lekceważącym traktowaniem Boga (Łk 17,26), stan takiego człowieka może być siedem razy gorszy niż przed jego takim powierzchownym nawróceniem. Jezus nie ma nic wspólnego z takimi ludźmi, chociażby powoływali się na Jego imię uzdrawiając, lub czyniąc cuda (Mat 7,22-23).

Przeraża historia wychowywanej na szkółce niedzielnej Doreen Irvine, która „wdrażając się w coraz to nowe arkana magii zaszła w tej dziedzinie wysoko, osiągnęła takie stopnie wtajemniczenia, jakie były udziałem najsłynniejszych magów Zachodu Eliphasa Leviego, Aleistera Crowleya, Papusa”. Opisuje to w autobiografii „Byłam czarownicą”.

Jednak większość rzekomych cudów i zjawisk ponadnaturalnych to zwyczajne złudzenia optyczne, lub placebo, lub wielka potęga ludzkiego umysłu, lub przeduchowiona wyobraźnia. Szczególnie dzisiaj - w czasach rozwoju i możliwości AI - wiele można skutecznie podrobić. A praktyka praktykujących czyni ich mistrzami. Biznes wszak to potężny. „Moim zdaniem większość osób nie jest w stanie odróżnić prawdziwego zjawiska paranormalnego od oszustwa” – mówi jeden ze słynnych iluzjonistów Andre Kole, autor książki „Cuda czy magia?”. Pisarz zbadał tysiące seansów spirytystycznych oraz filipińskich uzdrowień, postrzegań pozazmysłowych ESP (psi), proroctw mormońskich, horoskopów, hipnozy, UFO  i wszystkie zdemaskował i uznał jako mistyfikacje. Świetnie to też pokazuje film „Zaułek koszmarów” z 2021 roku z Bradleyem Cooperem i Cate Blanchett. Bohaterowie wykorzystując naiwność nowojorskich elit, doszli do wielkiej wprawy dzięki dedukcji, obserwacji i wyuczonym oraz wyćwiczonym technikom iluzji, psychologii i umiejętności manipulacji tłumem.

Często też bardzo chcemy, aby wydarzyło się coś, co pasowałoby do ideologii, którą w nas wszczepiono. Przybiera to wymiar społeczny, gdy mówimy o np. reinkarnacji lub cudach eucharystycznych. O tych ostatnich rozmawiałem niedawno (w atmosferze wzajemnego szacunku) z przyjaciółmi – katolikami, którzy twierdzą, że mięsień serca Chrystusa jest ciągle w agonii, że jego męczeństwo trwa, objawia się to w krwawiącej hostii. Jakkolwiek tłumaczą to katoliccy duchowni – Biblia jednoznacznie temu zaprzecza w wielu miejscach, chociażby w rozdz. 9 i 10 Hebr: „Chrystus bowiem wszedł nie do świątyni zbudowanej rękami, będącej odbiciem prawdziwej, ale do samego nieba, aby teraz reprezentować nas przed obliczem Boga. Wszedł też nie po to, aby wciąż na nowo ofiarowywać siebie samego — a tak czyni arcykapłan, gdy co roku wchodzi do świątyni z cudzą krwią. Gdyby tak było w przypadku Chrystusa, musiałby On cierpieć wiele razy od powstania świata. Tymczasem On po to ukazał się obecnie, raz przy końcu wieków, aby przez ofiarowanie samego siebie usunąć grzech” Hbr 9, 24-26 oraz „Tam, gdzie jest przebaczenie, nie ma już potrzeby składania ofiary za grzech” Hbr 10,18.

Niby badali taką krew „niezależni” naukowcy, lecz nie wszyscy są zgodni. W marcu tego roku Profesor Mirosław Parafiniuk, kierownik Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, stwierdził obecność tkanki mięśniowej i zdegradowane ludzkie DNA. Badacze nie otrzymali jednak oryginalnej próbki: „Otrzymaliśmy ją w formie bloczku parafinowego. Cechą takich próbek jest duże niebezpieczeństwo ich zanieczyszczenia wynikające z procedury przygotowywania tkanek do badań histopatologicznych. Oznacza to, że do próbki mogą się dostać różne zanieczyszczenia, także ludzkie DNA, bo przechodzi ona przez wiele rąk. Zawsze bardziej miarodajne jest badanie dowodu wyjściowego. Gdyby taki materiał miał zostać zbadany w sprawie kryminalnej, jego wartość byłaby niewielka”. Sprawcą całego zamieszania mogła być bakteria serratia marcescens, zwana po polsku pałeczką cudowną lub pałeczką krwawą.

***

Prawdziwe chrześcijaństwo widzi zakłamaną duchową rzeczywistość na świecie (2Kor2,11) i podczas gdy ludzie walczą przeciwko ludziom, chrześcijanie są uzbrojeni duchowo i wiedzą, że ich walka nie jest skierowana przeciw człowiekowi, „ale przeciw zwierzchnościom, przeciw władzom, przeciw rządcom ciemności tego świata, przeciw duchowemu złu na wyżynach niebieskich” Ef 6,12.
Mamy więc z jednej strony ludzi spragnionych cudów, szukających znaków, poddających się rozmaitym zabobonom, wykorzystanych przez systemy tradycji religijnych lub mistrzów iluzji, lub zwodnicze duchy; a z drugiej strony racjonalistów, ubóstwiających naukę, wyniosłych gnostyków charakteryzujących się nadmierną wiarą we własną wartość i możliwości.

„I tak, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego. On jest dla Żydów powodem upadku, a dla pogan głupstwem, jednakże dla powołanych, tak Żydów, jak i Greków, jest Chrystusem – mocą i mądrością Bożą” 1Kor 1,22-24.

***

Przeglądając Biblię i historię ludu Bożego wyraźnie widzimy od samego początku Boży zakaz kontaktu ze światem pozagrobowym. Takie praktyki zawsze mają bolesne konsekwencje. A mężów Bożych, posłusznych Jego woli Bóg obdarza swoimi duchowymi darami. Nie po to Bóg oddał Swojego Syna jako ofiarę za grzech, aby ludzie szukali rady, pokoju i szczęścia poza Swoim Wszechmogącym Stwórcą. Oto kilkanaście wybranych fragmentów Pisma Świętego:

 

„Nie będziecie wróżyć ani czarować” 3Moj 19,26

„Niech nie znajdzie się u ciebie ani wróżbita, ani wieszczbiarz, ani guślarz, ani czarodziej” 5Moj 18,10

„Gdyż nieposłuszeństwo jest takim samym grzechem, jak czary, a krnąbrność, jak bałwochwalstwo i oddawanie czci obrazom” 1Sm 15,23

 „Ale ty [Panie] opuściłeś swój lud, dom Jakuba, gdyż pełen jest obrzydliwości wschodu i są oni wróżbitami jak Filistyni” Iz 2,6

„A gdy wam powiedzą: Radźcie się wywoływaczy duchów, idźcie do wróżbitów, ćwierkających i szemrzących zaklęcia, to czy lud nie ma się radzić swojego Boga? Czy w sprawie żywych ma się radzić umarłych?” Iz 8,19

„A teraz słuchaj tego, lubieżnico, co mieszkasz bezpiecznie, co myślisz sobie: "Ja i nikt więcej! Nie siedzę jak wdowa, nie zostanę bezdzietna!" Lecz przyjdzie na ciebie i jedno, i drugie, nagle, jednego dnia; bezdzietność i wdowieństwo bez miary spadnie na ciebie mimo twoich licznych czarów i twoich nader wielu zaklęć. Opierałaś się na swej przewrotności, mówiłaś: "Nikt mnie nie widzi". Twoja mądrość i twa wiedza: one cię zwiodły. Pomyślałaś sobie: "Ja i nikt więcej!" Spotka więc ciebie nieszczęście; nie będziesz znała na nie zaklęcia. Spadnie na ciebie klęska nie zdołasz jej odwrócić. Przyjdzie na ciebie nagle zguba, jakiej sobie nie wyobrażasz. Obstawaj przy swych zaklęciach i przy swoich licznych czarach, którymi zajmowałaś się od swojej młodości. Może z nich skorzystasz, może lęk wywołasz? Natrudziłaś się z wielu swymi doradcami; niech się stawią i niech cię wybawią modlący się do nieba, ci, którzy wpatrują się w gwiazdy, obwieszczają w każdym miesiącu to, co się ma tobie wydarzyć. Oto są jak plewy - ogień je pochłania. Nie mogą się uratować z mocy płomieni. Nie są to rozżarzone węgle, co grzeją, ognisko, przy którym można odpocząć. Tak dzieje się z tymi, z którymi się trudziłaś od młodości - z twymi czarownikami: błądzą jeden przez drugiego, żaden cię nie wybawi!” Iz 47,8-15

„Pozbawię cię magii i nie będzie już u ciebie wróżbitów” Mi 5,11

„Jozjasz usunął także wywoływaczy duchów i zmarłych, domowe posążki bóstw, bożki i wszystkie inne ohydne bóstwa, które widziano w ziemi Judy i w Jerozolimie. Chciał bowiem wypełnić wymagania Prawa, zapisane w księdze, którą znalazł kapłan Chilkiasz w domu PANA” 2Krl 23,24

„Wy więc nie słuchajcie waszych proroków ani wróżbitów, ani głoszących własne sny, ani przepowiadających rzeczy przyszłe, ani waszych czarowników. Nie wierzcie, gdy wam będą mówić, że was ominie jarzmo Babilonu” Jr 27,9

„Wtedy król rozkazał zwołać magów, astrologów, czarowników i Chaldejczyków, aby opowiedzieli królowi jego sen. Przyszli więc i stanęli przed królem” Dn 2,2

„Wtedy Danielowi została objawiona ta tajemnica w nocnym widzeniu, za co Daniel błogosławił Bogu nieba. Daniel powiedział: Niech będzie błogosławione imię Boga na wieki wieków, bo mądrość i moc do niego należą; On zmienia czasy i okresy, usuwa królów i ustanawia królów. Daje mądrość mądrym, a wiedzę rozumnym; On objawia rzeczy głębokie i ukryte, wie, co jest w ciemności, a światłość z nim mieszka. Ciebie, Boże moich ojców, wysławiam i chwalę za to, że dałeś mi mądrość i moc, że oznajmiłeś mi teraz to, o co cię prosiliśmy. Oznajmiłeś nam bowiem sen króla” Dn 2,19-23

„Przybędę do was na sąd i natychmiast stanę jako świadek przeciwko uprawiającym czary i przeciwko cudzołożnikom, i przeciwko krzywoprzysięzcom, przeciwko uciskającym najemnika, wdowę i sierotę oraz gnębiącym przybysza, przeciwko tym, którzy się Mnie nie boją − mówi PAN Zastępów” Ml 3,5

„Wkładali zatem na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego. Kiedy Szymon spostrzegł, że Duch bywa udzielany przez wkładanie rąk apostołów, przyniósł im pieniądze i powiedział: Dajcie i mnie tę władzę, aby ten, na kogo włożę ręce, otrzymywał Ducha Świętego. Piotr odpowiedział mu jednak: Niech twe srebro przepadnie wraz z tobą, ponieważ sądziłeś, że dar Boga można nabyć za pieniądze. Nie masz cząstki ani udziału w tym poselstwie, gdyż twoje serce nie jest szczere wobec Boga. Opamiętaj się więc i odwróć od tego zła. Proś też Pana, czy nie mógłby ci być przebaczony zamysł twojego serca. Bo widzę, że jesteś pogrążony w gorzkiej żółci i zniewolony przez nieprawość” Dz 8,17-23

„Przeszedłszy całą wyspę aż do Pafos, spotkali pewnego czarnoksiężnika, fałszywego proroka Żyda, imieniem Bar-Jezus, który należał do otoczenia prokonsula Sergiusza Pawła, człowieka rozumnego. Ten, przywoławszy Barnabę i Saula, pragnął posłuchać Słowa Bożego. Lecz wystąpił przeciwko nim czarnoksiężnik Elymas, tak bowiem brzmi w tłumaczeniu jego imię, starając się odwrócić prokonsula od wiary. A Saul, zwany też Pawłem, napełniony Duchem Świętym, utkwił w nim wzrok i rzekł: O, pełny wszelkiego oszukaństwa i wszelkiej przewrotności, synu diabelski, nieprzyjacielu wszelkiej sprawiedliwości! Nie zaprzestaniesz ty wykrzywiać prostych dróg Pańskich? Oto ręka Pana spocznie na tobie! Oślepniesz i przez pewien czas nie będziesz oglądał słońca! Na te słowa mag ociemniał i błądząc bezradnie dookoła, prosił, by go ktoś wziął za rękę i poprowadził” Dz 13,6-11

„A gdyśmy szli na modlitwę, zdarzyło się, że spotkała nas pewna dziewczyna, która miała ducha wieszczego, a która przez swoje wróżby przynosiła wielki zysk panom swoim. Ta, idąc za Pawłem i za nami, wołała mówiąc: Ci ludzie są sługami Boga Najwyższego i zwiastują wam drogę zbawienia. A to czyniła przez wiele dni. Wreszcie Paweł znękany, zwrócił się do ducha i rzekł: Rozkazuję ci w imieniu Jezusa Chrystusa, żebyś z niej wyszedł. I w tej chwili wyszedł” Dz 16,16-18

„I wielu z tych, którzy się zajmowali sztukami magicznymi, znosiło księgi i paliło je wobec wszystkich. Obliczono ich wartość i stwierdzono, że wynosi pięćdziesiąt tysięcy srebrników (utrzymanie 1000 robotników przez 2 miesiące - około 10 mln zł - sic!). Tak potężnie rosło i umacniało się słowo Pańskie” Dz 19,19-20

„Wiadomo, co się bierze z ciała: bałwochwalstwo, czary, nieprzyjaźnie, spór, zazdrość, wybuchy gniewu, samolubstwo, poróżnienia, odstępstwa” Ga 5,19-20

„Pozostali ludzie, którzy nie zginęli od tych plag, nie odwrócili się od dzieł swoich rąk. Nie przestali oddawać pokłonu demonom oraz złotym, srebrnym, miedzianym, kamiennym i drewnianym bożkom, co nie potrafią ani widzieć, ani słyszeć, ani chodzić. Nie odwrócili się także od swych morderstw ani od czarów, ani od nierządu, ani od kradzieży” Ap 9,20-21

„A losem tych, którzy są tchórzliwi i niewierni, i czynią to, co obrzydliwe, i morderców, i dopuszczających się nierządu, i uprawiających czary, i bałwochwalców, i wszelkiego rodzaju kłamców będzie jezioro płonące ogniem i siarką. To jest śmierć druga” Ap 21,8

„Na zewnątrz pozostaną ludzie bez skrupułów, czarownicy, nierządnicy, zabójcy, bałwochwalcy oraz każdy, kto kocha kłamstwo i się go dopuszcza” Ap 22

 

Rzeczywistością jest Chrystus

„Cały świat leży w mocy Złego” (1J 5,19). Nie ma takiej możliwości by jakikolwiek Homo sapiens mógł przechytrzyć duchowe zbuntowane byty. Każdy człowiek nieświadomie im służy (czasem świadomie). Jedynym wyjściem jest mądrość Bożego Słowa i zaufanie Chrystusowi. Tylko całkowite zawierzenie, oddanie Mu swojego życia, serca, umysłu gwarantuje odpieranie i gaszenie każdego rozżarzonego pocisku Złego (Ef 6,16). Nie ma się co łudzić, że np. praktyka chrztu niemowląt lub Pierwsza Komunia święta dają jakiekolwiek duchowe zabezpieczenie lub wprowadzają do Kościoła. Tylko wiara wzbudzona przez Boga, oparta na Jego Słowach, w posłuszeństwie Duchowi Świętemu wprowadza człowieka do Wiecznego Królestwa Chrystusa, które rozpoczyna się już w doczesności. Nie ma co Bogu dawać tylko świeczki, całkowite zaufanie Bogu to pewność zbawienia i rozpoznanie celu i kulis duchowości w doczesnym życiu. Rzeczywistością i Prawdą jest sam Chrystus, ponieważ „Rozbroił nadziemskie władze i zwierzchności, i wystawił je na pokaz, odniósłszy w nim triumf nad nimi” Kol 2,15. Przeciwieństwem iluzji jest rzeczywistość i zdrowy rozsądek. Mimo, że większość ludzi woli również dawać diabłu ogarek, ewangelia ciągle jeszcze przynagla: „Wchodźcie przez ciasną bramę, gdyż przestronna jest brama i szeroka droga, która prowadzi do zguby, i wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą” Mt 7,13.

***

Ledwie zarysowałem ten temat, niektóre myśli zaczerpnąłem z książek, które polecam.

Steve Russo – Zabawy z szatanem
Andre Kole – Cuda czy magia?
Samuel Pfeifer - Czy zdrowie za wszelką cenę?
Roger Elwood – Sataniści
Dave Hunt – Zwiedzione chrześcijaństwo
Dave Hunt – Inwazja okultyzmu
Dave Hunt – Psychologia i Kościół
Vaughn Allen – Zwycięstwo nad demonami
Kurt Koch - Pomiędzy wiarą a okultyzmem
John MacArthur – Niewidzialny przeciwnik
Michael Green - Wierzę w klęskę szatana
James W Sire - Światy wokół nas
Josh McDowell - Oszukani
Doreen Irvine – Byłam czarownicą

sobota, 23 marca 2024

Idźcie i kupcie sobie.

„Wtedy podobne będzie Królestwo Niebios do dziesięciu panien, które, wziąwszy lampy swoje, wyszły na spotkanie oblubieńca. A pięć z nich było głupich, pięć zaś mądrych. Głupie bowiem zabrały lampy, ale nie zabrały z sobą oliwy. Mądre zaś zabrały oliwę w naczyniach wraz z lampami swymi. A gdy oblubieniec długo nie nadchodził, zdrzemnęły się wszystkie i zasnęły. Wtem o północy powstał krzyk: Oto oblubieniec, wyjdźcie na spotkanie. Wówczas ocknęły się wszystkie te panny i oporządziły swoje lampy. Głupie zaś rzekły do mądrych: Użyczcie nam trochę waszej oliwy, gdyż lampy nasze gasną. Na to odpowiedziały mądre: O nie! Gdyż mogłoby nie starczyć i nam i wam; idźcie raczej do sprzedawców i kupcie sobie. A gdy one odeszły kupować, nadszedł oblubieniec i te, które były gotowe, weszły z nim na wesele i zamknięto drzwi. A później nadeszły i pozostałe panny, mówiąc: Panie! Panie! Otwórz nam. On zaś, odpowiadając, rzekł: Zaprawdę powiadam wam, nie znam was” Mt. 25, 1-12.

Świat jest tak skonstruowany, że za wszystko trzeba zapłacić. Nie ma prawie nic za darmo. Fundacje, czy kościoły obdarowują, ale za zarobione wcześniej przez kogoś środki. Niektórzy cieszą się socjalnym wsparciem od państwa, ale ktoś musiał wcześniej na to ciężko pracować. Płacimy w luksusie i w biedzie. Kupowanie i sprzedawanie przewija się przez całą historię ludzkości i będzie trwało aż do nagłego przyjścia Chrystusa.
Podobnie też było za dni Lota: Jedli, pili, kupowali, sprzedawali, szczepili, budowali. A w dniu kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba ogień z siarką i wytracił wszystkich. Tak też będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi” Łk. 17,28-30.

Jednak nie płacimy, gdy ktoś da nam prezent, nie płacimy za uśmiech, przyjaźń, miłość. Małżeństwo jest darmowe: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, i połączy się z żoną swoją, a tych dwoje będzie jednym ciałem. Tajemnica to wielka, ale ja odnoszę to do Chrystusa i Kościoła” Ef. 5,31-32. Gdyby żona musiałaby płacić mężowi za to, że jest jej mężem – taki związek nie mógłby się nazywać małżeństwem. Podobnie jest ze zbawieniem. Gdyby człowiek chciał zapracowywać na nie – nie mógłby być zbawiony: „A temu, kto pracuje, zapłata nie jest uznana za łaskę, ale za należność. Temu zaś, kto nie pracuje, lecz wierzy w tego, który usprawiedliwia bezbożnego, jego wiara zostaje poczytana za sprawiedliwość” Rz.4,4-5. Jeżeli myślimy, że Bóg dokonał 99,99 % w kwestii mojego zbawienia, a do mnie należy jedna setna procenta – będziemy potępieni. Polegniemy, gdy nasze osiągnięcia, nasze zabiegi i uczynki w kwestii zdobycia zbawienia staną się podstawą jej pewności. Ktoś mądrze powiedział:
„Uczynkowość jest dobrym przyjacielem, lecz złym zbawicielem. Jeśli diabeł nie odwiedzie nas od wykonywania pobożnych obowiązków, to jego następną taktyką będzie przekonanie nas, abyśmy uczynili z nich fundament naszej wiary, bo jeśli zaniedbamy nasze uczynki, to nasze dusze będą zrujnowane. Poleganie na własnej sprawiedliwości jest przeciwne Bożej sprawiedliwości. Jawna niegodziwość zabija tysiące, ale ludzka sprawiedliwość zabija znacznie więcej ludzi! Jawne grzechy są szeroką drogą, prowadzącą do piekła; ale ufanie swoim „pobożnym uczynkom” jest tą samą drogą, choć wydaje się bardziej „czysta”. Bezbożni ludzie i „dobrzy ludzie” spotkają się w końcu w tym samym miejscu”.
A natura ludzka ciągle chce być dobra, sprawiedliwa, chce zapłacić, dorzucić się, mieć swój udział, zasługę, chce zaskoczyć, zaimponować swoją inwencją, chce pokazać, że daje radę wyjść z najgorszych brudów swego życia i to przyczyni się do jej zbawienia, a nie wie, że tym samym sprzeciwia się Bogu i mija się z celem. Jest to w rzeczy samej egoizm. Nauczyciel biblijny Lawrence J. Crabb powiedział: 
„Upadła ludzka świadomość jest świetnym narzędziem okłamywania samego siebie. Może ona dopuszczać do siebie tylko te motywy naszego działania, które zachowują wypielęgnowany obraz nas samych jako dobrych i życzliwych ludzi, a wypierać, lub przynajmniej ukrywać przyziemne, egocentryczne cele, do których naprawdę dążymy. Tylko Duch Boży ukazując nam Swoją prawdę objawioną w Piśmie Świętym może dokonać przekroju naszych zakłamanych serc i odsłonić nasze egoistyczne motywacje. Dlatego musimy wciąż otwierać się na Jego oświecające działanie.”
Ofiara Chrystusa na krzyżu dokonała się raz na zawsze: „Jedną bowiem ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, których uświęca” Hbr. 10,14., nie musi być powtarzana, nie potrzeba specjalnej osoby, która pośredniczy w odpuszczaniu grzechów, nie potrzeba szczególnych ceremonii, liturgii, poświęceń. List do Hebrajczyków zwraca na to szczególną uwagę - zobacz też Hbr. 10,10; 7,27; 9,12; 9,26; 9,28; 10,2.

Głupie panny z przypowieści niestety nie weszły na wesele. Panny te przyzwyczajone lub nauczone były, że do ofiary Chrystusa trzeba coś dodać od siebie. Owszem,  hołdowały 
chrześcijańskim wartościom, były przeciwko aborcji, kochały Chrystusa, angażowały się religijnie, czekały na Jego przyjście, lecz nigdy nie porzuciły systemu uznawania własnej sprawiedliwości, własnego wkładu. Wiedziały o tym mądre panny i pewnie niejednokrotnie powtarzały im: „wyjdźcie z niego mój ludu! Niech nie spadną na was skutki jego grzechów ani ciosy jego klęsk” Obj. 18,4; oraz: nie wracajcie do swojej głupoty, zbawienie jest bardzo blisko was (Ps. 85,8-9). Końcowa scena tej przypowieści jest dramatyczna. Mądre panny nie mogą się podzielić zbawieniem: „O nie! Gdyż mogłoby nie starczyć i nam i wam; idźcie raczej do sprzedawców i kupcie sobie”. Zbawienie to sprawa indywidualna. Każdy człowiek musi sam przed Bogiem podjąć decyzję, czy chce Mu służyć, czy chce Mu oddać całe swoje serce i życie. „Ale co powiada Pismo? Blisko ciebie jest słowo, w ustach twoich i w sercu twoim; to znaczy, słowo wiary, które głosimy. Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz.” Rz. 10, 8-9. Nie daje zbawienia przynależność do jakiegoś kościoła, urodzenie w chrześcijańskiej rodzinie, religijna uczynkowość, ani nazywanie się chrześcijaninem. Apostoł Paweł był przerażony i przejęty religijnością swoich rodaków: „Bo muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu” Rz. 10,2.  I niestety tą drogą nie da się osiągnąć usprawiedliwienia przed Bogiem. „Dlaczego? Dlatego, że było to nie z wiary, lecz jakby z uczynków; potknęli się oni o kamień obrazy” Rz. 9,32

Panny głupie poszły za radą mądrych i udały się do sprzedawców. Ale rada mądrych nie była rzeczywistym rozwiązaniem problemu, mówiły raczej one: Jeżeli tak bardzo upierałyście się w kwestii zapracowywania na zbawienie, w kwestii sakramentów, odpustów, samousprawiedliwiania się lub samooskarżania, to idźcie do sprzedawców waszego zbawienia, którzy i tak was oszukiwali i i tak nic wam to znowu nie da. Czemu nas nie posłuchałyście wcześniej?

Być może proponuję tu nieco inne spojrzenie na przypowieść o pannach niż zazwyczaj się słyszy, jednak oczywistym jest, że cały świat, w tym nasz kraj również, trwa w mocy złego (1J. 5,19), a zwiedzenie religijne i laicyzacja społeczeństwa postępuje jak nigdy dotąd i niewielu znajduje drogę zbawienia (Mat. 7,14), a Bóg nie raz zachęcał człowieka do pełnego i prostolinijnego zaufania Mu i porzucenia bezwartościowego, niesycącego handlu: „Nuże, wszyscy, którzy macie pragnienie, pójdźcie do wód, a którzy nie macie pieniędzy, pójdźcie, kupujcie i jedzcie! Pójdźcie, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia wino i mleko! Czemu macie płacić pieniędzmi za to, co nie jest chlebem, dawać ciężko zdobyty zarobek za to, co nie syci?” Iz. 55,1-2. „Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony (uratowany), ale kto nie uwierzy, będzie potępiony” Mk. 16,16.

Jeżeli jako podstawę mego działania w życiu przyjmę to, co Chrystus już raz na zawsze dla mnie zrobił, zacznę doświadczać jak rzeczywiste jest bezpieczeństwo, które mam w Nim. A całe moje działanie będzie z tego wynikać. „Ten, kto w niego wierzy, nie będzie zawstydzony”, Rz. 10,11. Panny głupie zostały bezpowrotnie zawstydzone, a dokładniej słowo greckie użyte tu oznacza: zhańbione. Oblubieniec stwierdził: „nie znam was”. W tym momencie nie miały już szansy na jakąkolwiek decyzję. Jeżeli Bóg był konsekwentny w starożytności, tym bardziej te słowa są przestrogą współcześnie:
"Przez czterdzieści lat brzydziłem się tym pokoleniem. Stwierdziłem, że to lud, który sercem trwa przy błędzie, ludzie, którzy nie rozpoznali moich dróg. Dlatego przysiągłem w swoim gniewie: Nie wejdą do mojego odpoczynku" Ps. 95,10-11
Natomiast mądre panny weszły na wspaniałe wesele, ponieważ cały czas trwały we wierze, służyły Bogu dlatego, że On uczynił dla nich coś wielkiego, a nie dlatego żeby zaskarbić sobie zbawienie.
A teraz, dzieci, trwajcie w nim, abyśmy, gdy się objawi, mogli śmiało stanąć przed nim i nie zostali zawstydzeni przy przyjściu jego” 1J. 2,28.

Zbawienie to kwestia tu i teraz, a nie ulotnej nadziei, że może kiedyś..., jeżeli będę wystarczająco dobry... Mądre panny już dawno były pewne swojego zbawienia i nie było w tym nic zarozumiałego lecz był to przejaw życia opartego ściśle na Bożych Słowach, na Bożych obietnicach. „To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie żywot wieczny” 1J. 5,13

***
Poniżej fragment książki Jamesa G. McCarthy - "Ewangelia według Rzymu" z rozdziału pt.: "Ostateczne przeznaczenie".











środa, 6 marca 2024

Quidam - Pod niebem czas

W tych dniach, po 22 latach, nakładem wydawnictwa GAD records ukazała się zremasterowana reedycja legendarnego, trzeciego albumu Quidam – Pod niebem czas ( z dodatkowym utworem „Rzeka wspomnień”). Wcześniejsze dwie reedycje (z 96 i 98r) ukazały się w 2021 roku (pierwsza płyta ze słynnym „Sanktuarium”, tym razem dodatkowo z wersją nagraną na nowo w tym roku) i 2023 roku (Sny aniołów). Na wszystkich trzech główny wokal należał do Emilii Derkowskiej.


Ich porcupinowo-zeppelinowo-crimsonowy muzyczny patchwork często zachwycał mnie w tamtych latach. Słowa owinięte aksamitem światła, po nitce do źródła pokazywały rejony rzeczywistości dobrze mi już znanej acz w idealnym stroju skrojonym na miarę moich ówczesnych pęknięć.


„Uczę się słuchać… Twojej twarzy szukam przez kolejny dzień…. Odkryłam dziś, że to co czuję nie musi prawdą być... Za parawanem wspomnień zawieszam cienia płaszcz… Pejzaże lat pokryły ciemności… Wieje wiatr tam, gdzie chce…”

Podobnie jak na drugiej płycie tekstami zajęła się Emilia, która po trzeciej płycie opuściła zespół i zasiliła szeregi TGD, ale to już inna historia. Następnie, z oczywistych przyczyn :) zmieniła nazwisko na Nazaruk i razem z mężem brali udział jeszcze w nagraniu piosenki „Kinds Of Solitude At Night” na piątej płycie Quidam – Alone Together.

Czy ktoś pod polskim niebem kiedyś stworzy coś podobnego...??? Kto dziś w ogóle kupuje płyty CD? A kto dziś jeszcze słucha muzyki... tak żeby usłyszeć...?

* płyty Quidam do nabycia w GAD records: 


sobota, 2 marca 2024

Czy chrześcijaństwo hejtuje?


Coraz częściej mówi się, że chrześcijanie zgrywają ważniaków, puszą się, wywyższają nad innych. Słyszymy więc: A ty co? świętszy od papieża? Kim jesteś żeby twierdzić to i tamto? Jakim prawem zwracasz mi uwagę? Zajmij się swoją religią zamiast niepokoić Bogu ducha winnych ludzi swoimi sądami.

Staram się zrozumieć oburzenie i odwet niechrześcijan, gdy zarzuca się im: "Głupi rzekł w sercu swoim nie ma Boga" (Ps53), "Mają  gorliwość dla Boga, nie opiera się ona jednak na właściwym poznaniu"(Rz10), Tak -wszyscy jesteśmy stworzeniami Bożymi, ale nie wszystkim Bóg dał prawo do nazywania się Jego dziećmi (J1), "Ludzie twardego karku i opornych serc i uszu, wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu" (Dz7). Jednak chrześcijaństwo jest religią pojednania człowieka z Bogiem. Źle rozumiane napominanie jest w rzeczywistości wołaniem do ludzkości: „Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan, szczęśliwy człowiek, który się do Niego ucieka.” Ps 34,9. 

A całą postawę chrześcijanina można streścić w tych słowach:

„Dzięki składam temu, który mnie wzmocnił, Chrystusowi Jezusowi, Panu naszemu, za to, że mnie uznał za godnego zaufania, zleciwszy mi tę służbę, mimo to, że przedtem byłem bluźniercą i prześladowcą, i gnębicielem, ale miłosierdzia dostąpiłem, bo czyniłem to nieświadomie, w niewierze. A łaska Pana naszego stała się bardzo obfita wraz z wiarą i miłością, która jest w Chrystusie Jezusie. Prawdziwa to mowa i w całej pełni przyjęcia godna, że Chrystus Jezus przyszedł na świat, aby zbawić grzeszników, z których ja jestem pierwszy. Ale dlatego miłosierdzia dostąpiłem, aby na mnie pierwszym Jezus Chrystus okazał wszelką cierpliwość dla przykładu tym, którzy mają weń uwierzyć ku żywotowi wiecznemu. A królowi wieków, nieśmiertelnemu, niewidzialnemu, jedynemu Bogu, niechaj będzie cześć i chwała na wieki wieków. Amen”. 1Tym 1,12-17.

Pomijając hipokryzję i niedojrzałość niektórych chrześcijan, przez których niestety inni brzydzą się Biblią, trzeba z całą stanowczością stwierdzić co następuje:

1. Chrześcijanin to człowiek, który wcześniej był bluźniercą (oszczercą), prześladowcą i gnębicielem. W różnym stopniu u  różnych ludzi się to przejawia, ale niechęć do chrześcijaństwa każdy ma w swoich duchowych genach. Bluźniercą, prześladowcą i gnębicielem jest każdy człowiek nie tylko poprzez nienawiść, morderstwa i cwaniactwo, ale też przez obojętność, neutralność, religijność i tzw. ludzką dobroć.

2. Chrześcijanin to człowiek, który żył wcześniej w niewierze i nieświadomości. Chociażby nie wiem jak się zaklinał, że jest wierzący, że ma pełną świadomość, to jednak rodzi się bez zbawczej, Chrystusowej wiary i trwa bez niej aż do śmierci, chyba, że zrodzi się duchowo przez objawienie samego Króla Wieków, ochrzci się i stanie się uczniem Chrystusa.

3. Chrześcijanin żyje w pełnej świadomości tego, co się z nim stało, kim był i kim jest teraz. Wzrasta w pokorze i pewności swojego zbawienia - wie, że jest „najmniejszym ze wszystkich świętych” Ef. 3,8. i że „jest pierwszym z grzeszników”, ale też że została okazana mu łaska i ma Boży autorytet, dzięki któremu mogą nawrócić się inni. Doskonały Bóg używa niedoskonałych ludzi, których wybrał. David Pawson - brytyjski kaznodzieja i teolog tak napisał o autobiografii pt: "Prawda jest jeszcze gorsza": "Lata temu pewni ludzie w Walii zaczęli rozpuszczać o mnie całkowicie nieprawdziwe i bolesne plotki. Tym samym zamknęli przede mną drzwi wielu kościołów. Zwróciłem się więc do Boga i zacząłem skarżyć się na tę sytuację. Powiedziałem: 'Boże, boli mnie to! Ci ludzie opowiadają kłamstwa, które uniemożliwiają mi służbę dla Ciebie'. I wtedy Pan przemówił do mnie tak wyraźnie, jakbym słyszał swój własny głos: 'Dawidzie, najgorsze, co mogą o tobie powiedzieć, nie jest tak złe, jak prawda o tobie'. Z ulgą wybuchnąłem śmiechem, bo zdałem sobie sprawę z tego, że oni nie mają pojęcia o tym, co we mnie jest najgorsze. I w ten sposób moja autobiografia zyskała tytuł."

4. Chrześcijaństwu została zlecona misja: „W miejsce Chrystusa sprawujemy poselstwo, tak jakby Bóg upominał was przez nas. W miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem” 2Kor 5,20. W miejsce Chrystusa prosimy muzułmanów, buddystów, wyznawców hinduizmu, ateistów, agnostyków, Świadków Jehowy i wszystkich religijnych ludzi, dla których Chrystus i Jego Słowo nie są jedynym źródłem i normą wiary – pojednajcie się z Bogiem.

sobota, 3 lutego 2024

Metanoia

Podczas gdy UE nakazuje rolnikom ugorowanie 4% ziemi, ekumenizm rośnie w siłę, koncerny produkują elektryczne samochody, a z powodu wojen i przemocy giną miliony ludzi -  ciągle jeszcze „ziemia jest pełna Jego łaski” Ps. 33,5, ciągle jeszcze Bóg okazuje cierpliwość, ale wkrótce to się zmieni. Co może uchronić człowieka przed nadchodzącymi wydarzeniami Apokalipsy?


Metanoia 

Metanoi – zmiany myślenia - doświadcza każdy człowiek w rozmaitych sytuacjach. Zmieniamy myślenie ucząc się w szkole, podczas terapii, popełniając błędy. Zmieniamy myślenie w różnych sferach życia – w rozwoju osobistym, społecznym, religijnym, filozoficznym itp. Na przykład w buddyzmie, do którego mam duży sentyment (choć raczej do ludzi, a nie do systemu),  terminem metanoia określa się wewnętrzną przemianę, której podlega nie tyle nasze nastawienie intelektualne, ile raczej wymiar, jaki zawsze i wszędzie uważany był za rzeczywistość głębszą. Wyraża się to w Satori, czyli w fundamentalnym wydarzeniu wewnętrznym, w gwałtownym przełomie egzystencjalnym odpowiadającym w istocie temu, co nazywa się „przebudzeniem”. Satori jest czymś, co wiedzie człowieka do stanu, który winien być uznany za normalny i naturalny - w wyższym znaczeniu. Jako takie, satori jest dokładnym przeciwieństwem ekstazy, bądź transu. Zasadą Zen jest całkowita autonomia: żadnych bogów, żadnego kultu, żadnych idoli; całkowite opróżnienie się ze wszystkiego, z Bogiem włącznie. Buddyzm Zen winien być doktryną wybitnie ezoteryczną. (na podstawie - The Meaning and Context of Zen - Julius Evola)

Faktycznie więc w różnych sytuacjach i z różnych powodów zmieniamy myślenie, a za tym idą praktyczne i widoczne zmiany postępowania. Przestajemy palić, nie jesteśmy agresywni, pomagamy innym, przestajemy lub zaczynamy chodzić do jakiegoś kościoła.

Natomiast w chrześcijaństwie zmiana myślenia dotyczy zupełnie czegoś innego. W różnych przekładach Biblii słowo metanoia jest tłumaczone jako: zmiana myślenia, żal, skrucha, opamiętanie, upamiętanie, nawrócenie, pokuta; wewnętrzna zmiana. I po części wszystkie te słowa razem tworzą treść i zakres znaczeniowy metanoi. Będę tych słów używał zamiennie.

Boża inicjatywa

Po pierwsze i najważniejsze – Biblijna metanoia nigdy nie jest wytworem człowieka. Człowiek sam z siebie nie może zmienić myślenia w sensie Biblijnym. To dobroć Boga prowadzi go do opamiętania (Rz 2,4). Mamy też tą pewność, że skoro Bóg rozpoczyna w nas dobre dzieło, to będzie je pełnił aż do końca (Flp. 1,6). Bez Boga człowiek może co najwyżej wyprodukować symboliczne wieże Babel, których cała ziemia jest pełna w postaci wszelkich religii, filozofii, ideologii.

Syn Boży przyszedł na ziemię, aby to zmienić. „Odtąd począł Jezus kazać i mówić: Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem Królestwo Niebios” Mat 4,17. Jego uczniowie również „wyszli i głosili, że ludzie powinni pokutować” Mk 6,12. W Nowym Testamencie jest wiele wezwań do pokuty – zmiany myślenia. Jest to główny zamysł Stwórcy, aby pojednać upadłą ludzkość z Bogiem:

Powiadam wam: Większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się upamięta, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują upamiętania” Łk15,7.

I w jego imieniu ma zostać ogłoszona konieczność odczuwania żalu (metanoi) i przebaczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy” Łk 24,47.

A Piotr do nich: Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego” Dz 2,38.

Przeto upamiętajcie i nawróćcie się, aby były zgładzone grzechy wasze” Dz 3,19.

Tego Bóg wywyższył swoją prawicą, aby był władcą i zbawicielem, aby ludowi Izraela dać pokutę i przebaczenie grzechów” Dz 5,31.

A usłyszawszy to, uspokoili się i chwalili Boga, mówiąc: A więc i poganom dał Bóg pokutę ku życiu” Dz11,18.

Oświadczając zarówno Żydom, jak i Grekom o pokucie wobec Boga i o wierze w naszego Pana Jezusa Chrystusa” Dz 20,21.

Ale głosiłem najpierw tym, którzy są w Damaszku, w Jerozolimie, w całej Judei, i poganom, żeby pokutowali i nawrócili się do Boga, i spełniali uczynki godne pokuty” Dz 26,20.

Pan nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy, chociaż niektórzy uważają, że zwleka, lecz okazuje cierpliwość względem was, bo nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania” 2Pt 3,9.

Bóg wprawdzie puszczał płazem czasy niewiedzy, teraz jednak wzywa wszędzie wszystkich ludzi, aby się upamiętali” Dz 17,30.

Dlaczego ludzie powinni pokutować, zmieniać myślenie?

Gdyż nie ma na ziemi człowieka sprawiedliwego, który by czynił dobrze i nie grzeszył” Kazn. 7,20. „Wszyscy jak owce zbłądziliśmy; zboczyliśmy - każdy na własną drogę” Iz. 53,6. Z zasady, ze swojej natury, ludzie nie dorównują Bożym standardom i zasługują na najgorszą karę – czy są tego świadomi, czy nie. Częściej nie, ale nawet jak są - szukają rozwiązań w religiach, hedonizmie, lub samookaleczeniach i cierpiętnictwie. Zmiana myślenia zaczyna się od zgody na Bożą diagnozę.

Czym jest metanoia?

Metanoia nie oznacza zmiany gustu, zainteresowań, czy temperamentu, nie zależy od sposobu i czasu przeżywania nawrócenia. Niektórych Bóg dotyka bardziej przez intelekt, innych bardziej przez emocje; u niektórych jest to proces rozciągnięty w czasie, u innych jest to kilka sekund, u jednych są to przeżycia dramatyczne u innych ledwie zauważalne. Wszystkich natomiast, choć w różnej formie powinny dotyczyć te cztery punkty:

1. świadomość mojego grzechu

2. wstyd lub gniew na siebie

3. smutek, skrucha, świadomość oddalenia od Boga

4. błaganie/proszenie o zmiłowanie Boga w poczuciu własnej bezradności

Wszelkie myśli typu: „nie jest ze mną aż tak źle”, „ na tle innych wypadam całkiem ok.” dowodzą absolutnego braku pokuty.

Syn marnotrawny z przypowieści Jezusa (Łk 15,11) wejrzał w siebie – doszedł do odkrycia prawdy o sobie, pozbył się złudzeń o własnej dobroci, wyobrażeń o świetlanej przyszłości, pozbył się religijnych schematów, zaniechał oddychania banałami typu: „Jezu ty się tym zajmij” na modłę Dolindo Ruotolo. Trzeba się przyznać i ulec, okazać posłuszeństwo. Marnotrawny syn nie wrócił do ojca z zarzutami: byłeś zbyt surowy dla mnie, przez ciebie nie poradziłem sobie w życiu, za dużo religii było w moim dzieciństwie, mam traumę z dzieciństwa… nie, nie, nie – on powiedział: zgrzeszyłem, popełniłem błąd, zgubiłem się. Był gotowy na najgorszą karę, szczerze wierzył w swoją beznadziejność. Ojciec nie mógł zrobić żadnego ruchu dopóki nie było konkretnej decyzji syna. Zaś starszy brat nie pokutował, jego religijność stwarzała mu złudne poczucie bezpieczeństwa. Zawsze trudniej takiemu zmienić myślenie niż człowiekowi niezwiązanemu od pokoleń z religią.

Zmiana myślenia to nie pełnia wiedzy, a jedynie zgoda na wolę Bożą, mogę nie rozumieć prawie nic z Biblii, ale poddaję się całkowicie temu, że dobry Bóg nade mną panuje, a świadomość i zrozumienie tego co się stało, przyjdzie z czasem.

Prawdziwe opamiętanie jest wewnętrzne, a objawia się w zmianie postępowania (Łk 3,8-14, J4,32). Rozciąga się na całe życie chrześcijanina.

Jest wiele chrześcijańskich nauk, ale podstawą, na której opierają się inne nauki jest metanoia. Bez tego fundamentu nie ma sensu budować okien, drzwi, a tym bardziej duchowej elewacji i dachu, a wartości takie jak wiara, nadzieja, miłość, pokój, są wtedy rozumiane opacznie, a w najlepszym wypadku mocno zdeformowane. Hebrajczycy doskonale o tym wiedzieli, dlatego mogli pójść dalej. „Dlatego zostawmy podstawowe nauki o Chrystusie i przejdźmy do tego, co doskonałe, nie zakładając ponownie fundamentu, którym jest pokuta od martwych uczynków i wiara w Boga” Hebr 6,1.

Upamiętanie i wiara są nierozłączne – jak tlen i wodór razem tworzą wodę. Podobnie nawrócenie, nowe narodzenie i chrzest nie mogą występować oddzielnie, z tym, że w przypadku śmierci chrzest jest domyślny (jak np. łotr na krzyżu) – nie jest on decydentem zbawienia, lecz jego pieczęcią i prośbą o dobre sumienie (1Pt 3,21; 1Tym 1,19). Chrzest zawsze ma miejsce po tym jak człowiek narodził się z Ducha Świętego, prędzej, czy później, ale zawsze po. Odwrotna kolejność jest jak wlewanie wody do kwasu.

Metanoia zawiera się/zachodzi podczas nowego narodzenia z Ducha Świętego i zwieńczona jest chrztem wodnym, a sam Chrystus chrzci Duchem Świętym. W Biblii częstokroć wszystkie te terminy: zmiana myślenia, wiara, nawrócenie, nowe narodzenie, chrzest, streszczone są w jednym lub dwóch słowach, np: „I ręka Pańska była z nimi, wielka też była liczba tych, którzy uwierzyli i nawrócili się do Pana” Dz 11,21. Kiedy mówię o kimś, że się nawrócił, mam na myśli jego duchową przemianę, nawrócenie - odwrócenie się od dotychczasowych bogów i zwrócenie się do Boga prawdziwego (nawrócenie jest innym słowem greckim niż metanoia, choć czasem metanoia jest tłumaczona jako nawrócenie), zbawczą wiarę i chrzest.

Zmiany myślenia człowieka już odrodzonego

Podczas gdy człowiek rodzi się duchowo tylko raz – nawracać się, zmieniać myślenie musi stale. Dzieło uświęcenia nie jest współpracą z Bogiem, nie jest też wypracowywaniem sobie zbawienia, ale jest robieniem postępów w posłuszeństwie Bogu, który instruuje nas przez Słowo ożywione w nas przez Ducha Świętego. Metanoia to postawa nieustannej nienawiści do grzechu. Odrodzony człowiek popełnia błędy, czasem straszne, ale brzydzi się grzechem i podnosi się przez moc Słowa lub pouczony/ostrzeżony przez innych wierzących (może czasem po latach, ale podniesie się):

 A sługa Pański nie powinien wdawać się w spory, lecz powinien być uprzejmy dla wszystkich, zdolny do nauczania, cierpliwie znoszący przeciwności, napominający z łagodnością krnąbrnych, w nadziei, że Bóg przywiedzie ich kiedyś do upamiętania i do poznania prawdy” 2Tym 2,24-25.

Żeby, gdy znowu przyjdę, mój Bóg nie poniżył mnie wobec was i musiałbym opłakiwać wielu tych, którzy przedtem grzeszyli i nie pokutowali z nieczystości, nierządu i rozpusty, których się dopuścili” 2Kor 12,21.

Lecz wy nie tak nauczyliście się Chrystusa; Jeśli tylko słyszeliście go i byliście pouczeni przez niego, zgodnie z prawdą, jaka jest w Jezusie; że co się tyczy poprzedniego postępowania - powinniście zrzucić z siebie starego człowieka, który ulega zepsuciu przez zwodnicze żądze; I odnowić się w duchu waszego umysłu; I przyoblec się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i w prawdziwej świętości” Ef 4,20-24.

Miejcie się na baczności. Jeśliby zgrzeszył twój brat, strofuj go, a jeśli się upamięta, odpuść mu” Łk 17,3.

Teraz się raduję, nie dlatego, że byliście zasmuceni, ale że byliście zasmuceni ku pokucie. Zostaliście bowiem zasmuceni według Boga, żebyście w niczym nie ponieśli szkody przez nas. Bo smutek, który jest według Boga, przynosi pokutę ku zbawieniu, czego nikt nie żałuje; lecz smutek według świata przynosi śmierć” 2Kor 7,9-10.

To więc mówię i zaklinam na Pana, abyście już więcej nie postępowali, jak poganie postępują w próżności umysłu swego, mający przyćmiony umysł i dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która jest w nich, przez zatwardziałość serca ich” Ef 4,16-17.

Nie dostosowujcie się do tego świata, ale przemieńcie się przez odnowienie waszego umysłu, abyście mogli rozeznać, co jest dobrą, przyjemną i doskonałą wolą Boga” Rz 12,2.

W księdze Objawienia Jezus 6 razy zwraca się do chrześcijan w siedmiu kościołach słowem „pokutujcie”.

Szymon Piotr ostro napomina Szymona czarnoksiężnika, gdy ten chciał kupić dar Ducha Świętego: „pokutuj z tej twojej nieprawości i proś Boga, a może ci przebaczy zamysł twego serca”. Dz 8,22.

Bezwartościowe zmiany myślenia niewierzących

Choćby człowiek nie wiem jak bardzo kochał Chrystusa, a nie doświadczył zmiany myślenia – nie zostanie przyjęty do Jego Królestwa. Można całe życie doświadczać ponadnaturalnych uniesień, otrzymywać wizje, sny, spotykać się z istotami anielskimi podczas śmierci klinicznej – a jednak bez dobrze rozumianej pokuty jest to bez wartości w Bożych oczach.

 A posiany na gruncie skalistym, to ten, który słucha słowa i zaraz z radością je przyjmuje, ale nie ma w sobie korzenia, nadto jest niestały i gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa, wnet się gorszy. …A posiany między ciernie, to ten, który słucha słowa, ale umiłowanie tego świata i ułuda bogactwa zaduszają słowo i plonu nie wydaje” Mat 13,20-22.

Możliwe jest też wyznanie grzechów, ale bez upamiętania. Faraon miał świadomość swojej winy przez chwilę, bo wyznał: "Zgrzeszyłem przeciwko Panu" (2Moj 10,16), ale nie było to na tyle głębokie, by za tym szły czyny. Judasz zaś powiedział:  "Zgrzeszyłem, gdyż wydałem krew niewinną" lecz poszedł i powiesił się (Mat. 27,3-5).

Apostoł Paweł wyraźnie przestrzega przed ludźmi, którzy pozornie się nawracają: „A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy: ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni, bez serca, nieprzejednani, przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie miłujący tego, co dobre, zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze niż Boga, którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj” (2Tym 3,1-5).

Brak możliwości zmiany myślenia po zmianie myślenia

Rzadko, a jednak bywa tak, że nawrócony człowiek wraca do „swoich wymiocin” 2Pt 2,20-22) (choć trudno tu mówić o prawdziwym nawróceniu - raczej powierzchownym), zaczyna z powrotem kochać bardziej świat doczesny (2Tym 4,10), upiera się i bluźni przeciw Duchowi Świętemu, wówczas ponowna metanoia nie ma sensu:

Niemożliwe jest bowiem, żeby tych, którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebieskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego; Zakosztowali też dobrego słowa Bożego i mocy przyszłego wieku a odpadli - ponownie odnowić ku pokucie, gdyż sami sobie znowu krzyżują Syna Bożego i wystawiają go na hańbę” Hebr 6,4-6.

A wiecie, że potem, gdy chciał otrzymać błogosławieństwo, został odrzucony, nie znalazł bowiem możliwości opamiętania, chociaż o to ze łzami zabiegał” Hebr 12,17.

Wezwanie do metanoi

Ludzkość absolutnie nie rozumie Boga:„ myśli moje nie są myślami waszymi” Iz 55,8. Jedynie przez Jego zlitowanie i przez Ducha Świętego można zrozumieć sens życia i miłości. Tylko On przekonuje świat o grzechu, sprawiedliwości i sądzie. Ewangelia Jana 16,8-11 mówi: „A On (Duch Święty), gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu i o sprawiedliwości, i o sądzie. O grzechu, gdyż nie uwierzyli we mnie; o sprawiedliwości, gdyż odchodzę do Ojca i już mnie nie ujrzycie; o sądzie zaś, gdyż książę tego świata już jest osądzony”.

Prawdziwe upamiętanie nie jest wynikiem działania sumienia, lecz wynikiem działania Ducha Świętego. To właśnie Duch Święty przekona o grzechu świat nie wierzący w Jezusa Chrystusa.

Dzięki Bogu ciągle jeszcze „ziemia jest pełna Jego łaski” Ps. 33,5 i jeszcze przez krótki czas Bóg "wzywa teraz wszędzie wszystkich ludzi, aby się upamiętali" (Dz 17,30).



Żródło fotki: <a href="https://pl.freepik.com/darmowe-zdjecie/medytujacy-posag-buddy-przynosi-spokoj-i-harmonie-w-pomieszczeniach-generowany-przez-sztuczna-inteligencje_126572044.htm#page=2&query=buddyzm&position=8&from_view=search&track=sph&uuid=d02e432d-e19d-45cf-9b22-acc27bcdd1b7">Obraz autorstwa vecstock</a> na Freepik